![]() |
Pozbawiony wszelkiej moralności, nieskończenie podły, świetnie ubrany. | ![]() | ||
— Aurelia Malys o Traevelliathcie |

Książę Sliscus
Traevelliath Sliscus - zwany również "Księciem Sliscusem", "Księciem", "Sliscusem Wężem" i "Największym piratem w historii Galaktyki", jest mrocznoeldarskim piratem i kapitanem Niebiańskich Węży. Traevelliath jest jednym z najsłynniejszych Drukharii przemierzających galaktyczną głębie, którego imię budzi strach od pól Alfy Prime po najciemniejsze zakamarki Pasu Omegona.
Sliscus jest wieloma rzeczami - wybitnym wojownikiem, świetnym taktykiem, genialnym kapitanem, drogim najemnikiem i przede wszystkim niesamowitym egoistą. Dla mieszkańców Commorragh jest idolem, dla istot zamieszkujących Galaktykę - niestabilnym psychicznie koszmarem.
Historia[]
Geneza[]
Tysiąclecia temu Traevelliath Sliscus był jednym z miliardów nic nieznaczących Mrocznych Eldarów, zamieszkujących iglice Mrocznego Miasta. Commorragh bywa okrutna - miasto pozbawione prawa, gdzie tysiące zagubionych dusz ginie w niewyobrażalnej agonii, zapewne pochłonęło w swojej historii więcej nadziei niż jakiekolwiek inne miejsce w Galaktyce. Z racji swojej specyfiki, Mroczne Miasto potrafi również dawać szanse tym, którzy są dość odważni bądź zapatrzeni w siebie, by po nie sięgnąć. Szczęśliwie dla Sliscusa, miał on obydwie te cechy.
Pewnego dnia Traevelliath najzwyczajniej w świecie znudził się życiem w Commorragh. Udał się więc do Karminowego Portu, z którego ukradł statki flagowe należące do trzech potężnych Kabał i ruszył w stronę Galaktyki.
Równie charyzmatyczny co zakochany w sobie Sliscus szybko zgromadził wokół siebie masę piratów oraz wygnańców (zarówno zwykłych jak i Mrocznych Eldarów), którzy postanowili przyłączyć się do jego sprawy. Wkrótce armada składająca się z zaledwie trzech okrętów powiększyła się o setki skradzionych i ochoczo przyłączonych statków najróżniejszych klas.
W ten sposób powstała banda, którą po dziś dzień dowodzi Książe Sliscus - Niebiańskie Węże.
Bakka[]
Pewnego dnia Traevelliath doszedł do wniosku, że jego banda powinna posiadać rozpoznawalną flagę, na widok której jego przyszli wrogowie będą mogli zacząć modlić się o ocalenie, które nigdy nie nadejdzie. Megaloman taki jak Sliscus oczywiście nie mógł zadowolić się byle płótnem. Potrzebował czegoś niemal równie wspaniałego i budzącego grozę jak on sam.
Podążając za swoim pragnieniem uderzył na Bakkę - Twierdzę Imperialnej Marynarki Wojennej operującej w Segmentum Tempestus, jedną z najlepiej zabezpieczonych planet w Galaktyce. Znajdujące się pod jego dowództwem Niebiańskie Węże przebiły się przez obronę Bakki, pozwalając Sliscusowi przedostać się i pokonać Lorda Admirała Imperialnej Floty.
Walka nie trwała długo - najazd zakończył się wkrótce po porwaniu Lorda Admirała, który był prawdziwym celem Sliscusa. Książe osobiście oskórował lojalnego sługę Imperatora żywcem i przerobił jego skórę na flagę. Był tak zadowolony z efektu, że doszedł do wniosku że takie dzieło sztuki jest za dobre na flagę Niebiańskich Węży i uczynił z niej swoją osobistą chorągiew.
Władca Gwiazd[]
W przeciągu następnych tysiącleci

Również Sliscus
sława Węża zwiększała się coraz bardziej. Chociaż przez następne tysiąclecia Traevelliath nie postawił stopy w Mrocznym Mieście, jego mieszkańcy ubóstwiali go, szalejąc na chociażby najmniejszą wzmiankę dotyczącą ich idola. Wielu Drukharii wypędzonych z Commorragh również widziało w nim swojego bohatera.
W tym okresie stało się jednak coś niepojętego - wraz z jego sławą, rosło również ego pirata. Sliscus obwołał się Księciem Gwiazd, przewidując dzień w którym jego Niebiańskie Węże zawładną Galaktyką. Gdy nazwano go "Wężem", ten jedynie zaśmiał się, uznając się za byt znacznie niebezpieczniejszy niż jakiekolwiek zwierzę. Nie wychodziłoby to poza standardową pychę Mrocznego Eldara, gdyby chwile później Traevelliath nie zasugerował, że w uznaniu jego wielkości powinno zacząć nazywać węże "sliscusami".
Jak mordercze bywa jego ego przekonał się Gubernator z pewnego świata-ula, który postanowił wynająć Niebiańskie Węże. Sliscusowi nie spodobał się sposób w jaki władca planety wypowiedział jego imię, więc zabił najpierw jego a potem upewnił się że każdy członek planetarnej elity zostanie wyrżnięty w pień.
Była jednak jeszcze jedna rzecz, która zwiększyła się z czasem - jego paranoja. Po jakimś czasie Sliscus zaczął wierzyć, że jakieś siły czyhają na jego życie, próbując zatrzymać go przed "objęciem władzy nad gwiazdami". Od tamtego czasu Traevelliath zaczął truć nieco swoje jedzenie, by jego ciało uodporniło się na różnorakie trucizny.
Paranoja nie przeszkadza mu jednak w zabawie - pewnego dnia przeprowadził krwawy rajd, nie ruszając się ze swojej wypełnionej gorącą wodą wanny, w której czas uprzyjemniały mu jego liczne niewolnice.
Mniej więcej w tym czasie przekazał dwa z trzech oryginalnych okrętów swoim podopiecznym, samemu całkowicie przejmując trzeci i najwspanialszy ze statków, Nieustanną Agonię.
Cel: Czarne Smoki[]

Szturmowy Marines Czarnych Smoków
W M40 Homunkulusy z Kowenu Hex dowiadują się o Przeklętym Założeniu. Ich uwaga niemal momentalnie skupia się na wypełnionym mutantami Zakonie Czarnych Smoków. Przyczyną mutacji w organizmach członków tego zakonu jest Osmoduła, narząd odpowiedzialny za kontrolowanie oraz wydzielanie hormonów wpływających na zwiększenie wytrzymałości klatki piersiowej odbiorcy, a także zwiększenie się rozmiarów szkieletu, lecz Osmoduła Czarnych Smoków działa w nieprawidłowy sposób, co w wyniku mutacji DNA, powoduje wzrost ostrych wypukłości na przedramionach i łokciach, niekiedy też na głowie tworzą się te wypukłości przypominające rogi. To właśnie ta charakterystyczna cecha tak zafascynowała Homunkulusów.
Hex udaje się do Niebiańskich Węży, by wynająć samego Kapitana Sliscusa. Traevelliath zgadza się - prawdopodobnie nawet istota tak przekonana o własnej wielkości nie chce podpadać "mistrzom cierpienia".
W 232M40 flota Sliscusa uderza na siły Czarnych Smoków podczas gdy te prowadzą krucjatę w Donoriańskim Systemie, w którym walczą z armią potworów które przebiły się do imperialnej przestrzenii. Wojna podjazdowa przeciwko Kosmicznym Marines kosztuje Traevelliatha kilka statków, niemniej ostatecznie jego cel zostaje osiągnięty - tuzin zmutowanych Marines zostaje wzięty żywcem i przekazany Hexom, którzy z kolei zabierają swoich więźniów do Commorragh.
Polowanie na Łowców[]
W 836M40 Książe znalazł się na celowniku Groeviańskich Diabłów, elitarnej organizacji reptiliańskich łowców głów, którzy mieli długą historię całkowitego niszczenia swoich celów, nieważne jak trudne do wykonania było zadanie. Sliscus kontaktuje się z agentami, których umieścił wcześniej na okręcie Diabłów, Ostatniej Szansie i nakazuje im umieścić wynalezione przez Traevelliatha urządzenie w głębi statku. Nieustraszony dotąd pirat zamiast stanąć do walki, decyduje się na ucieczkę przed napastnikami.
Nieustanna Agonia jest w stanie przez jakiś czas unikać Groeviańskich Diabłów, jednak gdy okręt Sliscusa ma już przedostać się do starożytnej Bramy Osnowy, wydaje się że jego dni są policzone. Ostatnia Szansa wylatuje zza gazowej chmury, strzelając do przeciwnika i szykując się by go staranować. Obydwa okręty przechodzą przez bramę niemal w tym samym czasie, jednak wylatują w różnych miejscach.
Okręt Sliscusa wylatuje tuż nad ojczystą planetą Groeviańskich Diabłów, w pełni gotowy do uderzenia na planetę. Ostatnia Szansa, której systemy nawigacyjne zostały zawirusowane przez urządzenie Księcia, wylatuje w samym centrum groeviańskiego słońca.
Robienie sobie wrogów[]
W 41 milenium Traevelliath był wyjątkowo aktywny. Dziesiątki planet zostało dotkniętych jego sadystyczną ręką, a całe populacje miały stać się bezwolnymi zabawkami, służącymi jego hedonistycznym zapędom.
W bliżej nieznanym okresie Sliscus zaciągnął do swojego Orszaku Lameanę imieniem Myrtha. Kobieta szybko stała się kolejną zabawką egoistycznego pirata, związana po wieczność w jego służbie. Sposób w jaki Traevelliath ją traktował spłodził jednak pierwsze plony nienawiści w sercu trucicielki.

Asdrubael Vect, Mroczny Eldar którego nie powinno się denerwować https://beckjann.deviantart.com/art/Dark-Eldar-Asdrubael-Vect-206205690
Do prywatnej armii Sliscusa dołączył również Homunkulus Jhynkar z Kowenu Hex, sprzedany w niewolę Księciu przez swojego Mistrza, Starożytnego Xhacta. Upokorzony mistrz tortur początkowo lojalnie służył Traevelliathowi, jednak egoizm oraz czyste szaleństwo jakim emanował Wąż sprawiło, że Jhynkar zapałał do niego szczerym obrzydzeniem.
Największym błędem jaki Sliscus popełnił w swoim życiu miał miejsce, gdy pirat po raz pierwszy od tysiącleci postanowił odwiedzić Commorragh. Ciężko z całkowitą pewnością stwierdzić, co właściwie rozegrało się tego dnia. Wiadomo że Książe ukradł starożytny artefakt z rąk jednego z ważniejszych Archontów Mrocznego Miasta, Xomylla. W normalnych okolicznościach zapewne nie wpłynęłoby to za bardzo na życiorys szalonego najemnika, był jednak jeden problem z tym konkretnym artefaktem.
Miał on zostać dany w prezencie Najwyższemu Władcy Commorragh, Asdrubaelowi Vectowi. Okradnięcie Archonta było więc równoznaczne z obrażeniem samego Lorda Vecta. Gdy Traevelliath zorientował się co uczynił, natychmiast uciekł z Mrocznego Miasta - zostawiając jednocześnie Niższe Commorragh w płomieniach, by odwrócić uwagę potencjalnych siepaczy, chcących zaprowadzić Księcia przed oblicze sprawiedliwości.
Najwyższy Władca Mrocznego Miasta był oczywiście niepocieszony przebiegiem sytuacji, jednak nie miał zamiaru osobiście angażować się w pościg za liderem Niebiańskich Węży. Zamiast tego wyznaczył nagrodę za jego głowę - tak wielką, że od tej pory Sliscus nie mógł czuć się bezpiecznie w obecności jakiegokolwiek Mrocznego Eldara spoza jego załogi.
Najazd na Fenris[]

Fenris, dom Kosmicznych Wilków
"- Tak, to będzie moja mała zemsta na Commorragh. Uczta na przesilenie zimowe, której kunszt sprawi że następne pokolenia będą obgryzać swoje narządy z zazdrości że nie zostali zaproszeni. Nie. Nie, coś lepszego niż uczta. Łowy, tak...Tak! Polowanie na cześć przesilenia zimowego!
- Nie mamy teraz przesilenia zimowego...
- Jeśli mówię że mamy, to mamy."
- dyskusja pomiędzy Traevelliathem Sliscusem i jego Homunkulusem, Jhynkarem
Inspiracja[]
Największym wrogiem Sliscusa nie byli jego własni doradcy, planujący jego śmierć ani miliardy istot w Galaktyce, pragnących jego głowy. Nie był nim nawet Najwyższy Władca Mrocznego Miasta. Największym wrogiem Księcia było jego ciągłe pragnienie nowych doznań. Chociaż Traevelliath bał się Lorda Vecta (czego jednak nigdy przed nikim nie pokazał), nie był w stanie po prostu uciec do jakiegoś relatywnie bezpiecznego zakątka Galaktyki i ograniczyć swoją działaność do trudnych do zauważenia akcji. Było to zbyt nudne. Chociaż należy zauważyć, że w całej rzeczywistości nie ma miejsca w którym można ukryć się przed wpływami Asdrubaela Vecta - Sliscus przekonał się o tym gdy pewnego dnia, gdy po przebudzeniu zorientował się, że banda wściekłych Mandrejków wysłanych przez Kabałę Czarnego Serca zmaterializowała się wokół jego łóżka. Książe zdołał pokonać i zabić napastników i chociaż był nawet wdzięczny za tą próbę zamachu (ocaliła go przed zbytnią monotonią) to jasnym było, że nieważne co będzie robił, nigdy nie będzie bezpieczny. Mógł się więc chociaż dobrze bawić.
Gdy Sliscus przebywał w swoim ogrodzie na pokładzie Nieustannej Agonii w jego głowie pojawiła się idea. Wspaniała uczta, w ogrodzie wypełnionym narkotyzującymi roślinami, gdzie pozbawieni oczu niewolnicy podawaliby najsłodsze trucizny swoim mrocznym władcom. Jako że Sliscus dawno nie świętował przesilenia zimowego (Myrtha twierdziła że robił to zaledwie kilka dni wcześniej) postanowił uczcić je organizując wspaniały bal na swoim okręcie. Fakt że według każdego dostępnego kalendarza przesielenie zimowe było jeszcze daleko nie wydawał się być zbytnim problemem.
Traevelliath, będąc niesamowicie chwiejny w swoich pragnieniach, szybko wyciągnął swój plan na nowy poziom. Uczta, będąca do tej pory główną atrakcją, miała się okazać jedynie wstępem. Po napojeniu się przyjemnościami i okrucieństwem które inne rasy doprowadziłby do szaleństwa, miało nastąpić polowanie. Siły Niebiańskich Węży i goście Sliscusa mieli uderzyć na warty ich uwagi świat, by zapolować na jego mieszkańców. Zaproszony był każdy Eldar, który miał możliwość i odwagę by stanąć na mostku Nieustannej Agoni. Co ciekawe Wąż wysłał osobiste zaproszenie dla Najwyższego Władcy Mrocznego Miasta.
Jedyny (przynajmniej według Księcia) problem polegał na tym, że Sliscus nie mógł się zdecydować jaką planetę wybrać. Wkrótce jednak z pomocą przyszedł Jhynkar, zniewolony Homunkulus Traevelliatha. Mistrz tortur nienawidził swojego kapitana i od dawna szukał sposobu by go zabić i zasłużyć sobie na powrót do łask Kowenu Hex. Skontaktował się ze swoim byłym mistrzem, Xhactem, z którym nawiązał umowę. Materiały ze "szczególnego świata, którego mieszkańcy znajdują się w stymulującej dychotomii, pomiędzy barbarzyństwem a cywilizacją, władzą i poddaństwem" oraz głowa Traevelliatha Sliscusa, za którą Lord Vect obiecał olbrzymią nagrodę - to wszystko, w zamian za powrót Jhynkara na łono Kowenu. Homunkulus nawiązał również spisek z Myrthą, by upewnić się że Książe nie opuści swoich łowów żywy. Po wszystkim Jhynkar udał się do Traevelliatha i zaproponował mu jeden konkretny świat jako cel. Sliscusowi spodobała się propozycja.
Tym sposobem uwaga Księcia spoczęła na Fenrisie, ojczyźnie najdzikszych wojowników Imperatora, Kosmicznych Wilków.
Przyjęcie[]
Jak można było się spodziewać, wielu Mrocznych Eldarów odpowiedziało na wezwania Węża. Setki wygnańców z Mrocznego Miasta przybyło na pokład Nieustannej Agoni, delekatując się zdeprawowanymi rozrywkami jakie zapewniał im Kapitan Sliscus. Pośród tak wielkiej i znaczącej gromady, było jednak tylko trzech gości, którzy wyróżniali się na tle reszty.
Pierwszym z ważnych gości był Xomyll, Archont Kabały Czarnego Serca, którego okradnięcie było powodem problemów jakie Traevelliath miał w Commorragh. Xomyll zakradł się na pokład Nieustannej Agonii i oddał strzał w kierunku Węża. Promień zabiłby Księcia na miejscu, gdyby nie niewidzialne pole ochronne, którym otoczył się Sliscus. Co ciekawe Kapitan nie był zły że ktoś próbuje go zabić - jedynie zdziwiony, że ktoś postanowił zrobić to na tak wczesnym etapie przyjęcia. Gdy zorientował się że jego zamachowcem jest Xomyll, straszliwie się ucieszył. Goście natychmiast ustawili się wokół dwójki wojowników, popijając drinki i śmiejąc się z wymiany zniewag pomiędzy przeciwnikami. Zgodnie ze zwyczajami Mrocznych Eldarów - to nie była prawdziwa uczta, jeśli przynajmniej dwóch Drukharii nie próbowało się nawzajem pozabijać. Xomyll natychmiast natarł na Sliscusa, pewien swojego nadchodzącego zwycięstwa. Sliscus wyłączył swoją barierę i skontrował uderzenia Archonta swym własnym ostrzem. Xomyll był pewien, że walka będzie krótka - na okręt wysłał go w końcu nieomylny Asdrubael Vect, wynik pojedynku mógł być więc tylko jeden. Faktycznie walka była krótka, chociaż z zupełnie innych powodów niż zakładał Archont. Książe w upokarzająco szybkim tempie poradził sobie z przeciwnikiem, pozbawiając go broni i godności a następnie forsując by padł przed nim na twarz. Następnie przekazał Xomyllowi swoją teorię na temat powodu, dla którego Lord Vect wysłał go na ten okręt. Prawdą było że to Sliscus ukradł artefakt mający być prezentem dla Najwyższego Władcy, niemniej to własnie na Xomyllu ciążył grzech bycia na tyle głupim by przyznać się do utraty trybutu dla swojego Pana. Nim Sliscus dobił przeciwnika zaczął się jeszcze głośno zastanawiać, czy Archont nie był czymś w rodzaju prezentu pojednawczego ze strony Lorda Vecta. Znakiem, że Tyran nie pragnie już jego głowy.

Aurelia Malys - najprawdopodobniej jedyna przedstawicielka Mrocznych Eldarów, jaka kiedykolwiek rywalizowała z Vectem na poziomie intelektualnym
Drugim z istotnych bywalców była Aurelia Malys, była konkubina Asdrubaela Vecta i prawdopodobnie jedyna Mroczna Eldarka której inteligencja mogła w jakikolwiek sposób rywalizować z tą którą posiadał Najwyższy Władca Mrocznego Miasta. Kobieta została jednak przed laty wygnana z Commorragh i od tamtego czasu przygotowywała się do zemsty na byłym kochanku. Malys i Sliscus znali się bardzo dobrze - ich drogi skrzyżowały się wielokrotnie i mieli wobec siebie swego rodzaju szacunek, nawet jeśli była Archontka wynajęła Groeviańskie Diabły by pozbawiły Księcia głowy.
Aurelia miała jasny cel - przybyła na ucztę zorganizowaną przez Kapitana by zwerbować go do swojej sprawy. W opinii Malys Traevelliath był jedynym wciąż żywym Mrocznym Eldarem, który swoim sprytem i inteligencją mógł dorównywać Tyranowi Commorragh. Mając jego wsparcie mogłaby wiele zyskać w przyszłej wojnie przeciwko Vectowi.
Aurelia przyprowadziła ze sobą trzeciego ważnego gościa - Arlekina, Prorokini Cieni (eng. Shadowseer). Ci członkowie Trupy byli najbardziej tajemniczymi ze wszystkich Arlekinów, których specjalnością było rozprzestrzenianie przerażenia i dezorientacji na polu bitwy.

Prorok Cieni
Aurelia przyprowadziła ją ze sobą głównie po to, by pokazać że historie o jej bliskich stosunkach ze sługami Śmiejącego Się nie były jedynie plotkami.
Prorokini zatańczyła przed Sliscusem i zaśpiewała mu pieśń przyszłości. Zaznaczyła w niej, że gdy nadejdzie czas, Sliscus będzie musiał wziąć "Serce Wilka". Kapitan nie wiedział do końca co to znaczy, niemniej obiecał o tym pamiętać.
Gdy nadszedł koniec uczty, Książe przemówił do swoich gości. Zdradził im, że prawdziwa zabawa miała się dopiero zacząć. Że nim skończy się przesilenie zimowe (tym razem nikomu nie chciało się zaznaczać, że przesielenie się jeszcze nie zaczęło) Drukharii rozpoczną swoje polowanie na mieszkańców Fenrisa.
Początek Inwazji[]
Sliscus powierzył przygotowanie pierwszego ataku na powierzchnię planety swojej trucicielce, Myrthcie. Kobieta po zebraniu sił weszła w konflikt z inną wojowniczką Księcia - eldarską wojowniczką która została wygnana ze swojego Światostatku gdyż nie potrafiła opanować swojego pragnienia krwii, Kakaroth. Lhamaena szybko rozprawiła się z przeciwniczką, odebrała jej Kamień Osnowy i zmobilizowała siły, tak jak nakazał jej Pan.
Początkowa faza konfliktu zaczęła się w 641M41 i rozegrała się w Asaheimie, krainie wiecznej zamieci śnieżnej. Sliscus nie uderzał od razu na same Kosmiczne Wilki - to miało być polowanie, nie wojna totalna. Liczyła się zabawa, nie wyniszczający konflikt. Dlatego właśnie pierwszymi ofiarami stały się plemiona Fenrisa.
Rajdy Xenosów kompletnie zniszczyły wiele wiosek w Asaheimie. Miejscowi wojownicy, chociaż zaznajomieni z terenem wielokrotnie lepiej niż ich przeciwnicy, byli dosłownie masakrowani ku uciesze skrzywionych piratów. Później wielu Marines miało stwierdzić, że Ci którzy przetrwali przeżyli o wiele gorsze cierpienia, niż te mające miejsce w czasie Rytuału Inicjacji Kosmicznych Wilków.
Z całego Asaheima jedynie jedna grupa, prowadzona przez waleczną wojowniczkę o imieniu Hetha, zdołała wyrwać się z oblężenia obcych. Jej celem było przedostanie się do "siedziby Wypatrujących Mężnych" i ostrzeżenie mieszkańców Fenrisa o napadzie "skrywających się w cieniach demonów". Mroczni Eldarzy szybko jednak natrafili na ślad grupy Hethy i udali się za nimi w pościg. Z pewnością uciekinierów spotkałaby bolesna śmierć, gdyby nie fakt że w okolicznych górach przebywały akurat Krwawe Szpony, znajdujące się pod dowództwem Lukasa Łgarza.

Lukas Łgarz
Wzaltujący nisko nad polem bitwy w swych antygrawitacyjnych pojazdach Xenosi, nie spodziewający się zastania jednego z najbardziej legendarnych Synów Lemana Russa, wpadli prosto w zastawioną przez niego pułapkę. Drukhari walczyli z imponującą gracją i siłą, jednak ostatecznie padli przed natarciem Kosmicznych Wilków.
W całym licznym Zakonie nie było wielu Marines, którzy lepiej nadawali się do odparcia najazdu ludzi Sliscusa. Lukas w swoim życiu stawał naprzeciw inwazji Chaosu, walczył z Orkami i Kultami Genokradów i pozbawiał życia Eldarów i zdradzieckich Adeptus Mechanicus. Po zaledwie jednej potyczce był w stanie wywnioskować, że Mroczni Eldarzy przybyli na planetę by polować na jej mieszkańców. Nie wiedział jeszcze co prawda kto stoi na czele tego ataku, jednak co do jednej rzeczy nie miał wątpliwości. Fenris należało obronić.
Sliscus tymczasem bawił się jednak całkiem dobrze, przesiadując na swoim Grabieżcy i wraz z Lady Malys polując na Wulfeny. Z racji strasznych zamieci jakie nawiedziały Asaheim zdarzało się czasem, że Sępy zderzały się ze sobą w powietrzu - widok takiego spektaklu sprawiał że na twarzy Księcia pojawiał się uśmiech.
Radość z polowania[]
Sliscus musiał przyznać, że wybór Fenrisa był genialny. Ludzka populacja planety, zahartowana trudnymi warunkami, nie próbowała uciekać przed napastnikami a dzielnie stawiała im czoła. Była to miła odmiana, która dawała Traevelliathowi i jego ludziom doznania jakich potrzebowali. Noc w noc, nowe osady Fenrisian dowiadywały się, na czym polega rozrywka zaserwowana przez gości Księcia.
Na pewnym etapie polowania jedno z gości Sliscusa, Archontka Thyndrak, zaproponowała Księciu by potowarzyszył jej w ataku na ośrodki treningowe Kosmicznych Wilków. Kobieta pragnęła zyskać aspirantów na Kosmicznych Marines by wystawić ich na swoich Arenach. Sliscus życzył jej powodzenia, jednak samemu nie wziął udziału w tej operacji. Patrzenie jak zaznajomione z widokiem jego pojazdów Wulfeny uciekają, zamęczając się na śmierć, dawało mu znacznie większą satysfakcję. Traevelliath bardzo polubił te stwory - niechciane produkty zmutowanego genoziarna, mające kiedyś szanse by zostać wojownikami Imperatora, teraz żywiące się w zamarzniętych lasach planety. Sliscus osobiście uważał, że Wulfeny są naprawdę piękne. W pewnym sensie. Najbardziej wytrzymałe z nich wszystkich zamierzał zabrać do swojego ogrodu.
Warto zauważyć że w przeciwieństwie do wielu swoich gości, sam Książe nie zamierzał za bardzo prowokować Wilków. Wielu czekało na moment, aż na horyzoncie pojawią się wojownicy Adeptus Astartes jednak sam Sliscus liczył, że do tego czasu zdąży wrócić na orbitę. Mroczni Edlarzy ograbii Fenris już raz w ten sposób, w M39 i rajd ten zakończył się pełnym sukcesem, tym słodszym że władze Zakonu utajniły jego istnienie. Wojna z Kosmicznymi Wilkami nie pobudzałaby jego doznań, a przecież w ostateczności, tylko to się liczyło.
Dyskusje, ofensywy i Kosmiczne Wilki[]
"- Ośmielasz się?!
- Aurelio, oczywiście że się ośmielam. Jestem Księciem Traevelliathem Sliscusem. Tańczyłem z demonicami na pokładach martwych statków i wyrwałem serce Prawdziwe Rodzonemu, w czasie gdy jego Kabała patrzyła. Zagrałem na nosie Tyrana nie raz, a dwa i wciąż żyję. A wiesz dlaczego?
- Lubi Cię.
- Służę jego celom, tak jak ty. Nie pozwól ambicji przyćmić swojego poczucia rzeczywistości, Aurelio. Wiesz równie dobrze jak ja, że Vect oszczędził Cię lata temu nie dlatego że ma do Ciebie słabość albo się Ciebie boi ale dlatego, że może się Tobą posłużyć."
- dyskusja pomiędzy Aurelią Malys i Traevelliathem Sliscusem
Sliscus spędził część polowań zbierając wiele głów - nie tylko mieszkańców Fenrisa i Wulfenów, ale również zaproszonych przez siebie gości, zwykle jednak nie fatygował się by osobiście pozbawiać ich życia i angażował w to Myrthę. Przewinienia jego ofiar były różne, jednak większość zginęła za to że śmiała go obrazić - bezpośrednio lub nie. Jeden Archont zginął za to, że jego kostium za bardzo przypominał ubranie, które feralnego dnia postanowił założyć Książe.
Aurelia, stwierdzając że chwila jest odpowiednia, postanowiła zwerbować Księcia do swojej sprawy, zyskać jego pomoc w misji obalenia Lorda Vecta. Sliscus najpierw ją wyśmiał, a potem na nią nawrzeszczał. Nie miał zamiaru w jakikolwiek sposób stawać przeciwko Najwyższemu Władcy Mrocznego Miasta, chyba że w akcie ostatecznej, żałosnej desperacji. Sliscus mógł być zakochanym w sobie egoistą patrzącym na każdego z góry, niemniej był dość inteligentny by wiedzieć, że gdyby Lord Vect naprawdę chciał ich zabić, to ich głowy dawno leżałyby u jego stóp. Aurelia, chociaż spotkała się ze stanowczą odmową, była zdeterminowana, by przeciągnąć Księcia na swoją stronę.
W przeciągu następnych dni sytuacja na planecie miała się drastycznie zmienić. Dzięki działaniom Lukasa Łgarza Zakon Kosmicznych Wilków dowiedział się o działaniach Mrocznych Eldarów.

Kosmiczne Wilki vs Mroczni Eldarzy
Teraz na Asaheimie znajdowały się cztery Wielkie Kompanie, zdeterminowane by pozbyć się obcego ścierwa ze swojego domu. Sam Lukas, zgromadził swoje Krwawe Szpony i wyruszył w poszukiwaniu bazy Sliscusa. Jego znajomość języka Drukharii oraz pewne naturalne cechy sprawiały, że miał większe szanse na odnalezienie Księcia, niż którykolwiek z jego pobratyńców.
Aurelia przybyła do Traevelliatha po raz drugi, proponując informacje na temat spisku na życie Sliscusa, w zamian za jego lojalność. Książe nie był szczególnie poruszony i przekazał kobiecie, że wie że Myrtha spiskuje za jego plecami. Mimo że raz jeszcze odmówił dołączenia do grupy jej zwolenników, Aurelia przekazała że na jego życie czyha również jego Homunkulus, Jhynkar, który pragnie się w ten sposób uwolnić z niewoli na Nieustannej Agonii. Sliscus stwierdził, że gdyby były członek Hexu był chociaż w połowie tak genialny za jakiego się uważa, wiedziałby, że wystarczyłoby poprosić, a Książe natychmiast by wypuścił go na wolność.
Korzystając z wizyty Lady Malys Wąż poprosił ją by przyjrzała się raportom, jakie od ostatniego czasu dostawał Kapitan. Dotyczyły one zaginionych członków polowania - nikogo kto był szczególnie ważny dla Traevelliatha, niemniej ważnego w każdym innym sensie. Kobieta potwierdziła to, co podejrzewał sam Wąż.
Wilki wiedziały o polowaniu. Teraz to one były gotowe, by polować na tych, którzy śmiali postawić stopy na ich ziemii.
Sliscusowi daleko było jednak do przejmowania się takimi błahostkami - nie był na tyle głupi, by polować na planecie Kosmicznych Marines i nie brać pod uwagi możliwości, że mogą na nich uderzyć. Mimo faktu że całe Wielkie Kompanie były na tropie pirata, jego uwagę przykuła jedynie ich mała grupka. Sliscus nie wiedział że jest to drużyna Łgarza, tylko tyle, że ma do czynienia z grupą od 2 do 7 Marines, prowadzoną przez niezwykle sprytnego człowieka. Szczególne wrażenie musiała na Traevelliathu zrobić bitwa, w czasie której ten tajemniczy Marine zniszczył obóz Drukharii, mając pod swoją komendą jedynie garstkę towarzyszy i...Krakena. Sliscus chciał pojmać tego Marine - takiej akcji nie wypadało jednak pośpieszać.
Póki co wykorzystywał swój czas na rozprawianie się z wewnętrzną opozycją.
Książe wraz ze swoimi Sslythami uderzył na obóz zajmowany przez Jhynkara oraz Homunkulusów z Kowenu Hex, informując zarówno Xhacta jak i jego ucznia, że o ile nie jest zadowolony że Ci próbowali go zabić, o tyle nie zamierza być jakoś szczególnie zły. W końcu, gdyby próbowal zabić każdego kto próbował pozbawić go głowy, szybko skończyliby mu się znajomi.
Zbliżając się do apogeum[]
"- Kto to był?
- Archont Quev’as’ayah z trzeciej Plenipotentiary i-
- Nic więcej nie mów. Nikt ważny. Pomniejszy Archont z Niższego Commorragh, który miał więcej tytułów niż wojowników i reputację równą handlarzowi mięsa na tanich Arenach. Nic wartościowego tutaj nie straciliśmy."
- Traevelliath zapytujący o ciało martwego Mrocznego Eldara które znalazł w obozie zniszczonym przez Łgarza
Niedługo po rozprawieniu się ze spiskiem Homunkulusów Sliscus dostał wiadomość - kolejny obóz Mrocznych Eldarów został zniszczony. Nim jednak do tego doszło, przebywający tam wojownicy zdołali przekazać, że uderzył w nich pojedynczy oddział Marines - to w połączeniu z innymi dowodami dało Traevelliathowi pewność, że mają do czynienia z grupą prowadzoną przez "sprytną, ludzką bestię". Oczywiście Sliscus udał się na miejsce, mając świadomość że prawdopodobnie znajduje się tam jakaś pułapka. Właściwie, to nawet na to liczył. Aurelia udała się razem z nim - żeby mieć pewność, że pirat przeżyje podróż.
Na miejsce Sliscus przybył swoim Korsarzem.

Fenriński Kraken
Znalazł rozłożony na zamrożonym jeziorze obóz, wypełniony ciałami martwych Mrocznych Eldarów. To właśnie Książe zauważył, że ciała ustawione są w kształt jednej z fenrińskich run - "Hloji", oznaczającej "śmiech". To również on dostrzegł, że pod złożonymi ciałami zaczyna się coś czaić.
Było jednak za późno żeby zareagować.
Czarna macka Krakena, najstraszliwszego drapieżnika zamieszkującego ten nieprzyjazny świat, przebiła się przez lód, zaskakując wszystkich na miejscu. Wkrótce z głębi akwenu wyleciało wiele więcej macek, które natychmiast owinęły się wokół Korsarza i zaczęły nim trząść. Ludzcy niewolnicy, posiadający gorszy refleks niż ich mroczni władcy, nie zdążyli w pore się zabezpieczyć i wszyscy wlecieli wprost do gardła Krakena. Sliscus był wprost zachwycony. Korsarz wyrywał się z całych sił, próbując wyrwać się z uścisku potwora a jego załoganci otworzyli ogień w kierunku masywnych macek podwodnego koszmaru. Traevelliath, z uśmiechem satysfakcji, usiadł za działami dezintergującymi i otworzył ogień. Promienie uderzyły wprost w skórę Krakena, dezintergując całe części jego ciała. Stwór zawył, wypuścił pojazd i uciekł w mroczne głębiny. Sliscus zaklnął i zaczął strzelać w samą powierzchnię akwenu, niezdowolony że bitwa skończyła się tak szybko. Po tej zasadce jasnym było, że ktokolwiek poluje na Sliscusa, rzucił mu wyzwanie. Wąż z rozkoszą je przyjął, chociaż zaznaczył, że temu co nadejdzie daleko będzie do pojedynku. Ta bestia będzie świetną zdobyczą, ale na pewno nie równym przeciwnikiem.
Wkrótce w pojeździe Sliscusa pojawiła się ta sama Arlekini, którą wcześniej przyprowadziła Lady Malys. Pomimo krótkiej kłótni, Prorokini Cieni zaproponowała Wężowi swoją pomoc, którą ten z przyjemnością przyjął. Dzięki informacjom które Sliscus uzyskał od służki Śmiejącego Się, był w stanie odnaleźć kryjówkę samego Lukasa i uzyskać Mandrejki, które wynajęła Lady Malys. Sliscus przyleciał w okolice góry będącej bazą Łgarza na swoim Korsarzu. Lukas przywitał go kilkoma strzałami z broni plazmowej, Traevelliath odpowiedział z kolei dobrym słowem oraz zmasowanym ostrzałem z dział dezintegrujących. Pirat najprawdopodobniej nie zamierzał trafić swojego przeciwnika, jednak Łgarz namęczył się przy unikaniu pocisków. Zarówno on jak i jego ludzie zostali szybko zmuszeni do ucieczki w głębie okolicznych jaskiń, gdzie jedynym źródłem światła były pojedyńcze pochodnie, rzucające ze sobą głęboki cień. Jeden z wojowników Lukasa, Ake, głośno wzywał Sliscusa do walki - właśnie wtedy z cienia zmaterializował się jeden z Mandrejków, który na miejscu zamordował zaskoczonego Marine'a. Reszta wojowników zdążyła zakrzyczeć w rozpaczy za swoim bratem, nim z cieni wyskoczyło więcej obcych napastników. Walka była zacięta, jednak ostrza którymi posługiwały się Mandrejki przebijały się przez ceramitowe zbroje Kosmicznych Wilków jakby te były z papieru.
Wybuchł pożar, który na krótko przegonił część stworów. Do tego czasu jednak, ciężko rannych zostało kilku braci zakonnych. Lukas i jego żołnierze musieli uciekać, jeśli chcieli przeżyć. Sliscus oczywiście obserwował ten odwrót, zawiedziony że Mandrejki zdołały zabić tylko jednego Wilka. W czasie tej zasadzki Sliscus zdołał spojrzeć w oczy wszystkich Marines - tylko wzrok Lukasa ukazywał tak znany piratowi spryt. Było to pewne pocieszenie, jednak Książe wciąż był zawiedziony, że Wilki zdołały wydostać się z jego pułapki. Wyładował się jednak na jednym z Mandrejków, którego zabił na miejscu.
Niemniej jakkolwiek zły był pirat, musiał przyznać że jego przeciwnik jest niezwykły. Pomimo faktu że mógł ich teraz dogonić i wybić co do nogi, dał im czas na ucieczkę. Mandrejkom również dał moment na przygotowanie się - nawet jeśli go zawiodły, to Sliscus miał sportowego ducha. Niech cieniści zabójcy skończą to co zaczęli. Nawet lepiej - niech przewodzi nimi ich Pani, Aurelia Malys. Lady Malys oczywiście czuła się niekomfortowo słysząc tą propozycję, jednak Sliscus czuł, że musi jej przypomnieć, gdzie jest jej miejsce. Dał jej do ochrony swojego zaufanego Sslytha i odpowiednie narzędzia, po czym rozkoszował się chwilą.
Finał inwazji[]
"- Próbowałeś mnie zabić!
- Próbowałbym bardziej, jakbym wiedział że jesteś taki bystry. Mówisz nawet cywilizowanym językiem, jak rozkosznie. Wiesz kim jestem?
- Nie. I o to nie dbam.
- Szkoda. Znajomość dodaje pewnej...pikanterii."
- dyskusja pomiędzy Lukasem i Traevelliathem
W czasie gdy Lady Malys próbowała odnaleźć

Lukas Łgarz
Lukasa i jego bandę, Sliscus wrócił do swojego obozu i nakazał ewakuację z planety. Polowanie na Fenrisie zostało zakończone - wielu niewolników zostało pojmanych i równie wiele doznań zostało tymczasowo zaspokojonych. Nie było potrzeby by dłużej angażować się na tej planecie.
Po jakimś czasie do komnaty Sliscussa przybyła Lady Malys, prowadząc za sobą Myrthę i "ciała" zamordowanych Kosmicznych Marines. Książe podszedł do ciała Lukasa, łapiąc go za włosy i zarówno podziwiając jego spryt, co krytykując urodę. Wtedy właśnie Łgarz otworzył oczy, oświadczył że sam Traevelliath też mógłby popracować nad swoim wyglądem i rzucił się na niego.
W komnacie doszło do krótkiej walki, po której Sliscus uciekł z pomieszczenia. Mając do czynienia z czterema Wilkami oraz zdradą ze strony Aurelii i Myrthy doszedł do wniosku, że lepiej poszukać doznań w jakimś innym miejscu.
W całym obozie wybuchła panika. Olbrzymia armia, prowadzona przez Wielką Kompanię Kjarla Ponurokrwistego, zbliżała się do obozu, nie wspominając już o ludziach Lukasa, którzy uwalniali niewolników. Sliscus bez problemu zdołał przedostać się na pokład swojego Korsarza, instynktownie odwracając się by porozmawiać z Myrthą. Jej jednak przy nim nie było, podobnie jak Jhynkara. Książe poczuł się z tego powodu dosyć smutno, niemniej nakazał natychmiast lecieć na pokład Nieustannej Agonii.
Książe bez większych problemów dostał się na do hangaru swojego okrętu. Od razu wyruszył w kierunku mostka dowodzącego, jednak nim zdołał w ogóle opuścić hangar, zakrzyknął do niego znajomy głos. Gdy Sliscus się odwrócił, zobaczył Łgarza, na pokładzie dokładnie tego Korsarza, którym Wąż dostał się na swój statek.. Tuż przy dziale dezintegracyjnym. Poetyckie odwrócenie ról.
Oczywiście znajdujący się w okolicy wojownicy natychmiast chcieli ruszyć na Lukasa, jednak Sliscus ich powstrzymał. Jeśli chociaż jeden pocisk z działa trafiłby w ścianę hangaru, wszyscy obecni skończyliby marnie. Książe chciał negocjować. Lukas już nie.
Łgarz nacisnął spust i zaczął strzelać do wszystkich okolicznych okrętów. Korsarze i Grabieżcy wybuchały w akopaniamencie ekspozji i śmiechu Łgarza. Sliscus nakazał zabić Marine'a, jednak każdy kto próbował się do niego zbliżyć, ginął, zmieciony strzałem z dezintegratora. Całą Nieustanną Agonią wstrząsnęło. Książe, który nie mógł się przedostać do przeciwnika przez eksplodujące zabawki wojny, nakazał natychmiast otworzyć hangar. Nastąpiła nagła dekompresja i masa palących się pojazdów jak i nieszczęśników która nie zdążyła się niczego złapać, wpadła w objęcia kosmicznej pustki.
Gdy tylko główna przeszkoda stojąca na drodze na Lukasa została usunięta, Sliscus nakazał zamknąć hangar - Łgarz jednak to przewidział i zaczął strzelać do Drukharii którzy próbowali to zrobić. Podirytowany Książe oddał strzał w kierunku przeciwnika i o ile ten uniknął trafienia, to by to zrobić musiał odskoczyć od działa. Wściekły Lukas wyciągnął pistolet plazmowy i strzelił kilkukrotnie w stronę nacierającego Mrocznego Eldara, ten jednak nie dał się trafić. Jasnym było, że tego pojedynku nie rozwiąże pojedynek strzelecki. Dwójka głównych czempionów tego konfliktu skoczyła ku sobie - Lukas ze swoimi pazurami energetycznymi i Sliscus, ze swoim morderczym ostrzem. Wojownicy zawzięcie ze sobą walczyli, wymieniając jednocześnie pochwały i złośliwości. W pewnym momencie Kapitan zdołał wbić przeciwnikowi swoje ostrze, którego wampiryczna energia zaczęła pobierać z Kosmicznego Wilka energię życiową. Lukas zamknął oczy i zaczął powoli upadać - tylko po to by zaśmiać się wrogowi w twarz i zamachnąć się w jego stronę swoimi pazurami. Sliscus, nie spodziewając się tego rodzaju dywersji ze strony Marine'a, próbował odskoczyć. Był dość szybki by ocalić życie, niemniej broń energetyczna zdołała zadrapać jego bok. Traevelliath wyciągnął ostrze z ciała Lukasa, po czym odturlał się z dala od zasięgu jego pazurów. Łgarz wycelował w niego pistoletem plazmowym, jednak nóż Sliscusa był dość szybki, by przepołowić broń dystansową Wilka. Kosmiczny Marine odrzucił narzędzie mordu i próbował walczyć dalej, jednak zamiast tego, padł na ziemię. Tym razem naprawdę.
Sliscus pogratulował Lukasowi za jego styl, przypominając mu jednak że ostatecznie, jest tylko kolejnym zwierzęciem które czeka bolesna śmierć. Łgarz próbował podciąć Mrocznego Eldara, ten jednak zdołał skoczyć i wylądować na kroczu przeciwnika, wbijając nóż w udo Wilka i ponownie odskakując by uzyskać bezpieczny dystans. Lukas, pomimo niewyobrażalnego bólu, stanął na nogi, gotów stanąć twarzą w twarz z wrogiem. Nim się jednak zorientował, Sliscus znalazł się tuż za jego plecami. Mroczny Eldar wbił swojemu przeciwnikowi miecz tak głęboko, że ten niemal w całości wyszedł przez klatkę piersiową Łgarza. Cios był dobry - za dobry. Teraz Sliscus próbował wyjąć swoje ostrze, które utknęło w ciele przeciwnika. Łgarz zaśmiał się, po czym splunął na pomost na którym odbywała się walka. Toksyczna ślina wyżarła jego powłokę sprawiając, że obydwaj wojownicy spadli kilka metrów w dół.
Lukas upadł w taki sposób że miecz wyleciał z jego ciała, niemniej nie było to zbytnio pocieszające. Wciąż był ciężko ranny, podczas gdy Sliscus stał, gotów dalej walczyć. Co więcej, członkowie Niebiańskich Węży zaczęli zbliżać się do tego osobliwego pola bitwy. Traevelliath powiedział że przeciwnik popełnił błąd, sądząc że zdoła pokonać go na własnym statku, gdzie Sliscus był Panem. Łgarz odpowiedział jedynie, że Wilki nie mają Panów, po czym rzucił w powietrze kilka granatów. Okolica momentalnie eksplodowała a Lukas raz jeszcze rzucił się w stronę Księcia, licząc że zdoła go zaskoczyć. Sliscus sięgnął po broń i oddał strzał. Łgarz zasłonił się swoimi pazurami, niemniej broń której użył Traevelliath była specjalnie przygotowana na takie okazje. Toksyna przeżarła najpierw broń Marine'a, a później wzięła się za jego zbroję. A Sliscus stał i patrzył, chwaląc swojego przeciwnika. Lukas był najlepszą ofiarą jaką dotąd Wąż zdołał złapać i zasługiwał na nagrodę. Traevelliath zapowiedział, że wyrwie mu serce i będzie zawsze trzymał je u swojego boku, jako największe trofeum. Jak zapowiedział, tak zrobił.
Lukas, wykończony, patrzył jak jego serce wykrwawia się na dłoni Mrocznego Elara. Nim ciemność objęła jego umysł, zdążył się jeszcze zaśmiać i splunąć zaskoczonemu Sliscusowi prosto w twarz. Toksyczna ślina zderzyła się ze skórą Księcia, kompletnie ją wypalając. Dosłownie ostatkiem sił Lukas zdołał odbić się od wystającej części hangaru. Wpadł w pustkę kosmiczną już nieprzytomny, czego Sliscus nie zauważył, zajęty opętańczymi krzykami i próbami oczyszczenia swojej dymiącej twarzy.
Przygody ciąg dalszy[]
Gdy tylko nadażyła się okazja, Sliscus pobiegł w kierunku swojego mostka. Jego twarz dosłownie się topiła, ból był niewyobrażalny, jednak Księcia aż tak to nie obchodziło. Części ciała zawsze można odbudować. Z drugiej strony, zaczął się też zastanawiać, czy nie pozostawić sobie blizn na pamiątkę tego wydarzenia.
Gdy tylko Sliscus przypomniał sobie rade, jaką usłyszał na uczcie z ust Arlekina, szczerze się zaśmiał, pomimo bólu. Liczył na lepszą metaforę. Kiedy jednak skończył się śmiać, przed jego obliczem pojawiła się ta sama Prorokini Cieni. Pogratulowała mu jego roli w tym konflikcie i zapewniła, że wystąpi jako główny bohater w wielu innych sztukach.
Książe był za to nawet wdzięczny, bo pomimo faktu że jego twarz nadal się dymiła, zaczął odczuwać pierwsze objawy znudzenia. Po wielkiej przygodzie jaką było to polowanie, zaczął się zastanawiać, czy nie powrócić jednak do Commorragh, nawet jeśli tylko po to by zobaczyć miny Lorda Vecta i Aurelii Malys.
Póki co jednak, skupił się na swojej zdobyczy. Sercu Kosmicznego Marine. Spojrzał na nie i szczerze się uśmiechnął:
"Lukas...hmmm...zapamiętam to imię."
Krucjata Ognia[]
"Gdybyś przestał używać narkotyków bojowych jak jakiś Mon-Keigh i zaczął sięgać po trucizny, byłbyś tak dobry jak ja."
- Sliscus
Pod koniec M41 Sliscus został odwiedzony przez Viscounta Rexa, ambitnego Archonta który pragnął ograbić Podsektor Corvus z jego licznej populacji. Corvus był przez niemal tysiąclecie odcięty od reszty Galaktyki przez szalejące Burze Osnowy, więc sam w sobie nie był wystarczająco dobrze zaopatrzony by oprzeć się mrocznoeldarskiej inwazji. Problem polegał na tym że w kierunku Podsektora wyruszyły również liczne armie Imperium oraz Chaosu. By się im przeciwstawić Rex powołał Proroków Wojny - potężną koalicję skłądającą się z 12 Kabal i 7 Kultów Wych. Teraz pragnął by dołączył do niego sławny Książe Sliscus.
Traevelliath nie oponował i po krótkich negocjacjach Niebiańskie Węże stały się częścią koalicji Viscounta Rexa. Co więcej po dotarciu do Podsektora Corvus Sliscus sam załatwił Prorokom Wojny niespodziewanych sojuszników...

Nekroński Lord walczący z członkami Straży Śmierci
Wiadomo że w okresie Krucjaty Ognia Wąż wziął udział w dwóch bitwach.
Pierwsza miała miejsce na strategicznie ważnej stacji kosmicznej zwanej Przęsłem Pustki (ang.Voidspan), która znajdowała się w rękach Imperium. Sliscus poprowadził abordaż na stację kosmiczną, wyżynając w pień imperialne siły. Niemal od razu po zajęciu stacji Sliscus poprowadził swoich żołnierzy w kierunku wypełnianej dżunglami planety Savrap, która wedle plotek miała na swojej powierzchni bezcenne skarby.
Niedługo po wylądowaniu na Savrapie jednostki Mrocznych Eldarów wpadły na połączone siły Zakonów Straży Śmierci i Rozrywaczy Ciał pod dowództwem Reclusiama Carnaevona.
Doświadczeni Kosmiczni Marine szybko zdołali wbić się w armię Księcia, która jak się wydawało nie miała wielkiego wyboru i musiała się wycofać. Wtedy jednak Sliscus sięgnął po swój as w rękawie - swoich nowych sojuszników, których zaciągnął do Proroków Wojny.
Wtedy właśnie niespodziewanie na polu bitwy pojawili się Nekroni z nieznanej Dynastii, którzy wsparli Księcia w walce. Połączone siły Mrocznych Eldarów oraz starożytnych maszyn odwróciły przebieg walk, zmuszając siły Imperium do odwrotu.
Od czasu zwycięstwa na Savrapie nikt nie słyszał nic konkretnego na temat Traevelliatha Sliscusa.
Opis[]
Osobowość[]
"Nie ma żadnej wolności w tej przeklętej egzystencji, moja droga. Jest jedynie wybór władców."
- Traevelliath Sliscus

Traevelliath Sliscus (https://www.tumblr.com/search/traevelliath%20sliscus)
Osobowość Sliscusa jest niezwykła, nawet jak na Mrocznego Eldara. Książe jest jedną z najbardziej chwiejnych i wybrednych istot w Galaktyce - pośród Niebiańskich Węży powtarzane są najróżniejsze wersje historii, w których Kapitan postanowił w środku bitwy zacząć strzelać do okrętów dowodzonych przez jego najlojalniejszych oficerów, gdyż poczuł się urażony ich sposobem bycia. Jak na złość, bywało tak że osoby które próbowały go zabić cieszyły się później jego sympatią.
Ego Sliscusa jest po prostu niepomierne. Pirat niejednokrotnie obwoływał się władcą gwiazd jak i największym i najsprytniejszym bytem w Galaktyce. Raz nawet zasugerował że powinno zmienić się nazwę węży na "sliscusy", gdyż nie podobało mu się że to ludzie porównują JEGO do jakichś nędznych zwierząt.
Książe codziennie nosi inne ubranie i praktycznie nigdy nie ubiera tego samego stroju dwukrotnie. A jego garderoba jest olbrzymia - posiada w niej stroje ukradzione z garderob najróżniejszych Archontów, płaszcze wykonane ze skóry małych dzieci, futra z sierści Wulfenów, szlafroki ze skóry zwierząt dawno wybitych przez ludzi i wiele, wiele innych. Każdy strój ma jednak jedną wspólną cechę - część ciała jednej z ofiar Księcia (czasem jest to np. policzek wszysty w płaszcz, a czasem cały strój jest stworzony z ciała nieszczęśnika).
Sliscus uwielbia poezję, tworzy nawet własne utwory, wykorzystując ciała swoich wciąż żywych niewolników jako płótno. W opinii wielu Drukharii jest on naprawdę dobrym poetą i sam Sliscus lubi rozmawiać na temat swoich dzieł.
Sliscus jest również bardzo aktywny seksualnie i wcale się z tym nie kryje. Nie wiadomo jak wiele istot zdołał "podbić" niemniej większość z nich najprawdopodobniej nic dla niego nie znaczyła. Myrtha, jego ochroniarz i główny truciciel, była prawdopodobnie jedyną istotą do której czuł sympatie nawet po tym jak się z nią zabawił. Wiadomo że Sliscus posiada na swoim okręcie harem niewolnic pochodzących z najróżniejszych planet i ras. Sliscus często odwiedza je po dzieleniu przestrzenii z "gorszymi gatunkami" i nakazuje im dokładnie wymyć każdy centymetr swojego ciała, by zmyć z siebie ten "brud".
Traevelliath ma poważne problemy z nudą. Doznania które dla wielu jego pobratyńców wystarczyłyby na całe dziesięciolecia, są w stanie zadowolić go jedynie na sekundy. Pewnego razu Sliscus zmanipulował kilka planet i doprowadził do olbrzymiego konfliktu między nimi, po czym oferował swoje usługi dla każdej ze stron. Momentalnie zmienianie sojuszy w trakcie walk dawało mu wiele przyjemności a sam konflikt z dnia na dzień stawał się bardziej krwawy. Pewnego dnia jednak, zupełnie niespodziewanie, Książe poczuł się znużony i wyrżnął populacje wszystkich planet. Napad znużenia potrafi być prawdziwie niedorzeczny - dosłownie kilka minut po zakończeniu najazdu na Fenris Sliscus poczuł jak dobiera się do niego nuda, mimo że jego okręt nadal był na orbicie planety a jego twarz nadal dymiła się przez kontakt ze śliną Kosmicznego Marine.
W Galaktyce nie znajduje się wiele istot, które cieszyłyby się szacunkiem Księcia. Zwykle jest on zbyt zakochany w sobie, by móc kogoś obdarzyć sympatią. Z pewnością lubił Myrthę, swoją Lhamenaę, niemniej był to rodzaj sympatii, który popychał go do wykorzystywania jej w łóżku oraz ciągłego przypominania, że kobieta jest jego własnością. Mimo wszystko Sliscus jej ufał i często przydzielał jej ważne zadania, nawet gdy wiedział że Myrtha spiskuje przeciwko niemu.
Dużą sympatią darzył również Aurelię Malys, nawet po tym jak dwukrotnie próbowała pozbawić go życia. Pirat uważał byłą konkubinę Lorda Vecta za naprawdę interesującą osobę i niezmiernie cieszył się jej towarzystwem. Mimo wszystko kobieta potrafiła działać mu na nerwy. Sliscus uważał się za sprytniejszego od byłej Archontki Czarnego Serca.
Pirat szanował też swoją Sslythańską prawą rękę, Slega. Ogółem wydaje się, że kiedy chodziło o ochronę swojego życia, Książe preferował towarzystwo wężowych Xenosów.
Największym szacunkiem ze strony Sliscusa cieszy się jednak Najwyższy Władca Mrocznego Miasta,

https://www.deviantart.com/adeptusadamaris/art/Commission-Asdrubael-Vect-675915301
Asdrubael Vect. Pirat jednak publicznie nigdy tego nie przyzna jaki respekt i strach budzi w nim Lord, zwracając się do niego per "Tyran" albo po prostu "Asdrubael". Tak naprawdę jednak, Sliscus myśli o Lordzie Vectcie mniej jak o osobie, a bardziej jak o wszechpotężnym bóstwie. Pirat wielokrotnie zastanawiał się, ile jego pomysłów naprawdę wyszło z jego głowy, ale ile zostało zainspirowanych przez subtelny dotyk Najwyższego Władcy. Co prawda Książe jest znany wśród wygnańców z Commorragh jako "ten który zagrał na nosie Vecta i przeżył", jednak Sliscus podejrzewa że Asdrubael nigdy tak naprawdę nie był na niego zły. Jako koronny dowód podaje fakt, że wciąż żyje. Gdy Aurelia poprosiła go o pomoc w obaleniu Najwyższego Władcy, Sliscus poważnie się wściekł. Stwierdził że wziąłby udział w takim beznadziejnym przedsięwzięciu tylko gdyby miał 100% pewności że Lord Vect pragnie jego głowy i ani sekundy wcześniej.
Po Najaździe na Fenris wydaje się że pirat zyskał nową osobę która może się cieszyć jego sympatią - Kosmicznego Wilka, Lukasa Łgarza. Jakby nie patrzeć kapitan Krwawych Szponów praktycznie własnoręcznie zakończył polowanie Mrocznych Eldarów na planecie i dał Sliscusowi jedną z najbardziej intensywnych walk w jego życiu.
Umiejętności[]
"Twoim błędem było przekonanie, że możesz mnie pokonać na moim własnym okręcie. To jest moje łowisko i ja jestem jego Panem!"
- Traevelliath Sliscus
Sliscus jest jednym z największych wojowników jakich kiedykolwiek wydało Commorragh. Mroczny Eldar jest tak szybki i zwinny, że nawet doświadczeni Archontci, będący niemal niedostrzegalnymi bestiami na polu bitwy, nie są w stanie za nim nadążyć. Powiada się że w całym Mrocznym Mieście jest tylko dwójka wojowników, poruszająca się z większą szybkością i stylem niż Książe: Lelith Hesperax i Drazhar.
Sliscus niemal nigdy nie walczy na poważnie - bardzo często ma tak wielką przewagę nad swoim przeciwnikiem, że woli się z nim bawić. Dlatego jego mniej lotni przeciwnicy nieraz wierzą, że mają szanse wygrać z piratem, tylko dlatego że ten nie zabił ich na miejscu.
Potęga jaką emanuje Sliscus jest tak wielka, że nawet Homunkulusy i Mandrejki, najbardziej przerażający mieszkańcy Commorragh, obawiają się jego gniewu.
Prawdopodobnie jedyną osobą z którą Sliscus walczył na poważnie był Lukas Łgarz. Ich walka jest dobrym przykładem na to, jaką bestią w czasie walk jest Sliscus. Po dziś dzień jest on jedyną osobą, która zdołała pokonać Lukasa w walce.
W walce Traevelliath używa wielu morderczych broni. Posiada ostrza, które emanują wampiryczną mocą, która pochłania energię życiową jego przeciwników. Jego pistolet emituje gaz, który jest w stanie w przeciągu sekund stopić broń energetyczną i pancerz Kosmicznego Marine. W pasie posiada urządzenie, emitujące potężne, niewidzialne pole siłowe. Nie wspominając już o różnorakich truciznach, które Książe posiada w swym arsenale.
Sliscus jest również jedynym w Galaktyce posiadaczem Posłańców Bólu - narkotyku, który po zaaplikowaniu czyni skórę posiadacza niemal niepenetrowalną. Oczywiście ceną za taki perk jest nieustanny ból, jednak dla Księcia nie jest to szczególnie wygórowana cena.
Plotki i teorie[]
"Wszystko robię z odpowiednim stylem. Nie potrzebuję żadnych instrukcji z twojej strony"
- Traevelliath Sliscus
Z racji takiego a nie innego stylu życia Sliscusa, powstało na jego temat wiele legend i teorii. Powiada się o dziesiątkach światów Imperium, które w sekrecie oddają mu cześć, o imperiach i rasach, które zostały wyrżnięte w pień przez jego chwiejne pobudki.
Powiada się również o niepisanej umowie, pomiędzy Księciem Piratów i Najwyższym Władcą Mrocznego Miasta. Mówi się że trzy Kabały, które Sliscus okradł na początku swojej kariery, były wrogo nastawione do Lorda Vecta, więc Asdrubael chciał dać im nauczkę i pozwolił Traevelliathowi porwać należące do tych organizacji okręty. Inne teorie idą nawet dalej. Wielu wygnańców wierzy, że Sliscus to przybrane nazwisko i że Wąż w rzeczywistości zwie się Traevelliath Vect. Szeptają między sobą, że Książe jest biologicznym synem Najwyższego Władcy i jego legalnym następcą - dlatego właśnie musiał uciekać z Commorragh, by nie angażować się w spiski wycelowane w swojego ojca.

Książe Yriel
Inna teoria, również powiązana z relacjami rodzinnymi, głosi że Książe Yriel, Autarcha Światostatku Iyanden, jest w rzeczywistości synem Węża. Z pewnością pomiędzy dwójką Eldarów jest wiele podobieństw - obydwaj są aroganccy, mają w kartotece pirackie kariery i nawet używają książęcych tytułów. O Yrielu mówiono również że "ma swój geniusz we krwii". Co warto nadmienić, o ile bohater Iyanden pochodzi z Domu Ulthanash, nikt nie zna tożsamości jego rodziców, a Sliscus był znany z kreatywnego spędzania czasu z kobietami ze wszystkich ras.
Opowieści i teorie dotyczące życia Księcia są znacznie liczniejsze i sam Traevelliath lubi czasem o nich posłuchać. Oczywiście nigdy nie powie wprost, ile spośród tych plotek jest opartych na faktach, a ile jest czystymi wymysłami kreatywnych Drukharii.
Ciekawostki[]
- Sliscus jest jedyną istotą w Galaktyce która zdołała pokonać Lukasa Łgarza w walce.
- Traevelliath należy do wąskiego grona Xenosów, którzy kanonicznie pokonali znanego wcześniej z imienia Kosmicznego Marine w uczciwej walce. Dzieli to podium z Władcą Roju, Lelith Hesperax, Imotekhem i Obyronem.
- Ma na swoim okręcie ogród rozmiarów parku narodowego.
- Gdzieś pomiędzy uderzeniem na Czarne Smoki a Najazdem na Fenris bardzo rozgniewał Kowen Hex. Nie wiadomo jednak o co poszło.
- Pomimo swojego olbrzymiego ego, jest jednym z niewielu Mrocznych Eldarów którzy są w stanie schować dumę do kieszeni i przyznać, że ludzie są inteligentnym gatunkiem, zdolnym do niezwykłego sprytu. Mimo to nadal uważa ludzkość za rasę prymitywnych bestii.
- Zna dziesiątki języków, nauczył się nawet fenriskiego dialektu oraz ojczystego języka Sslyth.
- Wszyscy goście jacy przybyli na jego ucztę będącą preludium do Najazdu na Fenris, chcieli zaciągnąć go do swoich drobnych intryg. Sliscus był tego świadomy i bardzo śmieszyło go, że banda podrzędnych Archontów uznała się za dość dobrych, by zasługiwać na jego usługi.
- W rękojeściach wielu swoich broni trzyma Kamienie Dusz.
- Jest prawdopodobnie jedynym Eldarem który cieszy się z narodzin Slaanesh. Perspektywa wiecznego cierpienia z rąk Tej Która Porząda daje mu niemały zastrzyk doznań w czasie śmiertelnie niebezpiecznych incydentów.
Źródła[]
Codex: Dark Eldar 5th edition pg. 51
Codex: Space Wolfs 5th edition pg. 52
Lukas the Trickster (książka)
Crusade of Fire pg. 21-25, 50