„Była jak anioł, czysta niczym słuszne zniszczenie. Powaliła nikczemnych i wyniosła sprawiedliwych. Gdy odchodziła milion głosów krzyczało jej imię. Czy kiedykolwiek ją jeszcze zobaczymy?"
- Siostra Patricia z Zakonu Famulous o zniknięciu Świętej Celestyny
Święta Celestyna (ang. Saint Celestine), Męczenniczka Palatynowej Krucjaty - Imperialna Żyjąca Święta, tajemnicza, nasycona Boską mocą Imperatora wojowniczka, pojawiającą się w czasie wielkiego zagrożenia dla Imperium.
Historia[]
Bardzo mało wiadomo o życiu Celestyny nim została ogłoszona Żyjącą Świętą, stało się to w trakcie Palatynowej Krucjaty (ang. Palatine Crusade). Unosi się ona w kolumnie boskiego blasku, towarzyszą jej Cherubiny i gołębie. Nosi błyszczącą złotą zbroje oraz dzierży miecz, którego ostrze spowijają płomienie. Wszyscy o szlachetnym sercu którzy spojrzą w oczy Świętej odczuwają uwielbienie natomiast zepsuci zostają porażeni grozą. Celestyna stała się obiektem czci dla innych Sióstr Bitwy i z chęcią podążyły by za nią nawet do Oka Terroru. Święta walczyła w awangardzie wielu krucjat, a jej armia wybiła setki tysięcy heretyków. Podobno kilka razy poległa w walce z rąk wrogów Imperium, jednak zawsze wracała do życia za sprawą cudu, powstając jak Feniks z popiołów. Wierni którzy widzieli jej zmartwychwstanie twierdzą, że Celestyna umrze tylko wtedy gdy sam Imperator będzie tego chciał.
980.M41 Wojna Prometeańska (ang. The Promethean War)[]
Na planecie Heletine Zakon Czarnego Kielicha wspierał Salamandry w brutalnych walkach miejskich przeciwko Czarnemu Legionowi. Dziesiątki Immolatorów i Land Raiderów Redeemer ogniem czyściło miasta rozdarte wojną. Pomimo siły połączonych wojsk Imperium natarcie zostało powstrzymane kiedy Demoniczny Książe, Lord Gralastyx prowadzący siły Chaosu rzucił do walki legion Opętanych. Oszalała horda Chaosu wbiła się w szeregi Imperium, Siostry Bitwy i Kosmiczni Marines znaleźli się w krytycznej sytuacji. Siły lojalistów zostały ocalone, gdy nie wiadomo skąd przybyła Święta Celestyna. Święta spadła na siły Chaosu niczym Anioł Zemsty. Celestyna wycięła sobie drogę przez hordę do Lorda Gralastyxa, chwilę później przebiła jego spaczone serce swoim płonącym mieczem. Wraz z śmiercią Demonicznego Księcia horda Chaosu została odesłana do Osnowy, a Święta Celestyna znikła tak samo tajemniczo jak się pojawiła.
999.M41 13 Czarna Krucjata[]
Upadek Cadii[]
Siły Abaddona Profanatora wyleciały z Oka Terroru uderzając w Bramę Cadiańską. Rozpoczęła się 13 Czarna Krucjata. Mieszkańcy Cadii stawiali dowodzeni przez Lorda Kasztelana Ursarkara E. Creeda stawiali najeźdźcom fanatyczny opór. W wyniku ciężkich i krwawych walk upadły wszystkie Cadiańskie fortece z wyjątkiem Kasr Kraf. Oblegana twierdza desperacko broniła się przed armiami Chaosu. Gdy Demoniczny Książę Urkanthos zniszczył kondensatory Wiązki Zerowej (ang. Null-Array), jedynej rzeczy chroniącej Cadię przez zabójczym ostrzałem Fortecy Czarnego Kamienia, wydarzył się cud.
Święta Celestyna zstąpiła z niebios otoczona błogosławionymi płomieniami. Towarzysząca jej burza ogniowa oczyściła plac zbiórki. Na widok Świętej wiara obrońców Kasr Kraf została odbudowana. W Siostry Bitwy, Gwardzistów i Marines wstąpiły nowe siły, wyprowadzili oni wsparty fanatyczną furią kontratak przeciw siłom chaosu. Wiara nie była jedynym darem od Celestyny, na lądowisku zaczęły lądować transportowce. 5 kompani Sióstr Bitwy z Zakonu Naszej Umęczonej Pani, których statki były zagubione od 1400 lat w Osnowie, przybyły na Cadię. W tym samym czasie na orbitę planety przybyła Falanga (forteca-klasztor Imperialnych Pięści), która związała walką Czarną Flotę, a także przywiozła na Cadię Legion Przeklętych.
Urkanthos oblizał swoje szpony z krwi gwardzisty którego właśnie zabił. Nic już nie chroniło Cadii przez Fortecą Czarnego Kamienia. Woli Profanatora stało się zadość, nadszedł czas by opuścić planetę i odebrać nagrodę. Rzeź na polach zbiórki nadal trwała, demon zauważył jednak że zmienił się zapach i tempo starcia.
Święta Celestyna wylądowała przed Urkanthosem, jej zbroja lśniła złotym światłem jej aureoli. W końcu demon poznał co zmieniło zapach, pole bitwy śmierdziało jej wiarą i pewnością.
„Oblubienica Zwłok.” Warknął demon.
Anioł uniósł swój miecz. „Twój czas się skończył bestio.”
Urkanthos roześmiał się, „Dopiero się zaczął. Jesteś niczym. Echem fałszywego boga. Złamię cię na pół, a twoją czaszkę umieszczę na tronie Khorna.”
Agonia przeszyła Demonicznego Księcia, biały żar palił żyły w jego piersi. Przez zmrużone oczy ujrzał Świętą, nieruchoma, patrzyła się na niego. Urkanthos poczuł się silniejszy, został wystawiony na próbę i podołał.
„Jestem panem Czarnej Floty, prawą ręką Profanatora. Sama nie możesz się równać ze mną.” Demon przycisnął łapę do miejsca z którego zniknął ból. Coś było nie tak. Miecz wbity w jego ciało przez Kanoniczkę Eleanor zniknął.
Odwrócił się. Dwie Siostry Bitwy patrzyły na niego. Ich twarze opromienione światłem, ich złote zbroje jasne niczym słońce. Urkhantos nigdy nie zapominał tych których zarżnął, rozpoznał kto stał przed nim. Bliźniaczki które wcześniej zabił. Wrząca krew demona nadal skapywała z ostrza stojącej po lewej siostry. W demonicznego księcia wstąpiła niepewność.
"Nie jestem sama" powiedziała Celestyna "A twój czas się skończył."
Święta i ożywione cudem kanoniczki Genevieve i Eleanor zabiły Wybrańca Abaddona po czym zrzuciły jego zwłoki z murów twierdzy. Śmierć dowódcy i zniszczenie Fortecy Czarnego Kamienia na orbicie złamało wolę zdrajców. Armie Chaosu wycofały się z Kasr Kraf, przygotowując się do ponowienia ataku.
Celestyna nalegała by zorganizowani pogrzeb poległych. Obrońcy Cadii nie mieli ani środków ani czasu by kopać groby dla martwych. Zorganizowano więc ogromne stosy pogrzebowe by uchronić umarłych przed zepsuciem Mrocznych Potęg. Stosy płonęły przez dwa dni i dwie noce. Chwilowy spokój po odparciu armii Abaddona pozwolił rozbitym imperialnym obrońcom zebrać siły. Z innych planet Bramy Cadiańskiej przybywały posiłki.
Najbardziej niespodziewane było przybycie floty Adeptus Mechanicus pod dowództwem Arcymagosa Belisariusa Cawla. Wieści, które przywiózł ze sobą Cawl były ponure, konsekwencje upadku Cadii i pylonów będą niewyobrażalnie większe niż ktokolwiek sobie wyobrażał, odwrót z Cadii przestał być możliwy.
Każdego ranka Celestynę męczyły sny na jawie, wizje płonącej fortecy, jej obrońców topiących się w krwawym przypływie, skrzydła Świętej, złamane. W tych wizjach nie mogła uciec przed tą powodzią, jednak zawsze ponad falą była czyjaś obecność, sylwetka wojownika znajoma i nie znana jednocześnie, uwięziona za ścianą lodu usianego trupami Czarnego Legionu. Każdego ranka Celestyna pozbywała się wizji sprzed swoich oczu, wiedza przyjdzie we właściwym czasie. Do tego czasy Imperator będzie ją prowadził, jak zawsze.
Belisarius Cawl pracował przy pylonach, starając się je uruchomić. Pomoc dla Arcymagosa nadeszła z niespodziewanej strony, zaoferował ją Nekroński Lord Trazyn.
Rozpoczął się kontratak Chaosu. Celestyna dowodziła Siostrami Bitwy na północnej linii. Po dniu i nocy ciężkich i brutalnych walk na Cadię przybył sam Mistrz Wojny. Niosący Rozpacz (przyboczni Abaddona) teleportowali się bezpośrednio na lądowisko z którego dowodził Creed. Nieliczni gwardziści nie byli w stanie stawić oporu najlepszym wojownikom Czarnego Legionu. Kell zdążył wrzucić swojego dowódce i jednocześnie przyjaciela do Valkyri, po czym został zabity przez Abaddona, pomimo zaciskającej się na jego szyi pancernej łapy Jarran Kell nie okazał strachu i ostatkiem sił opierał się Profanatorowi.
Północ była jedynym miejscem gdzie atak chaosu został odepchnięty, przez fanatyzm Adepta Sororitas. Zakon Naszej Umęczonej Pani zapłacił wysoką cenę, jednak zwyciężył. Blask żyjącej świętej był jasny jak nigdy wcześniej, razem ze swoimi odrodzonymi Geminae Superia ruszyła na południe.
Abaddon napierał dalej. Zachodnia ściana jaskini, w której Cawl instruowany przez Trazyna starał się uruchomić Cadiańskie Pylony runęła. Horda chaosu prowadzona przez samego Abaddona wlała się do wnętrza groty. Nieliczni wojownicy Kultu Mechanicus nie mieli w tym starciu szans. Arcymagos zajęty pracą w przeciwieństwie do Trazyna nie zauważył nawet co się na około dzieje. Nekron wiedział że musi działać.
Rzucił Labiryntem Hipersześciennym uwalniając mały fragment swojej Imperialnej Kolekcji, pochodzącej z przepełnionych archiwów lub tych zawierających duplikaty. Przed nadchodzącą hordą zdrajców pojawiła się armia składająca się z Ultramarines z czasów Herezji Horusa, Vostroyański XXI, Thaintijscy snajperzy, Salamandry pojmane podczas katastrofy Kloviańskiej, Inkwizytor Ordo Hereticus Katarinya Greyfax ze swoją świtą składająca się z 55. Kappickich Orłów, a także samotny wojownik w złotej zbroi, jego szkarłatny pióropusz i liczne symbole orła rzadko widziane poza Terrą. Cawl w końcu oderwał się od pracy i przełączył się w tryb bojowy.
Abaddon rozkazał czarnoksiężnikom przełamać Immaterium by przyzwać demony, do walki po stronie Imperium dołączyli również wojownicy Legionu Przeklętych. Do zniszczonej ściany przedarł się 8 Cadiański i Kosmiczne Wilki. Abaddon ruszył by zabić Creeda, który wcześnie mu uciekł.
Celestyna przebiła się przez sufit jaskini, przybyła by zmierzyć się z Profanatorem. Przebijając się przez demony z Geminae Superia u jej boku. W końcu stanęli naprzeciw sobie, duchowa córka Imperatora i dziedzic największego zdrajcy ludzkości. Żadne słowa nie zostały wypowiedziane, żadne nie były potrzebne. Ruszyli na siebie.
Płonące Ostrze zderzało się z Drach’nyen raz za razem. Abaddon był zdecydowanie silniejszy, samotnie Celestyna nie miała by szans z Profanatorem. Jednak nie była sama, Genevieve i Eleanor były cały czas przy niej, trzy walczące jako jedna.
W międzyczasie Belisariusowi Cawlowi udało się uruchomić Pylony. Wojownicy obu stron padali na kolana, krwawiąc z uszu i nosa, psionicy odczuli to najgorzej. Promienie czarnego światła wystrzeliły w sam środek Oka Terroru. Mimo iż nawet najdokładniejsze urządzenia pomiarowe nie mogły wykryć tak niewielkich zmian, Ocularis Terribus zaczęło powoli się kurczyć. Działanie Pylonów było bardzo łatwo zauważyć. Zastępy demonów zostały przepędzone do osnowy, opętani marines wydali ostatni krzyk gdy demoniczne połowy ich dusz zostały brutalnie wyrwane, demoniczne maszyny stanęły w miejscu.
Siły Imperium również nie pozostały nietknięte, płomienie Legionu Przeklętych zgasły niczym świeca na wietrze, blask Celestyny przygasł. Wraz z światłem Imperatora zgasły nadzieje ludzi. Wiara która utrzymywała Cadię zaczęła znikać. Morale Czarnego Legionu wzrosło, gdy ujrzeli gasnące światło "Fałszywego Imperatora", nie zważając na utratę demonicznej armii.
Pojedynek pomiędzy Świętą a Profanatorem trwał dalej. Mimo iż Abaddon również został odcięty od błogosławieństwa bogów, to nadal był on jednym z najpotężniejszych Astartes, któremu mało kto był w stanie dorównać. Celestyna natomiast bez Światła Imperatora była tylko zwykłą śmiertelniczką. Bez mocy Imperatora jej Geminae Superia mocno osłabły, mimo, że ich determinacja była niezachwiana, nie było wątpliwości jaki będzie tego rezultat. Eleanor odleciała od pojedynku, krew sączyła się z jej ust. Czarna Gwardia otoczyła Genevieve tworząc mur Terminatorów i ostrzy którego nawet jej błogosławiony miecz nie mógł przebić.
Płonące Ostrze ścierało się z Drach’nyen raz za razem, jednak tym razem cały wysiłek Celestyny był włożony w bronienie się, mimo to jej obrona słabła z każdym ciosem. W końcu cios z backhandu powalił ją na kolana. Creed widział upadek Żyjącej Świętej i wiedział co jej śmierć będzie oznaczać dla Cadii. Na jego rozkaz 8 Cadiański rzucił się do ostatniej desperackiej szarży.
Drach’nyen ciął, raniąc Świętą. Abaddon uniósł demoniczne ostrze by zadać kolejny cios, Celestyna wstała chwiejnie na nogi jedną ręką trzymając się za krwawą ranę u jej boku, jednak jej spojrzenie było pewne, nie czuła strachu gdy spotkała czarne oczy Profanatora. Wszystko działo się zgodnie z wolą Imperatora. Nawet jeśli ona padnie On ją złapie, tak jak wcześniej.
"Nie możesz wygrać. Ludzkość będzie wolna od twoich panów." - Celestyna.
"Nie ma wolności." Drach’nyen ruszył w przód.
Nagle głowę Abaddona przeszył agonalny ból, palące się neurony umierały od ataku wyprowadzonego przez wyblakłe pasma Immaterium. Drach’nyen mające przebić serce Świętej zatrzymało się w połowie drogi. Katarinya Greyfax zacisnęła zęby i skierowała do swojego psionicznego ataku cały swój gniew. Była pewna, że kara spadnie na Fałszywą Świętą (Greyfax uznaje Celestyne za Fałszywą Świętą i chce ją spalić na stosie), jednak to Abaddon był celem priorytetowym.
Oślepiony i chwiejący się Mistrz Wojny w końcu zwalczył psioniczny atak swoją nieugiętą wolą, po czym ruszył ponownie na Celestynę. Bagnety zablokowały jego drogę. Gwardziści 8 Cadiańskiego byli zdeterminowani ocalić ich ukochaną świętą, nawet za cenę własnego życia. Swym poświęceniem kupili jej cenny czas.
Creed objął bezpośrednie dowództwo nad plutonem Kasrkinów i poprowadził kolejna szarżę. Abaddon przebił się do Creeda. Kasrkini stanowiący eskortę imperialnego dowódcy zostali wybici co do jednego przez wojowników Czarnego Legionu.
„Cadia Walczy!” Wykrzyczał swą Mantrę Creed.
W powietrzy niósł się szyderczy śmiech. „Cadia jest martwa” Zagrzmiał Abaddon ”Teraz, nadciąga jej zagłada”.
Lord Kasztelan nie miał szans w starciu z Profanatorem, cios Szponem Horusa powalił go, jeden z jego pistoletów został wytrącony z jego dłoni, drugi wypadł z odciętych palców. „Cadia żyje dopóki choć jeden jej żołnierz walczy.” Abaddon uniósł Creeda w powietrze zaczął go dusić Szponem Horusa (tak dusił go szponem energetycznym).
„Przypieczętowałem los tej planety nim jeszcze na nią zszedłem. Gdyby nie pycha, nie postawił bym tutaj w ogóle stopy. Twoja zagrywka z Pylonami tylko pogłębiła dumę. A teraz? Oblubienica Zwłok uciekła. Wola Cadii została złamana. Imperium podąży za nią. Uczynię tobie zaszczyt bycia ostatnim, który umrze z mej ręki. Pociesz się tym że ten świat nie przetrwa dużo dłużej niż ty. Cadia upadła.” Świat pociemniał przed oczami Creeda gdy chwyt Profanatora ścieśnił się na jego gardle.
Nagły ryk bólu wyrwał Lorda Kasztelana z ciemności. Chwyt na jego gardle zniknął. Złota postać blada niczym śmierć stała za Abaddonem, jej miecz wbity głęboko w jego kręgosłup. „Imperator Chroni!” wydyszała Celestyna.
Abaddon uwolnił się z ostrza Świętej, minęły tysiąclecia od czasu kiedy został tak boleśnie zraniony. Jednak nie miał czasu na zemstę, wiedział że musi uciekać. Ostatnie szczątki osnowy cofały się pod wpływem działania Pylonów. Mściwy Duch teleportował Mistrza Wojny na pokład. Marines Chaosu wycofywali się z Cadii, kultyści zostali porzuceni.
„Przypieczętowałem los tej planety nim jeszcze na nią zszedłem." Słowa Abaddona rozbrzmiewały w głowie Creeda. Chciał on wierzyć że była to czysta zuchwałość, ale w głębi serca wiedział że jest inaczej.
Greyfax trzasła się z wysiłku, próbując uchować swą duszę od pustki osnowy. Pustka w jej głowie powiększała się, czarna i wygłodniała naprzeciw czerwieni jej gniewnych myśli. Broń wypadła z odrętwiałych rąk. Wiedziała że poddanie się oznacza śmierć. Zataczała się i starała się wyprostować nim jeden z jej ochroniarzy jej pomoże. Ręka chwaciła ramię Inkwizytor przytrzymując ją. Nie należała ona do Potomka Tempestus a do Świętej.
„Wytrzymaj. To nie potrwa wiecznie” Powiedziała Celestyna.
Grayfax momentalnie wyrwała się, nagłość ruchu posłała świeży ból prosto w jej umysł. „Nie dotykaj mnie wiedźmo.”
Celestyna uśmiechnęła się. „Skoro jestem wiedźmą, dlaczego mnie uratowałaś?”
„Uderzyłam w innego. To nie to samo.” odpowiedziała Greyfax.
„A może ręka Imperatora poprowadziła Ciebie, tak samo jak prowadzi mnie.”
„Cud?” Pulsujący ból uczynił okazanie pogardy łatwiejszym.
„Niektórzy tak je nazywają.”
„Nie ma cudów.” splunęła Greyfax.”Tylko złudzenia. Złamię twoją herezję. Będziesz błagać o śmierć.” Pustka w głowie inkwizytor zapulsowała. Znowu się zachwiała i znowu Celestyna ją pochwyciła.
„Zobaczymy.” odpowiedziała Święta i odeszła.
Celestyna obserwowała niebo przez zniszczone sklepienie jaskini, jej postawa wskazywała, że wie co się niedługo wydarzy. Cawl sprawdził działanie siatki węzłowej (panel sterowania pylonów) po czym zajął się inwentaryzacją swoich pozostałych przy życiu wojsk. Pozostałe siły Imperium utrudniały odwrót zdrajców. Na szczególna uwagę zasługują wyczyny Czarnych Templariuszy Marszałka Amalricha. Wyrznęli oni załogę jednego z pojazdów desantowych nim ten zdążył odlecieć, a następne 2 zestrzelili krótko po starcie. Abaddon przegrał, chciał złamać ducha Cadii, wysłać krzyczące dusze jej pokonanych obrońców do spaczni. Nie udało mu się to. Jednak miał jeszcze jednego asa w rękawie.
Na orbicie, na bezpośredni rozkaz Mistrza Wojny Kowale Osnowy przyczepili silniki do fragmentu wraku Fortecy Czarnego Kamienia o rozmiarach małego księżyca i nakierowali go na Cadię. Falanga próbowała zestrzelić ogromny „pocisk” ale było już za późno i jedyne co można było zrobić to wysłanie ostrzeżenia na powierzchnie.
Uderzenie sztucznego „meteoru” było zabójcze. Fragment fortecy wybił w powierzchni planety szeroki na setki mil krater. Góry zostały skruszone w pył, morza wyparowały, prastare lasy spłonęły w sekundy. Powierzchnia planety pękała, z dziur wylewała się magma. Elysiońskie Pola dzieliło pół świata od miejsca uderzenia wraku, jednak nawet tam skutki kataklizmu były tragiczne. Co najgorsze pylony zostały zniszczone, wyrwane ze skały niczym drzewa na wietrze. Cadia znowu znalazła się pod wpływem Immaterium, psionicy którzy przeżyli odetchnęli z ulgą by chwilę później zmierzyć się z potwornościami osnowy.
W Celestynę i jej Geminae Superia wstąpiły nowe siły, Światło Imperatora było z nimi. Święta wyprowadziła ocalałych z jaskini na Elysiońskie Pola. Nikt nie rozpoznał miejsca w które ujrzeli. Magma rozlewająca się pośród upadłych pylonów pożerała ciała umarłych i wraki machin wojennych. Z niektórych miejsc można było było usłyszeć strzały, gdy demony materializowały się na rozdartych wojną polach. Nieliczni ocalali skupili się na około Celestyny, przyciągani do jej światła niczym ćmy.
Creed patrzył na ruiny swojej planety i jedynym co mógł odczuć była rozpacz. Widząc stan w jakim jest Creed, będąc zdeterminowana nie dopuścić by władza wpadła w łapy „Fałszywej Świętej” Inkwizytor Greyfax przejęła dowództwo. Wykorzystując to co zostało z planetarnej sieci voxu wydała rozkaz natychmiastowej ewakuacji. Mimo, że Cadia wytrzymała zderzenie z Fortecą Czarnego Kamienia to niedługo zajmie się nią osnowa.
Greyfax spodziewała się, że Celestyna zakwestionuje jej rozkaz, nawołując do walki do ostatniego żołnierza. Jednak Święta poleciała na północ, by wspomóc swym ostrzem ocalałe Adepta Sororitas w walce z demonami. Imperialne siły przez cały czas musiały się zmagać z nadchodzącymi demonami i terrorem Immaterium. Na północy Siostry Bitwy dowodzone przez Celestynę wycofywały się, zmuszając wroga by zapłacił wysoką cenę za każdy metr. Sytuacja wyglądała podobnie na południu, opór demonom stawiła linia gwardzistów wzmocniona przez Imperialne Pięści na jednym końcu i przez Czarnych Templariuszy na drugim.
Creed otrząsnął się ze swojej rozpaczy. Lord Kasztelan postanowił, że 8 Cadiański będzie bronił Cadii do samego końca. Własność Kasztelana kupiła niezbędny innym czas na ewakuacje, żaden z gwardzistów 8 nie zdezerterował, utrzymali linie do samego końca, umierając na swojej planecie. Siostry Bitwy zakonu Naszej Umęczonej Pani i Czarni Templariusze marszałka Amalricha byli ostatnimi którzy opuścili planetę, zgromadzili się na transportowcu przysłanym z Arki Mechanicus Cawla Żelaznej Zjawy (ang. Iron Revenant) by odebrać rycerzy domu Taranis. Katarinya Greyfax odleciała razem z nimi, nie spuszczając nieufnych oczu z Celestyny.
Niewielka flota z ocalałymi z Cadii kierowała się w stronę granicy układu. Przed 13 Czarną Krucjatą Cadię zamieszkiwało 850 milionów ludzi, ewakuować się udało marnym 3 milionom. Oko Terroru już nie było trzymane w ryzach przez pylony i zaczęło się rozrastać.
Jedyny możliwy do nawigacji korytarz Cadiańskiej Bramy zaczął się zapadać, skok w osnowę był pewną śmiercią. Napędy plazmowe imperialnych jednostek zostały pchnięte do swoich limitów. Falanga pod dowództwem Kapitana 3 kompani Imperialnych Pięści Tor Garadona objęła prowadzenie nad imperialną flotą, siła dział Falangi utrzymywała większość okrętów Czarnej Floty w bezpiecznym dystansie. W środku znalazły się okręty Imperialnej Marynarki i nieliczne okręty cywilne, a pochód zamykała flota Adeptus Mechanicus, która dzięki temu, że przybyła ostatnia poniosła najmniejsze straty. Flota zdrajców nękała uciekające imperialne jednostki.
Po 40 godzinach wysiadły silniki plazmowe transportowca rolniczego Duma Św. Cerephos (ang. Pride of St. Cerephos). Falanga zabrała nieliczne transportowce z okrętu, zostawiając pozostałych na statku na pastwę floty Chaosu. Kapitanowie Gniewu Imperatora (ang.Emperor’s Wrath) i Dominus Victor zignorowali rozkaz Garadona i ruszyli na pomoc Dumie. Gniew Imperatora został rozerwany na strzępy przez ostrzał zdrajców, Dominus Victor udało się uciec jednak jego kapitan zginął a spanikowana załoga dokonała awaryjnego skoku w osnowę, okręt nigdy nie wyszedł z Immaterium.
Sen dla uciekających imperialnych sił nie istniał. Po dwóch dniach, błąd zmęczonej obsługi działa spowodował zniszczenie niszczyciela Toxra Clavius. Po kilku godzinach Sankcjonowany Psionik na pokładzie Hades XII został opętany przez Strażnika Tajemnic. Białe Tarcze (Cadiańscy Poborowi) z Cadiańskiego 76 w końcu pokonali demona, jednak okręt i tak został zniszczony przez Arkę Mechanicus na rozkaz Inkwizytor Greyfax.
Po 112 godzinie odwrotu demoniczny Świat jakim stała się Cadia w końcu rozpadł się, a Imperialne siły dotarły do lodowego księżyca Klaisus. Z 29 okrętów uciekających z Cadii pozostało 16, mając na pokładzie około 2,5 miliona ocalałych. Bezpieczny skok w osnowę stał się możliwy.
Na Mściwym Duchu Abaddon przyglądał się zniszczonej Cadii pochłanianej przez osnowę. Spokój przerwał mu Zaraphiston "Mój panie, dlaczego ich nie ścigamy?"
"Lojaliści zostali pokonani. Niech kundle z floty (chaosu) kąsają ich po nogach. Nie są więcej warci" Odpowiedział Abaddon
"Ale jedna z jednostek ma na swoim pokładzie coś cennego." Rzekł Zaraphiston.
"Na Falandze nie ma nic co miało by jakąkolwiek wartość." Odpowiedział Abaddon.
Trzecie oko Zaraphistona mrugnęło, jego usta wykrzywiły się wszechwiedzący uśmiech. "Nie mówię o Falandze. Arka Mechanicus. Relikt przechowywany w jej statycznej ładowni."
Niepokój pojawił się w głowie Abaddona. "Co takiego widziałeś? Co pokazały tobie wróżby?"
Zaraphiston wypowiedział imię. Takie które Abaddon wyrzucił ze swych myśli dawno temu (chodzi o Guillimana). W wściekłości Abaddon roztrzaskał stojący przed nim stół i wydał Czarnej Flocie rozkaz pościgu.
Okręty Chaosu wyskoczyły z osnowy wewnątrz zasięgu strzału Falangi. Dziesięć najsilniejszych okrętów Czarnej Floty z Mściwym Duchem na czele ignorowały resztę imperialnej flotylli lecąc prosto na statki Mechanicus. Falanga i inne okręty rozpoczęły skok w Immaterium.
Żelazna Zjawa została trafiona. Eksplozja zniszczyła 2 silniki plazmowe i co najgorsze uszkodziła Pole Gellara, Arka Mechanicus nie mogła bezpiecznie skoczyć w Osnowę. Statki Mechanicus starały się zatrzymać flotę chaosu. Mściwy Duch jako jedyny przerwał blokadę, całkowicie ignorując inne okręty zbliżał się do Arki.
„Zwiększyć próg napędu o 17%” Strategium drżało gdy załoga wykonała rozkaz Cawla.
„Nie możemy uciec temu przeznaczeniu.” Powiedziała Celestyna.
„Chcesz byśmy zaoferowali Profanatorowi nasze szyje bez walki?” Zapytał niskim ostrzegawczym tonem Marszałek Amalrich.
Celestyna odwróciła się od okna. „Widziałam to we śnie. Rzeka krwi pośród gwiazd. Im bardziej z tym walczymy tym bardziej pewny jest nasz koniec. Musimy znaleźć inną drogę.”
Greyfax słysząc te słowa poczuła narastającą złość. „Nie ma żadnego zbawienia w twojej herezji. Jeśli...”
Cawl uciszył ją gestem „Konieczność wymaga rozpatrzenia wszelkich rozwiązań, jakkolwiek nieprawdopodobne było by ich pochodzenie.”
„Ona jest heretyczką” Wtrąciła Greyfax.
„Śmiałe oskarżenia,” zasyczał Cawl „dla osoby w której krew kipi nekrońskim podstępem. Nie zaprzeczaj temu. Widzę nanomaszyny wijące się pod twoją skórą.”
Greyfax wyczuła nagłą zmianę nastrojów w Strategium, wyraz twarzy Amalricha pociemniał świeżymi podejrzeniami. Przypomniało to jej o nieobliczalnym fanatyzmie Czarnych Templariuszy. „Pozostałam nieskażona.”
Cawl obserwował ją w zamyśleniu. „Tak mówisz. Mogę nawet uwolnić cie od nich (nanoskarabeuszy). Ale najpierw musimy przeżyć.” Spojrzał na Celestynę. „Co jeszcze ujrzałaś w wizjach? Co musimy zrobić?”
Święta wskazała Klaisus na monitorze. „Odnajdziemy zbawienie w lodzie. Wtedy nasza krucjata rozpocznie się na nowo.”
Amalrich skiną głową. „Twoja krucjata, pani. Ale podążymy, dopóki siły nas nie opuszczą.” Oburzona Greyfax odwróciła się. Sama myśl o „Krucjacie Celestyny” sprawiła, że przeszły ją ciarki.
Żelazna Zjawa ustawiła kurs na Klaisus zgodnie z wskazaniami Celestyny. Obracająca się Arka mogła ostrzelać Mściwego Ducha z burty. Przednie działa flagowca chaosu zostały oderwane a ośmioramienna gwiazda znajdująca się na dziobie została zniszczona. Jednak Mściwy Duch przetrwał Oblężenie Terry i 10 tysięcy lat wojen, Arka Mechanicus nie mogła mocno go uszkodzić. Kierująca się na lodowy księżyc Zjawa znalazła się w zasięgu dział Ducha. Okręty ostrzeliwały się przez ponad godzinę. Marines Chaosu wsiadali swoich szponów szturmowych, przygotowując się do abordażu.
Abaddon zamierzał zagarnąć tajemniczy ładunek dla siebie, lub spalić go w atmosferze Klaisusa. Pojedynkujące się okręty znajdowały się w atmosferze księżyca. Dredclawy wyleciały z Mściwego Ducha.
Siostry Bitwy zbierały się w hangarze, Marszałek Amalrich zadeklarował, że ze swoimi braćmi dopilnuje by Żelazna Zjawa zginęła w boju. Greyfax była temu przeciwna i dopiero pokazanie Inkwizytorskiej Pieczęci zmusiło Templariusza do opuszczenia statku.
Transportowce wyleciały z Arki Mechanicus w stronę powierzchni księżyca. Żelazna Zjawa posłużyła jako osłona przed ostrzałem zdrajców.
Śnieżyce Klaisusa oślepiły pościg sił chaosu, ale go nie powstrzymały. Abaddon rozwścieczony tym, że jego zdobycz uciekła, rozkazał każdej zdolnej do lotu jednostce poszukiwać lojalistów.
Imperialne siły dokonywały odwrotu przez lodowce, ocaleli szukali osłony za każdym razem gdy w pobliżu dało się usłyszeć wrzaski Piekielnego Smoka. Takie środki ostrożności brały się bardzie ze złudnej nadziei niż z jakiejkolwiek strategii. Nie było możliwości by ukryć Triarosa przewożącego cenny ładunek Cawla lub rycerzy domu Taranis. Jednak szczęście dopisywało sługom Imperatora przez kilka pierwszych godzin po zejściu na powierzchnie.
Adepta Sororitas podążały za światłem Celestyny, szły za nią pewnie mimo iż Żyjąca Święta nie dała żadnych wskazówek gdzie maszerują i w jakim celu. Wraz z nimi szły Kappickie Orły, ich ciała czerniały od odmrożeń jednak byli zdeterminowani udowodnić, że są równie niezachwiani co Siostry bitwy. Inkwizytor Greyfax i Czarni Templariusze Marszałka Amalricha trzymali się z tyłu.
Cawl podążał za Celestyną, z każdym krokiem był coraz bardziej pewny, że Święta zna jego misje, brzemię ciążące na na nim od tak dawna. Arcymagos doszedł do wniosku iż Veilwalker (Arlekinka znana z manipulacji) kierując go na Cadię nie miała na celu odkrycia tajemnicy Pylonów, lecz by Celestyna poprowadziła go wypełnienia paktu zawartego bardzo dawno temu. Żyjąca Święta była naczyniem trójstronnej woli Omnisjasza, jego cele były również jej celami. Z każdym krokiem determinacja Cawla wracała.
Śnieżyca się skończyła i krótko po tym nadleciały Piekielne Smoki. Wielu zginęło od ostrzału demonicznych maszyn. 2 z nich zostały strącone rakietami nim dotknęły ziemi. Trzeci przeorał swymi szponami oddział Tempestus i zdążył oderwać fragment pancerza Triarosa nim Cawl rozłupał jego metalową czaszkę swoim wielkim toporem.
Od tego momentu dla wojowników Imperium nie było wytchnienia. Odnalazłszy zdobycz bandy Czarnego Legionu zaczęły się gromadzić na lodowcu. Kolejne potyczki zaczynały się nim milkły odgłosy poprzedniej. Pustoszyciele ostrzeliwali z wysokości, raptorzy uderzyli z bezchmurnego nieba, motocykliści nadjechali z flank.
Zdrajcy zostali zniszczeni, Seraphimy oczyściły z heretyków górskie krawędzie, raptorzy zostali zrzuceni z niebios nawałą wiązek laserowych, a motocykliści zostali rozerwani przez działa Imperialnych Rycerzy.
Jednak zawsze nadchodziło więcej zdrajców, zabitych marines chaosu zastępowali nowi, podczas gdy wojowników Imperatora ubywało z każdym atakiem. Obrońcy gromadzili się na około Triarosa każdy czuł się w obowiązku by chronić cenną zawartość transportera.
Psioniczne przesłuchanie heretyków poprowadzone przez Greyfax ujawniło iż Lojaliści są otoczeni. Nie można było zrobić nic innego niż spróbował wydostać się z okrążenia. Celestyna prowadziła swoją „pielgrzymkę” coraz wyżej w góry. Potomkowie Tempestus padali martwi w śnieg, ich ciała były czarne a oczy zamrożone. Greyfax porzuciła już próby pytania o cel Świętej, potrzebowała całej swojej siły do niekończącego się marszu.
Armie Profanatora cały czas lądowały na księżycu, odgłos silników ich transportowców niósł się echem przez pasmo górskie. Gdy lojaliści dotarli do zapadniętej bramy jakiejś antycznej budowli okazała się ona broniona przez Kabałę Czarnoksiężników. Po krwawej potyczce brama została zdobyta, jednak dym ze zniszczonego predatora był doskonale widoczny z odległości i ujawnił on pozycje lojalistów. Nim ostatni czarnoksiężnik padł martwy ryk silników z doliny poniżej zaczął nieść się echem.
„Co widzisz?” Zapytała Święta, podchodząc do krawędzi i stając obok Inkwizytor.
Greyfax zdecydowała, że to było pytanie retoryczne. Nie dało się nie zauważyć zbliżającej się linii czołgów Czarnego Legionu. „Widzę naszą śmierć.” Odpowiedziała.
„Nie. Czeka nas wybawienie” rzekła Celestyna.
Greyfax odwróciła się gniewnie od krawędzi. „Twoje Kłamstwa na mnie nie działają, czcicielko.”
Jak zawsze Święta nie czuła się obrażona, a przynajmniej nie pokazała tego po sobie. „Służysz Imperatorowi. Ufasz Imperatorowi. Dlaczego nie możesz uwierzyć, że Jego ręka mną kieruje?”
Greyfax podeszła bliżej. „Nie wierze, że cokolwiek tobą kieruje. Jesteś heretyczką żerującą na naiwnych. Powinnam pozwolić Profanatorowi cie zabić. Gdybyś nie była otoczona przez swoich akolitów, zabiła bym cie teraz.”
Celestyna uśmiechnęła się. „Więc powinnam zabić Cie pierwsza, dopóki jeszcze mogę?”
Greyfax wyprostowała się. „Tak.”
Uśmiech Świętej zniknął. „On ma plany również wobec Ciebie Katarinya. Widziałam to.”
Święta odleciała. Katarinya Greyfax wróciła do swojego miejsca w „procesji głupców". Mimo iż nastrój Inkwizytor pozostał ponury, niewielka część jej duszy wzięła sobie do serca słowa Celestyny.
Marszałek Amalrich oddelegował połowę swoich pozostałych przy życiu barci by utrzymywali przejście. Wielu zgłosiło się na ochotników, Czempion Imperatora Garrein powiódł ich ku ostatniej chwalebnej walce, kupując reszcie cenny czas.
Marsz dalej trwał. W nocy echa bitwy zanikały, Czarni Templariusze podążający za Celestyną uklękli w śniegu i odśpiewali psalm błogosławieństwa za poległych braci. Rano śnieżyca wróciła, osłaniając lojalistów przed wrogimi oczyma, ale również spowalniając ich marsz.
Zdrajcy kontynuowali pościg, Land Raidery wbijały kolczaste gąsienice w lód jadąc w stronę lojalistów. Wojownicy Imperium dokonywali odwrotu.
Wiara Cawla wzmocniona pod czas wspinaczki znowu osłabła gdy próbował uspokoić zranionego ducha swojego transportera. Siły chaosu ruszyły do ataku, rampa najbliższego Land Raidera opadła na dół. Z pojazdu wyszedł sam Abaddon, elitarni terminatorzy Czarnego Legionu podążali za nim.
Powrót Profanatora to za dużo dla ostatnich Kappickich Orłów, przemarzniętych i zmęczonych długim marszem, zaczęli uciekać w górę zapominając o wszelkiej dyscyplinie. Widząc nadchodzącego przez śnieg Mistrza Wojny Cawl zajął miejsce na czele swoich jeszcze żywych oddziałów, gotów umrzeć za pakt, który nigdy nie zostanie wypełniony.
Ludzie byli nieświadomi jak blisko bramy pajęczego traktu podeszli. Jeźdźcy Wiatru Czarnej Straży Ulthwé ruszyli jako pierwsi, ich działka shurikenowe zbierały krwawe żniwo wśród zdradzieckich marines. Na pozycjach opuszczonych przez Potomków Tempestus nagle pojawili się eleganccy wojownicy o zbrojach w wielu kolorach, a za nimi smukłe łaziki.
Czarny Legion zaczął się cofać pod naporem ataku xenos. Zdrajcy byli przygotowani do walki z nielicznymi, prawie pokonanymi wrogami. Tymczasem uderzyły w nich Siły uderzeniowe Ulthwé, Wychy z Commorragh, wojownicy Aspektu z Biel-Tan, oraz siły wielu innych Światostatków.
Abaddon parł naprzód rzucając się w wir walki, rozkazywał swoim wojownikom by podążali za nim. Ci, którzy wysłuchali rozkazu zostali unicestwieni.
Dwa razy Profanator prowadził szarżę na Triarosa. Dwa razy Ynnari odepchnęli Czarny Legion.
Po zakończeniu walki wojownicy Imperatora i Xenos patrzyli na siebie nieufnie. Niecała setka rannych i zmęczonych ludzi zgromadziła się na około ogromnego transportera Triaros, którego Arcymagos cenił wyżej niż życie. Wola walki nadal płonęła w oczach wojowników Imperium, razem z absolutną wiarą.
Ynnari wiedzieli doskonale co Czarny Legion zrobiłby z ocalałymi, xenos podziwiali determinacje i opór jaki lojaliści stawili zdrajcom. Nawet Wychy Kultu Konfliktu poczuły jakiś rodzaj respektu, pomimo iż było to sprzeczne z ich naturą.
Szeregi Eldarów widząc uskrzydloną postać Celestyny rozstąpiły się, tworząc korytarz prowadzący od świętej do przywódców Ynnari. Po lewej stronie Celestyny stała Inkwizytor Greyfax, równie podejrzliwa wobec świętej co do xenos, a po prawej stał Arcymagos Cawl.
Pierwszy ruszył się Meliniel, Autarcha Biel-Tan, za nim podążyła Yvraine, Visarch i Eldrad Ulthran.
Gdy się zbliżyli ręka Greyfax powędrowała do miecza u jej pasa. Visarch wykonał ten sam gest, dobywając Asu-var eleganckim ruchem. Te niewielkie gesty agresji przeniosły się na wojowników obydwu stron, wyglądało na to, że konflikt był nieunikniony. Gdyby nie ostre słowa Autarchy Meliniela przebijające się ponad okrzyki wściekłości Imperium straciło by szanse by przetrwać nadchodzącą burzę, a Eldarzy odeszliby na zawsze w zapomnienie.
Działania Autarchy przyniosły kilka cennych momentów, w te kilka sekund postanowił nisko ukłonić się Świętej. Jego znajomość ludzkich zwyczajów i Gotyckiego języka była bez zarzutu. Gdy Celestyna ruszyła by z nim porozmawiać celowo oczyściła swój miecz z krwi i schowała go, wydała znak Geminae Superia by zostały z Arcymagosem blisko Transportera. Nieliczni pozostali przy życiu żołnierze Astra Militarum opuścili swoją broń, ale i tak pozostali w gotowości. Greyfax dołączyła by uczestniczyć w negocjacjach, Czarni Templariusze balansowali na krawędzi rzucenia się do walki i bezczynności. Na krótki binarny rozkaz w Lingua Technis wydany przez Cawla, strzelcy Skitarii wycelowali swoje długie karabiny w Autarchę, pewnie zbliżającego się do Świętej.
Autarcha Meliniel rozpoczął negocjacje, dla ludzi prorocy byli manipulatorami i kłamcami, a Drukhari byli złem wcielonym. Jednak wojownika mogli posłuchać.
„Wiem, że nienawidzicie naszego gatunku. Macie ku temu dobre powody. Ale jak każdy z waszego miliona odległych światów ma własną kulturę, my również nie jesteśmy jednolitym ludem. Patrzycie teraz na Ludzi i Eldarów którzy uciekli swojej zgubie.” Rzekł dowódca Biel-Tan przywódcom ludzi.
„Patrzymy na rozpieszczone pawie i zdeprawowane potwory” Splunęła Greyfax. Święta Celestyna posłała jej karcące spojrzenie, jednak obcy nie zareagowali na te słowa.
Meliniel spojrzał na dziwnych akolitów Ynneda obok siebie, po czym odwrócił się do Greyfax. „Na początku również tak myślałem. Mój lud ma lepsze niż inni powody by obawiać się nieznanego. Jednak ci wizjonerzy są przedstawicielami przeznaczenia i nadziei.”
„Twoja Święta i ja mamy takie same cele” Powiedziała Yvraine, jej głos był cichy lecz pewny. „Nawet jeśli nie do końca zrozumiała jakie one są.”
„Chcemy byście dokończyli waszą pielgrzymkę.” Dodał Meliniel.
„Wy Eldarzy manipulujecie losem, wyłącznie dla waszej samolubnej korzyści.” Odpowiedziała Greyfax.
„Być może.” Meliniel skinął głową. „Ale tylko jedna nić prowadzi do ocalenia i jest bardzo cienka. Nasi wspólni wrogowie rosną w siłę, gdy my rozmawiamy. Spójrz w górę.”
Nikt z Imperium nie odwrócił wzroku od Eldarów. „Znam ten widok dobrze, wyrwa osnowy jest brzydką i zainfekowaną raną. Musimy zapobiec jej rozrostowi.” Powiedziała Celestyna.
„Dość waszych zagadek i frazesów,” Warknęła Greyfax. „po co tu jesteście, Xenos?”
„Ponieważ twoje chęci zastopowania końca wszystkich rzeczy jest silniejsze od twojej nienawiści, tu jest sedno losu. Wierzymy, że tutaj, rzucając kamień w śnieg wywołamy lawinę, która ugasi płomienie chaosu.” Odpowiedział Autarcha.
„Mroczni Bogowie powstają,” Rzekła Yvraine. „Musimy unieść się wyżej, by lepiej cisnąc ich w dół. To coś,” Wskazała na Triarosa. „zawiera nadzieje. Ten, do którego to należy będzie potężnym symbolem dla waszego ludu. On sprzeciwi się zgubnym mocom i zawróci nadchodzącą ciemność.”
Visarch stanął obok Yvraine. „I nie będzie sam w tej walce.”
„Zdobyliście dla siebie godzinę.” Odpowiedziała Greyfax. „Przekonajcie nas lub zgińcie.”
Pierwsza godzina negocjacji minęła, po niej druga i trzecia. Słońce Kasr Holn zaszło za górami. Eldarzy i Ludzie byli blisko zrozumienia siebie nawzajem jak nigdy wcześniej.
Gdy xenos powiedzieli swoje dowódcy Imperium musieli się naradzić. Święta podkreśliła, że to jej wizje ich tu doprowadziły i ratunek z rąk Ynnari nie może być przypadkiem. Następnie Celestyna powiedziała gdzie muszą się udać, cenny ładunek Arcymagosa musi dotrzeć do celu. Cawl wyraził swoje stanowisko kiwając twierdząco głową. Jedyna droga prowadziła przez pół mityczne królestwo, w którym tylko Eldarzy potrafili nawigować. Celestyna uargumentowała, iż nie mają innego wyboru niż połączyć siły z xenos. Gdyby Ynnari chcieli śmierci Imperialnych po prostu by patrzeli jak Czarny Legion ich wykańcza, jednak xenos rzucili się do walki by ocalić ludzkie życia.
Greyfax cały czas zalecała ostrożność, jednak zgodziła się, że ich wspólny cel był ważniejszy, a Eldarów zawsze można było się pozbyć gdy ich misja się skończy.
Marszałek Czarnych TemplariuszyAmalrich wciąż spodziewał się podstępu i przysiągł zachować czujność, ale schował broń i nakazał swoim braciom uczynić to samo. Dowódcy Imperium doszli do porozumienia i zaakceptowali pomoc Eldarów.
Delegacja Ynnari obiecała Imperialnym, że będą podróżować z dużą szybkością, wyprzedzając ściągających Marines Chaosu, oraz, że cenny ładunek Arcymagosa Cawla pozostanie nienaruszony.
Tak oto dwie krucjaty stały się jedną, wojownicy obu stron maszerowali po świeżym śniegu w kierunku błyszczącej kuli bramy pajęczego traktu.
Pochód został oświetlony przez wirującą na niebie burzę osnowy. Eldarzy weszli pierwsi do pajęczego traktu pozdrawiając swoich ze Światostatków uroczystymi ukłonami. Ludzie weszli niepewnie, każdy z nich zdziwiony ogromem armii xenos, oraz widokiem świata cudów. Niewiarygodna architektura pajęczego traktu, była jedynie zwiastunem nadchodzącej chwały. Sprzymierzeni ruszyli do Królestwa Ultramaru, na Macragge.
Cadia została stracona, ale wojna nadal trwała.
Krucjata Celestyny[]
Wysoko, z górach Atheron, mała grupka Kosmicznych Marines Chaosu, noszących barwy Czarnego Legionu, stała obok trupów ofiar niedawnej bitwy. Kilka z nich należało do zdrajców, większość jednak stanowili żołnierze Obronnej Auxili Ultramaru (ang. Ultramar Defence Auxilia). Nagle zdrajcy zostali zwaleni z nóg przez tajemnicze energię. Przed nimi pojawiła się wysoka, elegancka, błyszcząca budowla, jak gdyby stała tam od tysiąca lat.
Z jej wnętrza na heretyków wyleciał deszcz monomolekularnych dysków, tnących ich zbroje i rozbijających wizjery hełmów. Marines Chaosu zostali pocięci na kawałki przez ostrzał.
Ynnari i wojownicy Krucjaty Celestyny wyszli z bramy pajęczego traktu. Yvraine i Visarch prowadzili już dużo mniej liczne siły, uważając za nierozsądne, by niespodziewanie przybyć do Ultramaru na czele wielkiej armii. Część Ynnari podążyła za Eldradem Ulthranem i Autarchą Melinielem na ważne misje.
Przywódcy Ynnari błyskawicznie uderzyli na wroga. Ponurzy Mściciele i Inkubi zaszarżowali razem z Czarnymi Templariuszami, ich głęboko zakorzeniona nienawiść została odłożona na bok. Marszałek Amalrich i Inkwizytor Greyfax wybiegli razem z pajęczego traktu, ich miecze gotowe były przelać krew heretyków. Święta Celestyna leciała nad nimi, a jej Geminae Superia tuż przy niej strzelały z pistoletów bolterowych w cele poniżej. Siostry Zakonu Naszej Umęczonej Pani podążyły za Świętą w bitwę, posyłając serie ze swoich broni w stronę zdrajców. Ostatni wyszedł na swoich mechanicznych nogach Belisarius Cawl, tuż przed swoim cennym auto-relikwiarzem. Skitarii i bojowe serwitory były razem z nim, pochód zamykała para rycerzy Domu Taranis.
Czarni Legioniści nie spanikowali widząc ten atak i otworzyli ogień w stronę przeciwników. Kilku skitarii zostało ściętych przez ogień zdrajców, a dwóch Inkubów Visarchy padło w walce wręcz. Ynnari i lojaliści mieli jednak przewagę zaskoczenia. Zdrajcy zostali wycięci w pień, kilku starało się dokonać zorganizowany odwrót, by zameldować swoim panom co widzieli.
Tak nie mogło się stać. Rycerze usztywnili swoje nogi i zasypali uciekających marines gradem przeciwpancernych pocisków z swoich działek gatlinga, rozrywając ich na krwawe strzępy. Starcie skończyło się równie szybko, jak się zaczęło.
Krótkie rozkazy zostały wydane i okolice portalu zostały umocnione. Ludzie i Eldarzy walczyli razem, jednak nieufność nadal pozostała, więc zostawiali oni niewielką lukę pomiędzy swoimi formacjami.
Już osłonięci dowódcy Ynnari i Krucjaty Celestyny zebrali się, by się naradzić.
Imperialna sieć vox okazała się zapełniona komunikatami pomiędzy oficerami Marines, regimentami Obronnej Auxili, dowódców okrętów na orbicie i wielu innych. Jasnym było, że wszyscy są związani walką przeciwko siłom chaosu. W komunikatach padały nazwy takie jak: Czarny Legion, Legion Alfa, Żelaźni Wojownicy, Dzieci Imperatora.
Ultramar był pogrążony w wojnie.
„Macragge zostało najechane” Powiedziała posępnie Greyfax. „To zła wiadomość.”
„Operujesz na złych danych.” Powiedział Cawl. „Według mojego wewnętrznego gyro-cartologu nie stoimy na powierzchni Macragge. Znajdujemy się sto sześćdziesiąt milionów mil od celu naszej podróży, uwzględniając zmienne pozycjonowanie i empiryczne zakłócenia.”
„Więc gdzie jesteśmy?” Zapytała Greyfax, stojącej niedaleko kapłanki Xenos.
Yvraine odwróciła się do Inkwizytor i odpowiedziała głosem zimnym jak grób. „Czy byli byście ucieszeni, mon-keigh gdyby się okazało, że mój lud ma ukrytą drogę na powierzchnie jednego z waszych najcenniejszych światów? Myślę, że nie.”
„Nie, nie byli byśmy.” Warknął Marszałek Amalrich. Od bitwy o Klaisius Templariusz był ponury jak nigdy. Upadek Cadii i późniejszy sojusz z xenos nie był dla niego łatwym do przełknięcia.
„Marszałek ma rację, taka informacja bardzo by nas zaniepokoiła. Jednak prawdopodobnie ułatwiłoby to naszą podróż. Zatem gdzie stoimy? I w jaki sposób mamy kontynuować naszą podróż?” Zapytała Święta Celestyna.
Wszyscy patrzyli na Yvraine. „Wasz gatunek nazywa ten świat Laphis, położony jest w układzie gwiezdnym Macragge. Aby kontynuować musimy tylko zlokalizować przedstawicieli Ultramarines na tym świecie.” Odpowiedziała Córka Cieni.
„A co jeśli będą niechętni, by udzielić nam pomocy?” Zapytała Eleanor, jedna z Geminae Superia. „Maszerujemy razem z Xenos i przybywamy niezaproszeni na ich planetę. Nie jest równie prawdopodobne, że zaczną do nas strzelać jak to, że zaoferują nam pomoc.”
„To wasz problem, nie nasz.”. Odpowiedziała Yvraine lekceważącym tonem. „To najlepsi wojownicy waszego Imperatora, czyż nie? Z pewnością są na tyle przeszkoleni, że potrafią rozpoznać sojusznika od wroga.”
„Są przeszkoleni, by być czujnym na podstępy xenos oraz być podejrzliwym wobec tego, kto podróżuje z takimi istotami.” Zagrzmiał Amalrich.
„My pielgrzymi przekonamy ich, że nasza sprawa jest święta i sprawiedliwa,” Odrzekła Celestyna, rzucając surowe spojrzenie pochmurnemu Marszałkowi. „Oraz że nasz sojusz jest szczery. Nic nie osiągniemy stojąc tutaj i się kłócąc. Musimy ruszyć natychmiast. Zbliża się ciemność, a czas się kończy.”
Za namową Celestyny siły krucjaty i Ynnari ruszyli przez góry Atheron. Wszytko działo się tak szybko, że sprzymierzone armie nie miały wiele czasu do stracenia. Cadia upadła, a sądząc po zaciekłości z jaką Abaddon ścigał swoich rozbitych wrogów, Mistrz Wojny Chaosu musiał wiedzieć o ich misji.
Wojownicy cały czas trzymali broń w pogotowiu, bacznie obserwując horyzont. Po drodze napotykali tylko wraki pojazdów oraz porozrzucane zwłoki Obronnej Auxili i kultystów. Ciała były świeże, sprzed kilku godzin, jednak w pobliżu nie było śladu nikogo żywego. Arcymagos Cawl zapewnił swoich towarzyszy, że podróżują w dobrym kierunku, kierowali się na dużego ośrodka miejskiego, jeśli jego dane kartograficzne i przechwycone transmisje voxu były prawdziwe, to znajdowały się tam fortyfikacje Ultramarines.
Maszerując w ich kierunku w końcu natknęli się na stojący jakąś milę od nich ferrocretowy (ang. ferrocrete) bastion wbudowany w zbocze góry. Stylizowane symbol Zakonu Ultramarines dumnie zdobiło boki konstrukcji.
Dwa systemy przeciwlotnicze Icarus zaczęły strzelać w niebo. Serie pocisków były wymierzone w Piekielne Smoki. Jedna z demonicznych maszyn oderwała się od grupy lecąc w kierunku pielgrzymów. Marszałek Amalrich zareagował jako pierwszy, krzyczał do wszystkich, by się rozproszyli i biegli schować się w bastionie.
Imperialni Rycerze z łatwością wyprzedzili wszystkich, wprowadzając swoje mechaniczne wierzchowce w bieg. Wielkie maszyny ostrzelały Piekielnego Smoka. Do ostrzału z serii z autodziałek Icarus zamontowanych na karapaksie jednego z rycerzy, dołączyły działka gatlinga i ciężkie karabiny maszynowe. Demoniczna maszyna została strącona z nieba i rozbiła się o zbocze góry. Kolejny smok również został zniszczony, a trzeci odleciał. Gdy siły krucjaty zbliżyły się wystarczająco do bastionu, jego ciężkie drzwi otworzyły się, a z wnętrza wyszło trzech Ultramarines.
Kosmiczni Marines podchodzili ostrożnie, a ich boltery wycelowane były w Ynnari. Jeden z Ultramarines zaczął zadawać pytania. "Kim są? Skąd przybyli? I dlaczego podróżują w towarzystwie xenos?" Rozmowa była spokojna mimo napiętej atmosfery, zwyciężyła dyscyplina.
Dla Ultramarines obecność Inkwizytor oraz Żyjącej Świętej, aczkolwiek niezbyt przyjaźnie nastawionych do siebie, zrównoważyła obecność Eldarów.
Celestyna wyjaśniła, że ich misja została zlecona przez samego Imperatora i że Arcymagos Cawl oraz jego auto-relikwiarz muszą jak najszybciej dotrzeć do Pana Ultramaru.
Celestyna uśmiechnęła się, zupełnie niezaskoczona, gdy Marines powiedział, że Stormraveny lecą do bastionu. Kanonierki miały za zadanie zwalczać wsparcie powietrzne przeciw stadom Piekielnych Smoków, które nękały fortyfikacje w tym rejonie. Jednak dwa Stormraveny mogły zostać oddelegowane, by zabrać delegacje Krucjaty Celestyny i Ynnari na pokład Krążownika Uderzeniowego Miecz Honoru (ang. Sword of Honour). Ultramarines potwierdzili, że Pan Ultramaru wrócił do Fortecy Hery dzień wcześniej.
Oczekując na transport, pielgrzymi podzielili swoje siły. Wszyscy Ynnari, poza Yvraine i Visarchem, wrócili do pajęczego traktu, by głosić słowo Ynneda pośród swego ludu. W geście dobrej woli dla gospodarzy, Święta Celestyna poprosiła Siostry Bitwy Zakonu Naszej Umęczonej Pani, by pozostały na Laphis. Razem z rycerzami domu Taranis oddały by się do dyspozycji Ultramarines i wspomogły obronę planety.
Chwilkę później Stormraveny zabrały nietypową kompanię na pokład krążownika uderzeniowego.
Ze strony Krucjaty Celestyny zostali zabrani: Celestyna z jej Geminae Superia, Inkwizytor Greyfax, Amalrich z grupką Czarnych Templariuszy, Arcymagos Cawl z serwitorami Kataphron i Skitarii. Kanonierki wylądowały na pokładzie okrętu. Po oficjalnym przedstawieniu kapitanowi okrętu, sprzymierzeni zostali wprowadzeni do kwater odosobnienia, pod solidną strażą.
Eldarzy byli oburzeni takim traktowaniem, tak samo jak Czarni Templariusze, ale Święta uspokoiła ich przy pomocy mocnych słów wiary. Tak zaczęła się ponura i frustrująca podróż, w spartańsku urządzonych komnatach, pod ciągłą strażą sług zakonnych uzbrojonych w ciężkie strzelby. Visarch trenował bez końca, nawet pojedynkował się z Marszałkiem Amalrichem. Greyfax została oczyszczona przez Cawla z nano-skarabeuszy wszczepionych przez Trazyna. Zabieg zajął kilka dni i sprawił Inkwizytor potworny ból. Jednak cyber-pasożyty zostały usunięte z jej krwi. Mimo bólu, jej żelazna wola nie została złamana i okazała tylko najdrobniejsze oznaki cierpienia. Skupiła się na ciągłym obserwowaniu Żyjącej Świętej. W głębi ducha Katarinya zaczęła podejrzewać, że pozorna boskość Celestyny była czymś więcej niż oszustwem. Widziała, jak Święta walczyła ze zdrajcami i heretykami, jak przewidziała wydarzenia, o których nie mogła wiedzieć, widziała jak blask wiary Celestyny przywracał siły sprawiedliwym i odrzucał nikczemnych. Jednak jako Inkwizytor Ordo Hereticus, Greyfax zbyt wiele razy widziała cuda i dary Imperatora, które okazywały się pokusą od Mrocznych Bogów. Mimo iż w sercu Greyfax pojawiło się ziarno nadziei, że Celestyna jest czysta, wciąż ją obserwowała szukając najmniejszych oznak spaczenia.
Gdy nikt nie patrzył, Yvraine odbyła z Cawlem długą rozmowę na osobności, podczas której udało się jej przekonać Arcymagosa do zaakceptowania kilku przykrych wieści dotyczących misji.
Po kilku dniach lotu w końcu dotarli nad Macragge. Pielgrzymi zostali zaprowadzeni do Stormravenów pod uzbrojoną eskortą. Okręt trząsł się, bez wątpienia było to spowodowane wystrzałami z jego dział. Wielka armada Chaosu ścierała się nad Macragge z Flotą Obronną Ultramaru. Atak chaosu skupił się głównie na Fortecy Hery, ogromnej twierdzy zajmującej większość stolicy planety, Magna Macragge Civitas. Pomimo trudnych warunków, piloci Stormravenów przysięgli, że dostarczą pielgrzymów na audiencje do Pana Ultramaru. Marneus Calgar został poinformowany o ich przybyciu poprzez mocno zaszyfrowany komunikat voxu i oczekiwał ich z niecierpliwością.
Stormraveny z pielgrzymami i cennym autor-relikwiarzem Cawla wystrzeliły z Miecza Honoru w kierunku planety. Dostały one eskortę złożoną z Stormhawków. Czarny Legion Abaddona przybył na Macragge w dużej liczbie i nie był sam. Można było również ujrzeć okręty Żelaznych Wojowników,Oczyszczonych, Władców Nocy i wielu innych.
Pośród górskich szczytów można było dostrzec mocno ufortyfikowane miasto, rozświetlone ogniem dział przeciwlotniczych ostrzeliwujących niebiosa. Piekielne Smoki i inne myśliwce zdrajców gromadziły się nad Fortecą Hery, by następnie rzucić się do walki.
Z ogromną prędkością zdrajcy spadli na lojalistów, manewrując pomiędzy wielkimi pomnikami i ogromnymi budynkami, by ostrzelać obrońców lub zrzucić na nich bomby. Budynki waliły się pod wpływem eksplozji, a Ultramarines odpowiadali ogniem, zrzucając dziesiątki wrogich pojazdów z nieba.
Stormraveny pędziły w dół, lecąc na potężne fortyfikacje. Kapsuły Desantowe renegatów były na około nich, opadając z niebios jak meteory o mało nie zderzyły się z jednym z transportowców.
Stado Piekielnych Smoków wzięło sobie na cel Stormraveny, a eskortujące je Stormhawki odbiły i starały się zestrzelić demoniczne maszyny chcące strącić transportowce. Kanonierki zanurkowały w kurtynę przeciwlotniczego ognia fortecy i tylko dzięki nadludzkiemu refleksowi oraz umiejętnościom pilotów Ultramarines, maszyny nie zostały strącone z nieba.
W końcu Stormraveny zaczęły zwalniać po czym wleciały do pancernego hangaru u boku twierdzy.
Krucjata Celestyny i Ynnari dotarła do celu.
Pielgrzymi wyszli ze swoich transportowców. W hangarze trwały prace, uzupełniano paliwo i amunicje Stormtalonom i Stormhawkom, by posłać je ponownie do walki. Do wojowników Krucjaty Celestyny podszedł pojedynczy Ultramarines z grupą sług zakonnych, krew na ich uniformach świadczyła, że przyszli tu prosto z murów fortecy.
Przedstawił się jako sierżant-weteran Cassean po czym przywitał ich w Fortecy Hery. Okazał szczególny szacunek Amalrichowi, po czym poprosił resztę by za nim podążyła. Nie czkając na odpowiedź, odwrócił się i ruszył do przodu. Nie mając innego wyboru sprzymierzeni podążyli za szorstkim sierżantem. Szli przez ogromne, bogato zdobione komnaty, jednak odgłosy wojny nigdy nie były daleko. Od czasu do czasu potężne eksplozje wstrząsały murami, z których sypał się pył.
Przechodząc przez most z pancernego szkła pielgrzymi po raz pierwszy ujrzeli ogrom fortecy i walk.
Wielkie fortyfikacje, rozciągające się we wszystkich kierunkach, prowadziły ciągły ostrzał. Terminatorzy Ultramarines bez przerwy odpychali zdrajców z plecakami odrzutowymi z murów. Czołgi przeciwlotnicze strącały pojazdy Chaosu z nieba. Daleko można było dostrzec Tytana zdrajców. Pielgrzymi, popędzani przez Casseana, weszli na schody. Na ich końcu stała duża, okrągła komnata bogato ozdobiona freskami.
Nad hololitem (ang. hololith) przedstawiającym Fortece Hery w czasie rzeczywistym, stał Mistrz Zakonu Marneus Calgar, Kapitan Pierwszej Kompani Agemman, Główny Kronikarz Tigurius i Wielki Mistrz 3 Bractwa Szarych Rycerzy Aldrik Voldus.
Gdy Cassean poprowadził pielgrzymów na około stołu, wszystkie oczy oderwały się od hololitu przenosząc swą uwagę na niezwykłą grupę. Siły krucjaty stanęły przed Calgarem i jego doradcami. Amalrich uklęknął przed mistrzem Ultramarines, a jego bracia podążyli za jego przykładem okazując szacunek bohaterowi Imperium.
Greyfax, Celestyna i jej Geminae Superia skłoniły się nisko.
Tylko Cawl i Ynnari pozostali wyprostowani.
Cassean przedstawił kolejno pielgrzymów, po czym wycofał się.
Calgar powiedział, że nie ma pojęcia kim jest Belisarius Cawl i nigdy nie zawarł z marsjańskim kapłanem żadnego paktu.
Na twarzy Celestyny zawitał wyraz spokojnego objawienia, jednak reszta towarzyszących jej wojowników z przerażeniem na twarzach spoglądała na Arcymagosa.
Słowa Cawla spowodowały jeszcze większą konsternacje, gdy powiedział, że nie przyszedł do Marneusa Calgara, lecz przemierzył całą galaktykę, by spotkać się z Panem Ultramaru i zażądał, by natychmiast zostać do niego zaprowadzonym, gdyż Auto-relikwiarz musi zostać zaniesiony do Sanktuarium Roboute Guillimana.
Doradcy Calgara byli zszokowani, a sam Mistrz Zakonu wydawał się oburzony tym żądaniem. Pielgrzymi również byli zdenerwowani i zdezorientowani, Greyfax odwróciła się do Arcymagosa i zażądała natychmiastowych wyjaśnień. Tylko Ynnari wydawali się nie zaskoczeni tym rozwojem wydarzeń, Visarch stał bez ruchu, a Yvraine lekko się uśmiechnęła, jakby usłyszała jakiś żart.
Kapitan Agemman uciszył wszystkich przypominając gdzie się znajdują i jakiego zachowania się od nich oczekuje. Gdy spokój został przywrócony, Pierwszy Kapitan odwrócił się do Calgara i powiedział, że nie ufa przybyszom i urządzeniu, które ze sobą przynieśli. Dodatkowo doradził, że w obecnej sytuacji zagrożenia ze stronychaosu pielgrzymów należy zamknąć w celach, a tajemniczy ładunek umieścić w polu statycznym do czasu, gdy będzie można go bezpiecznie zbadać, a xenos należy natychmiast zgładzić nim komukolwiek zagrożą.
Celestyna przemówiła, usiłując wyjaśnić boską naturę ich misji oraz objawienia, jakie otrzymała od Imperatora. Zauważyła, że skierowały się w jej stronę lufy bolterów Gwardii Honorowej, nie wspominając o bolterze condemnor (bolter-kusza) Greyfax.
Wszyscy czekali na to co powie Calgar, który spojrzał na Tiguriusa, szukając porady Kronikarza.
Ten milczał przez kilka długich chwil, po czym przemówił.
Przypomniał swojemu mistrzowi, że miał niepokojące wizje kilka dni przed atakiem na Macragge, widział żelaznego ptaka lecącego z daleka, karmazynową kulę pełną kręcących się kół zębatych.
Te ptasie kształty leciały poprzez ogień i cień który wylewał się z ogromnej, bramy zamkowej, która się waliła. Ściskały one w szponach płonący miecz, a ich skrzydła świeciły błogosławionym światłem, gdy leciały do Ultramaru.
Przez zrujnowaną bramę było widoczne gapiące się oko, a gdy ptaki zbliżały się do Macragge gigantyczna paszcza pełna zakrwawionych zębów otwierała się naokoło nich, gotowa by ugryźć z wielką mocą.
Naczelny Kronikarz wierzył, że te wizje dotyczyły Upadki Cadii i późniejszego ataku Czarnego Legionu na Ultramar. Wizje pomogły w obronie, astropatycznie komunikaty sprowadziły Obronną Flotę Ultramaru nad Macragge w krytycznym momencie.
Tigurius zadeklarował, że jest przekonany, że wizje również dotyczyły tych podróżników i że może ręczyć, że ich przybycie, nawet tajemniczych Eldarów, jest manifestacją woli Imperatora.
Calgar skinął głową i rozkazał pielgrzymom wyjaśnić swoją obecność własnymi słowami.
Święta Celestyna, Greyfax i Amalrich opowiedzieli o krwawą historię upadku Cadii oraz o ich późniejszej podróży.
Nawet Yvraine przemówiła, podając kilka szczegółów, które w pewnym stopniu wytłumaczyły nietypowy sojusz.
Jedynym, który nic nie powiedział, był Cawl. Pomimo ciągłych pytań ze strony mistrza Ultramarines, Arcymagos nie wyjawił co znajduje się w auto-relikwiarzu i dlaczego chce iść do Sanktuarium Guillimana.
Gdy pielgrzymi opowiadali swoją historię, wojna nadal trwała i informacje dotyczące jej przebiegu, rozstawienia jednostek itd. spływały do strategium. Calgar analizował je jednocześnie słuchając opowieści swoich gości, jednym okiem cały czas obserwując holo-mapę, i jeśli było to konieczne, wydajać krótkie rozkazy. Mimo iż chciał zrozumieć nowo przybyłych i pakt który starają się wypełnić, to nie mógł zaniedbać obrony swojej fortecy.
Na koniec swojej opowieści, Greyfax dodała, że jest upoważniona do działania jako przedstawiciel Imperatora i z chęcią weźmie odpowiedzialność za natychmiastową egzekucje Cawla, jeśli okaże się on zdrajcą.
Calgar uniósł ręce, by zapobiec dalszym komentarzom zarówno ze strony pielgrzymów, jak i marszczącego brwi kapitana Agemmana.
Mistrz Zakonu wydał zgodę na zabranie auto-relikwiarza do Sanktuarium Guillimana, jednak tylko pod silną strażą Ultramarines.
Siły chaosu które zaatakowały Macragge zostały wzmocnione przez istoty, które czciły. Calgar nie mógł odwrócić się plecami do wizji swojego Głównego Kronikarza czy mądrości Żyjącej Świętej zwłaszcza w czasach takich jak te.
Cawl chciał przemówić ale Mistrz Ultramarines mu przeszkodził. Calgar również dał Ynnari pozwolenie na towarzyszenie ich sojusznikom, gdyż było dla niego oczywiste, że to co się wydarzy jest zgodne z wolą Imperatora.
Kapitan Agemman miał pozostać w strategium przejąć dowództwo nad obroną Fortecy Hery na czas nieobecności mistrza zakonu
Tigurius i Vlodus mieli towarzyszyć pielgrzymom, razem z odziałem Gwardii Honorowej, braćmi bitewnymi z 3 kompani i terminatorami z pierwszej kompani.
Celestyna podziękowała Calgarowi i pochwaliła jego mądrość.
Pielgrzymka znowu ruszyła, Greyfax i Marszałek Amalrich wymienili spojrzenia po czym zajęli miejsca z tyłu procesji, ich broń w ciągłej gotowości. Ultramarines nie będą jedynymi, którzy wymierzą swoją broń w Cawla i jego wątpliwych sojuszników jeśli ich intencje okażą się być fałszywe.
Słońce Macragge powoli zachodziło. Pielgrzymka kierowała się do Sanktuarium Guillimana, a heretycy podwoili swoje starania.
Sanktuarium Guillimana było ogromne, mógł w nim swobodnie chodzić tytan klasy Warlord. Komnata było bogato zdobiona, największe czyny Primarchy były przedstawione na płaskorzeźbach i pomnikach. Pomimo ogromu Sanktuarium oczy Pielgrzymów były zwrócone na postać siedzącą na końcu pomieszczenia. Tam na tronie z marmuru, złota i adamatium siedział Roboute Guilliman. Nad tronem wisiały tajemnicze maszyny utrzymujące Primarche Ultramarines w polu statycznym. Guilliman nadal miał na sobie tą samą zbroje w której stoczył pojedynek z Fulgrimem. Na jego kolanach leżał miecz samego Imperatora.
Gdy podróżnicy doszli przed tron Calgar nie chcąc tracić czasu pod czas gdy na około trwała wojna, zapytał Cawla o jego pakt.
Arcymagos opowiedział swoją historie. Lata przed śmiertelnym zranieniem Guilliman wezwał go do siebie. Pamięciogramy (ang. memengrams) Cawla były uszkodzone i dane były niekompletne, ale Tech-kapłan wierzył że Primarcha widział w nim wielki potencjał i zlecił mu pracę, za która nagrodą będzie informacja, którą tylko Primarcha mógł mu podać. Cawl powiedział, że nie może ujawnić szczegółów swojego zadania, wyprzedzając gniewną odpowiedz Calgara wyjaśnił, że jego praca była podzielona na dwie części i był tutaj by dostarczyć pierwszą. Przyniósł ze sobą wspaniałą zbroje dla Primarchy Ultramarines, która posiadała technologie zdolna wyleczyć jego śmiertelne rany.
Zapadła cisza.
Myśl o przywróceniu do życia jednego z najwspanialszych synów Imperatora, w tak ponurym czasie dla Imperium wypełniła wojowników Imperium pozytywnym zdziwieniem.
Yvraine przemówiła by wyjaśnić swoją obecność. Była emisariuszem Ynneda, Boga Śmierci i jego moce będą niezbędne do ożywienia Primarchy, a taki cud nie może nastąpić bez ofiary. Cawl długo pracował by spełnić prośbę Guillimana jednak bez pomocy Ynneda zbroja nie wystarczy. By Roboute Guilliman żył pierw musi umrzeć.
Słowa Eldarki wywołały burzę.
Wściekły Calgar przysiągł, że dopóki żyje wiedźma xenos nigdy nie położy swojej ręki na Primarsze. Wielki Mistrz Voldus stanął obok Mistrza Ultramarines, Greyfax i Marszałek Amalrich podążyli za jego przykładem.
Ultramarines wycelowali swoją broń w Cawla, Ynnari, a nawet w Auto-relikwiarz. Oczekiwali rozkazu otwarcia ognia.
Arcymagos powiedział, że jest związany warunkami paktu z Guillimanem i musi go wypełnić.
Święta Celestyna również się odezwała, błagając zgromadzonych by mieli wiarę, zapewniając, że taka była wola Imperatora.
Jednak niespodziewane było opowiedzenie się Tiguriusa po stronie Cawla. Spokojnym tonem Główny Kronikarz poprosił Calgara by zaufał jego radom, oraz, że widział wskazówki tej przyszłości w swoich wizjach.
Atmosfera była napięta i sytuacja miała się pogorszyć.
Pośród wściekłych krzyków, vox dzwonił w uchu Calgara. Mistrz Zakonu odebrał priorytetowe połączenie i słowa nagany zamarły w na jego ustach.
Głos Mistrza Zakonu zagrzmiał ponad zamieszaniem, jego ostrzeżenie poprzedziło o sekundę strzaskanie sufitu z pancernego szkła. Odłamki latały wszędzie. Mocno uszkodzony Thunderhawk w barwach Ultramarines wbił się w Sanktuarium, niszcząc posąg Guillimana walczącego z Alphariusem. Z pojazdu wyskoczyli Kosmiczni Marines Czarnego Legionu.
Ultramarines błyskawicznie odpowiedzieli ogniem, jednak trzem Raptorom udało się wbić kolczaste ikony w podłogę.
Na około spowitych empyryczną energią ikon pojawili się Terminatorzy Czarnego Legionu.
Lojaliści odpowiedzieli ogniem.
Calgar znieruchomiał. Sanktuarium Guillimana, święte serce zakonu Ultramarines zostało sprofanowane przez sługi chaosu. Było jasne że zdrajcy przybyli po Primarche. Calgar nie ufał Cawlowi i Ynnari, ale heretycy byli większym zagrożeniem. Mistrz Ultramarines aktywował generatory w Rękawicach Ultramaru i rzucił się do walki.
Nie był sam, Święta Celestyna dobyła Płonącego Ostrza. Ona i jej Geminae Superia spadły na zdrajców z hymnami wiary na ustach.
Amalrich ze swoimi braćmi wykrzyczał przysięgi nienawiści i rzucili się na Czarny Legion.
Wielki Mistrz Voldus również dołączył do walki, w tym samym czasie wzywając przez vox wsparcie Szarych Rycerzy.
Imperialny kontratak spotkał Marines Chaosu w środku Sanktuarium.
Greyfax otrzymała trafienie w żebra na początku walki. Pocisk Boltowy wgniótł jej zbroje, ale z łaski Imperatora nie wybuchł. Miała mroczki przed oczami, schowała się za marmurowa ławką i zaczęła strzelać.
Przed sobą widziała Świętą Celestynę wycinającą sobie drogę przez Terminatorów Czarnego Legionu, wirująca w powietrzu gdy rozcinała zdrajców swoim mieczem. Jedna z Geminae Superia została ciężko ranna i leżała w kałuży krwi. Druga z bliźniaczek nadal walczyła.
Mimo, że Inkwizytor nadal nie ufała Świętej to nie mogła odmówić jej poświęcenia i umiejętności.
Calgar i Voldus walczyli ramię w ramię masakrując kolejnych zdrajców.
Wciąż jednak przybywali nowi heretycy. Trójka Czarnoksiężników w pancerzach Terminator razem z Obliteratorami teleportowała się do walki, Dredclaw wpadł przez zniszczony sufit przynosząc kolejnych Marines Chaosu.
Pomimo przewagi licznej wroga Ultramarines utrzymywali swoje pozycje ciągle posyłając serie w nacierającego wroga.
Nie wszyscy Imperialni dołączyli do walki. Cawl pracował przy auto-relikwiarzu, Ynnari i Skitarii bronili go. Przy niech stał również Tigurius.
Kilku Berserków zaszarżowała na Głównego Kronikarza. Psionik wymówił kilka sylab. Berserkowie zaczęli implodować w zmiażdżona masę mięsa i metalu.
Greyfax zauważyła, że energie życiowe trzech berserków opuściły ich ciała i powędrowały do dwójki Ynnari wzmacniając ich. Pogłębiło to jej podejrzenia względem xenos.
Inkwizytor podniosła się na nogi biegnąc w stronę Cawla każąc mu przerwać w imieniu Świętych Ordo. Jednak została przyszpilona ogniem zdrajców, na który odpowiedziała swoimi telepatycznymi mocami.
W ogniu walki Calgar ujrzał jak auto-relikwiarz Cawla otworzył się i zaczął zbliżać się w stronę Primarchy, w tym samym czasie wiedźma Xenos zbliżyła się do tronu.
„Nie!” Wykrzyczał Calgar. „Rozkazuje wam przerwać! W imieniu Imperatora Bracie Tiguriusie powstrzymaj ich!”
Mistrz Zakonu był przerażony gdy Kronikarz patrząc na niego kiwał przecząco głową. „Zrób to i niech Imperator mnie potępi jeśli mnie oszukałaś Xenos.”
Yvraine przecięła przewody zasilające pole statyczne utrzymujące Guillimana przy życiu.
„Co wyście zrobili?” Wykrzyczał Calgar.
Auto-relikiwarz pochłonął Guillimana i jego tron.
Jak gdyby popędzeni tym widokiem wojownicy Czarnego Legionu podwoili intensywność ataków.
Calgar został otoczony przez Terminatorów Chaosu i zepchnięty do defensywy.
Zdrajcy chcieli dostać się do Guillimana. Weterani Ultramarines zrezygnowali z osłony i rzucili się pomiędzy Marines Chaosu a tron Primarchy. Marines zapłacili wysoką cenę ale powstrzymali nadlatujących Raptorów, jednak wielu padło od ognia Oblitertorów.
Czarnoksiężnicy chcąc szybko się przebić ryzykując potępienie zaczęli głęboko czerpać z energii osnowy. Dwóch z nich wypościło burzę czarnych błyskawic na Wielkiego Mistrza Voldusa, powalając Szarego Rycerza na jedno kolano. Oczy łowcy demonów świeciły gdy odpowiedział im własnymi kontr inkantacjami.
Trzeci Czarnoksiężnik zaczął inkantować zaklęcie, a świątynia zaczęła się trząść, wyrywając kolumny z podłogi i używając kawałków marmuru wielkości kapsuł desantowych rzucił nimi w walczących. W podłodze zaczęły pojawiać się wielkie szczeliny, do których spadali wojownicy obu stron, a sufit zaczął pękać.
Widząc, że heretycki psionik chce zrzucić kawał świątynia na tron Guillimana, Tigurius skoncentrował swoją psioniczną energie by go unicestwić. Jednak koncentracja Kronikarza została strzaskana przez Berserków Khorna, którzy się na niego rzucili.
Ynnari rzucili się by mu pomóc. Yvraine i Visarch błyskawicznie powalili berserków.
Celestyna wciąż cięła w locie, zostawiając za sobą zarżniętych Marines Czarnego Legionu.
Arcymagos Cawl również dołączył do walki, posyłając strumienie energii ze swojej broni oraz intonując binarny psalm niewzmacniający broń i wyposażenie lojalistów.
Marszałek Amalrich i dwóch pozostałych przy życiu Braci Miecza bez ustanku ścierali się z zdrajcami. Paladyni Szarych Rycerzy teleportowali się w pobliże swojego mistrza wzmacniając jego psioniczną ochronę.
Druga fala Dredclawów uderzyła w Sanktuarium Guillimana. Siły Chaosu były gotowe by zadać ostateczny cios. Dzięki eskorcie Piekielnych Smoków wszystkie dziesięć kapsuł dotarło do celu.
Z nich wyskoczyła cała Banda Marines Chaosu, Szpony Profanatora (ang. Talons of the Despoiler) przybyły by zmiażdżyć wszelki opór.
Weterani, Gwardia Honorowa, Terminatorzy Ultramarines nie mogli utrzymać naporu zdrajców.
Marneus Calgar został przyszpilony przez masę atakujących go wrogów. Marszałek Amalrich wraz ze swoimi braćmi ukryli się za kopcem zwłok by nie zostać ściętymi przez siłę ognia heretyków, byli zdeterminowani zabić jak najwięcej nim sami umrą.
Święta Celestyna spadła na wroga. Jej żyjąca Geminae Superia została strącona przez wybuch plazmy, Święta walczyła tylko jedną ręką, jej lewe ramie wisiało złamane u jej boku.
Wciąż jednak śpiewała hymny Imperatora, zdecydowana by umrzeć ze słowami czystości i nadziei na ustach.
Zdrajcy wciąż nacierali wciąż zmniejszając wysepkę imperialnego oporu. Mimo, że żaden z obrońców nie cofnął się na krok, ale było jasnym, że ich życie potrwa najwyżej kilka minut.
Niektórzy Marines Chaosu podeszli kilka metrów od tronu Guillimana. Arcymagos, Ynnari i Tigurius starali się ich odeprzeć.
Cawl wydał z siebie nietypowy, binarny okrzyk triumfu, chwilę później auto-relikwiarz otworzył się.
Z środka wyszedł żywy Roboute Guilliman, miał na sobie wspaniałą, mocno ornamentowaną zbroję, która od czasu wykucia w kuźniach Marsa cały czas znajdowała się w auto-relikwiarzu.
W ręce Primarchy znajdował się spowity płomieniami Miecz Imperatora.
Wojownicy obu stron zamarli, porażeni widokiem odrodzonej legendy.
Nagły krzyk wściekłości przerwał ciszę gdy samotny berserk Khorna wyrwał do przodu rzucając się na Primarche.
Płonący miecz przepołowił heretyka jednym ruchem, Guilliman poruszał się tak szybko, że nawet Ynnari nie byli by w stanie za nim nadążyć.
Gdy zwłoki berserka spadły na pogodę czar został przełamany i ryczący wojownicy Czarnego Legionu rzucili się na Primarche.
Bez słowa Guilliman ruszył na nich, wtedy zaczęła się prawdziwa rzeź.
Pierwszy zginął Czarnoksiężnik próbujący zawalić Sanktuarium, został rozerwany przeciwpancernymi pociskami z Ręki Władzy (ang. Hand of Dominion).
Kolejni padli Berserkowie Khorna, którzy rzucili się na Primarche.
Guilliman zaszarżował, Marines Chaosu ostrzeliwali go, jednak żaden z pocisków nie był w stanie przebić jego wspaniałej zbroi.
Gdy dobiegł do nich zwłoki heretyków zaczęły fruwać w powietrzu, Primarcha poruszał się z taką szybkością, że nawet nadludzki refleks zdrajców nie był w stanie ich ocalić.
Nikt nie mógł dorównać Guillimanowi, gdy jednak któremuś z Marines Chaosu udało się go uderzyć ich broń odbijała się nieszkodliwie od jego zbroi.
Święta Celestyna patrzała na wielką postać odrodzonego Primarchy i czuła satysfakcje z nowo narodzonej wiary. Syn samego Boga Imperatora półbóg, który wyprowadzi Imperium z mroku.
W jakim większym przedsięwzięci mogła wziąć udział? Jakie inne wydarzenie mogło być ważniejsze od tego wspaniałego cudu.
Pokornie Celestyna zaczęła dziękować Imperatorowi za to, że pozwolił jej brać udział w tak cudownym wydarzeniu.
Naokoło niej walki wciąż trwały, jednak dla Świętej każdy aspekt konfliktu się zmienił w chwili odrodzenia Primarchy.
Stosy zwłok imperialnych wojowników nie były już tragiczną stratą, a ciałami męczenników których ofiara nigdy nie zostanie zapomniana.
Jej własny ból nie miał już znaczenia, ten z fizycznych ran an jej ciele, czy duchowy po śmierci jej Geminae Superia.
„Dziękuje.” Powiedziała Celestyna, pojedyncza złota łza spłynęła po jej policzku gdy wzniosła swoją twarz ku niebu. „Dziękuje mój Imperatorze. On jest błogosławieństwem, na które nie zasługujemy.”
Marine Czarnego Legionu ruszył na nią z mieczem w dłoni. Myślał, że jest zdekoncentrowana przez swoje modły. Nie mógł się bardziej mylić.
Z ogniem wiary płonących w jej żyłach, Celestyna zwróciła złoty blask swego spojrzenia na heretyka i uśmiechnęła błogo się gdy jej złamane ramie uleczyło się.
Jednym szybkim ruchem Płonące Ostrze przeszło przez zdrajce. Gdy przeciwnik upadł z krwią wylewającą się z ust, Święta wzniosła się w górę i przeleciała przez Sanktuarium. Wylądowała obok Inkwizytor Greyfax, która stojąc na sarkofagu strzelając ze swojego boltera w heretyków.
„Myliłam się” Wykrzyczała Greyfax ponad rykiem swojego boltera. „i dokonam pokuty. Naprawdę jesteś narzędziem woli Imperatora.”
„Czujność nie jest grzechem Katarinyo Greyfax,” odpowiedziała Święta Celestyna tnąc swym mieczem przeciwników znajdujących się przed nią. „służysz Jemu tak samo jak ja.”
„Prawda, więc służmy Jemu razem, jako prawdziwe wojowniczki wiary.” Odrzekła Greyfax po czym wbiła swój miecz w najbliższego wroga, Święta Celestyna była tuż przy niej.
Czarny Legion rzucił się na Guillimana odciążając pozostałych obrońców.
Rządni zemsty i zainspirowani pokazem siły Primarchy, wojownicy Krucjaty Celestyny i ich sojusznicy rzucili się do jeszcze bardziej zaciętej walki.
Guilliman przebijał się przez zastępy wrogów. Podążali za nim Cawl, Tigurius, Yvraine i Visarch.
Twarz Primarchy była maską mściwego gniewu, jego ostatnim wspomnieniem był morderczy pojedynek ze spaczonym bratem. Teraz znalazł się w dziwnym miejscu otoczony istotami które były wypaczeniem ideałów Kosmicznych Marines. Jego sojusznicy również byli dla niego nowością, ale mógł z łatwością odróżnić kto był spaczony chaosem a kto nie. To mu wystarczyło.
Wyrzynając zdrajców Guilliman znalazł Calgara, mocno pobitego ale nadal żywego, po czym ruszył dalej.
Voldus i jego Paladyni walczyli z Czarnoksiężnikami. Pierwszy z nich zginał gdy cios młotem Wielkiego Mistrza Szarych Rycerzy zmiażdżył mu głowę. Drugi z heretyckich psioników chciał uciec, odwrócił się ociężale w swoim pancerzy terminatorskim i stanął twarzą w twarz z gniewnym Primarchą. Nim zdarzył wypowiedzieć zaklęcie Ręka Władzy zacieniła się na jego gardle. Guilliman podniósł zdrajce po czym wbił w niego Miecz Imperatora i zaczął ciąć w górę.
Ostatni Marines Chaosu po utracie dowództwa i mając przed sobą niepowstrzymanego półboga, zaczęli uciekać. Żaden z nich nie opuścił Fortecy Hery żywy.
Gdy posiłki dotarły do Świątyni Prawości walka już się zakończyła. Każdy Ultramarines który tam przybył natychmiast padł na kolana na widok odrodzonego Primarchy.
Guilliman objął dowództwo nad swoimi synami. Nie zadawał żadnych pytań poza tymi czysto strategicznymi. Wojna nadal trwała, a czas na odpowiedzi będzie później.
Wieści o tym że Guilliman żyje rozniosły się po Fortecy Hery, były one nadawane przez każdy możliwy głośnik na rozkaz samego Primarchy.
Ultramarines i Auxilia walczyli z większą zaciętością, natomiast wola wojowników Chaosu osłabła.
Guilliman udał się do startegium i formalnie przejął dowództwo od kapitana Agemmana.
Ciężko ranny Calgar wspierany przez 2 braci Straży Honorowej na skromną prośbę Primarchy przekazał mu dowództwo nad Zakonem.
Taktyczny geniusz i ostrość umysłu Guillmana nie miała sobie równych.
Wydając rozkazy ze strategium oczyścił niebo z pojazdów chaosu, rozmieścił swoje siły w najróżniejszych wzorcach. Zasadzki, udawane odwroty i mocne kontrataki odepchnęły zdrajców za mury Fortecy Hery.
Guilliman dowodził setkami tysięcy żołnierzy, przewidywał ruchy przeciwnika i kontrował je nim wróg je wykonał.
Po jakimś czasie Primarcha osobiście poprowadził atak ostatecznie oczyszczając Fortecę Hery ze zdrajców.
Lojaliści w końcu mogli zaczerpnąć tchu.
Komnaty które wcześniej należały do Mistrza Zakonu Maernusa Calgara, zostały teraz zajęte przez Guillimana.
Tam też Roboute Guilliman formalnie został ponownie mianowany Panem Ultramaru i Mistrzem Ultramarines.
Calgar, Tigurius, Agemman, ich najbliżsi oficerowie, oraz przedstawicieli każdej z kompani zakonu byli obecni na uroczystości.
Ocalali wojownicy Krucjaty Celestyny również brali udział w uroczystości. Żyjąca Święta osobiście pobłogosławiła Primarchę.
Nawet Ynnari obserwowali to wydarzenie z cieni.
Po ceremonii Guilliman zwrócił się do zgromadzonych. Czekało go dużo pracy, a niezliczone pytania wymagały odpowiedzi. Nim mógł cokolwiek zrobić Roboute Guilliman musiał się dowiedzieć wszystkiego co wydarzyło się pod czas jego długiej nieobecności.
Primarcha zajął usiadł na swoim nowym tronie i rozkazał wszystkim wyjść, nawet straży honorowej. Gdy nikogo nie było w pobliżu Guilliman z ulgą "zdjął maskę", na jego twarzy zagościł smutek i wyraz bólu. Cokolwiek zrobili by go ożywić miało efekt uboczny w postaci ciągłego, gryzącego bólu promieniującego od wewnątrz. Podejrzewał, że ten ból już nigdy go nie opuści. Jednak cierpienie fizyczne było ostatnim z jego zmartwień. Guilliman zaprosił pojedynczo na rozmowę każdego z dowódców krucjaty Celestyny, dowódców Ultramarines, a nawet Yvraine.
Primarcha spędził całe dnie na rozmowach. Każda nowa informacja była dla niego ciosem, chociaż nie dawał tego po sobie poznać. Był wściekły i zawiedziony tym w jakim stanie znajduje się Imperium, jednak wciąż widział szanse na lepsza przyszłość dla ludzkości.
Po 4 dniach Roboute Guilliman wyszedł ze swoich komnat. Pod jego nieobecność siłami Ultramarines dowodził wciąż ranny Calgar, który widząc swojego Primarchę natychmiast oddał mu dowództwo.
Guilliman widząc zdolności Calgara, uczynił go swoim doradcą i często zasięgał jego rad. Główny Kronikarz Tigurius również szybko został zaufanym doradcą swojego genetycznego lorda.
Jednak najbardziej zadziwiającą decyzją Primarchy było włączenie Wielkiego Mistrza Voldusa, Arcymagosa Cawla, Świętej Celestyny i Inkwizytor Greyfax do kręgu jego najbliższych oficerów.
Guilliman chciał spostrzeżeń każdego z ramion Imperialnej machiny wojennej, ich siłą była jedność.
Imperium zaczęło odbijać Macragge. Wojna o planetę macierzystą Ultramarines trwała nieco ponad miesiąc. Pierw seria błyskawicznych ofensyw oczyściła Dolinę Laponis i częściowo zrujnowane Magna Civitas. Oblężnicze działa Żelaznych Wojowników zostały wysadzone ładunkami melta, a zdrajcy zostali wycięci w pień.
Agemman, Celestyna i Greyfax poprowadzili precyzyjne ataki by odzyskać główne baterie orbitalne miasta. Niedługo po tym rubinowe słupy światła wystrzeliły w niebo oczyszczając orbitę nad klasztorem-fortecą Ultramarines. Był to dopiero początek.
Kolumna pancerna dowodzona przez Antaro Chronusa rozbiła siły zdrajców na wzniesieniach Magletine i zepchnęła ich do oceanu Pharamis. Wielki Mistrz Voldus i jego 3 Bractwo Szarych Rycerzy bawiło się w kotka i myszkę z bandą Władców Nocy która zakryła miasto Collosae nienaturalnym mrokiem. Łowcy demonów pokonali Marines Chaosu i przerwali tajemniczy krwawy rytuał nim doszedł do skutku, jednak całe miasto zostało unicestwione z orbity z obawy przed spaczeniem chaosem.
Guilliman poprowadził ataki na Valmari, Górę Tarphus i zaśnieżoną Przełęcz Gallinusa, zwyciężając a każdym razem. Zdrajcy nie mieli szans z strategicznym geniuszem Primarchy i banda po bandzie byli pokonywanie. Heretycy którzy uciekli na orbitę zostali otoczeni przez Flotę Ultramaru i zniszczeni.
Macragge zostało wyzwolone.
Na planetę przybyły posiłki. Wiele zakonów pierwszej fundacji posłało swoje delegacje by an własne oczy ujrzeć ożywionego Primarchę. Do tłumu przysięgającego wierność Guillimanowi dołączyli Novamarines, Synowie Orar, Zakon Genesis i wiele innych.
Arcy-Konsul Magna Civitas (gubernator) zaproponował zorganizowanie parady z okazji zwycięstwa, która miała zostać nagrana i rozesłana na całe Imperium. Argumentował on iż ludzie potrzebują światła nadziei w tych mrocznych czasach.
Guilliman niechętnie się zgodził. Pod czas wspaniałej uroczystości Arcy-Konsul wręczył Primarszę złoty laur, po założeniu, którego zaczął mieć wizję chwały. Zerwał koronę ze swojej głowy, okazało się że Arcy-Konsul był sługą chaosu. Za pomocą amulety noszonego przez zdrajce Fulgrim drwiącym tonem przywitał Guillimana w jego ukochanym Imperium i powiedział, że jest zawiedziony tym że brat odrzucił jego podarunek. Na koniec dodał że Pan Ultramaru nie będzie mógł ufać żadnemu poczuciu triumfu i samozadowolenia, po tym amulet i noszący go heretyk zostali przebici Mieczem Imperatora.
Imperialne armie zbierały się na Macragge, coraz więcej lojalistów przybyło by zobaczyć żyjącego Primarchę. Niektórzy jak Mroczne Anioły czy Krucza Gwardia przysłały niewielkie delegacje mające potwierdzić prawdziwość cudu. Inni jak Kosmiczne Wilki, Białe Szramy Czarni Templariusze przybyli w dużej liczbie do żyjącego syna Imperatora.
Gdy Czarni Templariusze zeszli na planetę i spotkali Marszałka Amalrich, jedynego ocalałego Templariusza z Krucjaty Celestyny kapelani ogłosili go dotkniętym ręką Imperatora. Almarich został zabrany na pokład Krążownika Uderzeniowego Bicz na Heretyków (ang. Scourge of Heretics) odziany w zbroje Czempiona Imperatora i otrzymał Czarny Miecz.
Inni również przybyli do Ultramaru okręty Imperialnej Marynarki, Baroni Imperialnych Rycerzy, flota Adeptus Mechanicus razem z Tytanami, procesja Adeptus Administratum. Wszyscy oni złożyli przysięgi wierności Guillimanowi.
Groteskowy cyber-synod Adeptus Ministorum przybył do Fortecy Hery by potwierdzić, a następnie ogłosić domniemaną boskość Guillimana.
Roboute zgodził się na tą beatyfikację dopiero gdy Celestyna i Greyfax wyjaśniły mu jak potężna jest Eklezjarchia, i że lepiej mieć ją po swojej stronie.
Gdy zebrane armie były gotowe by wyruszyć w bój, były one porwadzone przez Guillimana, któremu na myśl o walce ulżyło po spotkaniu z machiną biurokratyczną Imperium.
Kontratak zaczął się w układzie Macragge, nadal obleganym przez Chaos.
Na planecie ulu Ardium banda Żelaznych Wojowników została zniszczona po krwawych walkach przez atak elementów czwartej i szóstej kompani Ultramarines prowadzonych przez samego Primarchę. Zdrajcy walczyli w ufortyfikowanych przez siebie tunelach miast uli do ostatniego.
Planeta Świątynia Laphis była miejscem największego starcia kosmicznego tej kampani. Okręty floty obronnej Ultramaru starły się z statkami Legionu Alfa blokującego planete.
Okręty Ultramarines dowodzone przez Calgara z mostku pradawnego flagowca zakonu Honoru Macragge (ang. Macragge’s Honour) odepchnęły zdrajców prowadzących bombardowanie orbitalne.
Ku przerażeniu lojalistów uciekające Imperialne transportowce okazały się być pod kontrolą kultystów Legionu Alfa. Wypełnione materiałami wybuchowymi statki dokonały samobójczego ataku na flotę lojalistów uszkadzając kilka jednostek.
Calgar był przygotowany na podstęp i przygotował własny plan. Kolejna imperialna flota złożona z szybkich jednostek wyszła zza trzeciego księżyca planety, Aurory. W tym samym czasie Zbrojmistrzowie Ultramarines przedostali się na planetę i uaktywnili jej baterie obronny orbitalnej. Ostrzeliwani z trzech stron zdrajcy zostali zniszczeni.
Układ Macragge został odbity, armie ruszyły walczyć o cały Ultramar.
Guilliman unieważnił traktaty dające 500 Światom Ultramaru suwerenność, odbudowując swoje prywatne imperium.
Siły Imperium zjednoczone i dowodzone przez Guillimana pokonywały armie Chaosu pomimo burz osnowy, jednak walki trwały długie miesiące, a Ultramar był dużym królestwem, atakowanym przez wielu wrogów.
Siódmego miesiąca kampanii odnotowano pojawienie się nowej choroby, nazwaną Płaczącą Plagą (ang. Weeping Plague) lub Zasmuceniem (ang. Sorrow). Żołnierze zaczynali niekontrolowanie płakać, ciągłe, wielodniowe łzawienie zaklejało oczy, prowadząc w ekstremalnych przypadkach do ślepoty. Cierpieli na nią tylko żołnierze Gwardii, żaden Kosmiczny Marines czy tech-sług Mechanicus na nią nie zapadł. Tylko kilka przypadków zachorowań zostało odnotowanych pośród Adepta Sororitas, niektórzy przypisywali taki stan rzeczy obecności Żyjącej Świętej pośród walczących. Inni jednak wierzyli, że nieugięta wiara Sióstr chroniła je przed zarazą.
Gdy Guilliman porzucił walkę i odwiedził chorych stał się cud, objawy ustąpiły. Primarcha zaczął opuszczać walkę by leczyć swoich żołnierzy, w tym czasie siły Chaosu zaczęły odzyskiwać inicjatywę. Zaraza nawracała do oczyszczonych po odejściu ich wybawcy.
Wielki Mistrz Voldus wdał się w kłótnie z Primarchą rozpoznając ręke Nurgla w zarazie. Szary Rycerz wyjaśnił Guillimanowi, że nie leczył on chorych, lecz była to perfidna zagrywka Boga Plag chcącego oderwać syna Imperatora od dowodzenia w wojnie. Z ciężkim sercem Roboute zaprzestał swoich prób leczenia Płaczącej Plagi i rozkazał poszukiwanie lekarstwa swoim Konsyliarzom i Kapelanom.
Guilliman postanowił wyruszyć na na Terre i stanąć przed swoim ojcem prosząc go o radę. Nie mógł jednak zostawić wojny w Ultramarze bez utalentowanego dowódcy.
Primarcha wybrał braci bitewnych z pierwszej, drugiej i trzeciej kompani, dowództwo nad nimi powierzając kapitanowi drugiej kompani Ultramarines Cato Sicariusowi. Guilliman również poprosił Wielkiego Mistrza Voldusa z całym jego Bractwem by do niego dołączyłli. Inni przyrzekli wspomóc nową krucjatę, w tym Zakony Primogenitorskie (sukcesorzy Ultramarines 2 utworzenia) i Czempion Imperatora Amalrich z Czarnymi Templariuszami.
Święta Celestyna, Inkwizytor Greyfax i Arcymagos Cawl również się przyłączyli, pomoc dowodzonych przez nich sił będzie chętnie udzielona.
Guilliman z radością zaakceptował wszystkie oferty pomocy, po czym rozkazał Marneusowi Calgarowi, Głównemu Kronikarzowi Tiguriusowi i Kapitanowi Pierwszej Kompani Agemmanowi pozostać i dowodzić odbijaniem Ultramaru.
Ynnari wybrali ten moment by odejść. Mimo iż Cadia upadła to wciąż były planety, na których stały pylony. Eldarzy zamierzali ich bronić. Przed odejściem Yvraine odbyła rozmowę z Guillimanem, mówiąc mu prawdę o jego ożywieniu iż został wskrzeszony przez Ynneda i poradziła by nie zdejmował swojej zbroi.
Tak zakończyła się Krucjata Celestyny, a rozpoczęła się Terrańska Krucjata (ang.Terran Crusade).
Terrańska Krucjata[]
Kilka dni po tym jak Guilliman ujawnił swoje plany, Imperialna flota ruszyła w kierunku Kolebki Ludzkości, przewodził jej Roboute Guilliman na swoim prastarym okręcie flagowym Honor Macragge.
Szalejące Burze Osnowy utrudniały lot. Na prośbę Nawigatorów kapitanowie statków dokonywali tylko krótkich skoków w Immaterium.
Krótkie wejścia do osnowy bardzo często kończyły się szybką ucieczką do świata rzeczywistego, bo zagrożenie stawało się zbyt duże. Mimo to kilka statków zaginęło i wielu kapitanów błagało Świętą Celestynę o jej błogosławieństwo.
Z każdym wyjściem z Immaterium astropaci próbowali wychwycić informacje o stanie Imperium.
Nie były one dobre. Całe układy planetarne były nękane przez demoniczne inwazje, plagi mutacji lub inne nienaturalne zjawiska. Populacje planet zmieniały się w oszalałych kultystów, armie nasyconych energiami osnowy xenos razem z demonami atakowały światy Imperium. Ci którzy o tym wiedzieli szybko dostrzegli podobieństwo z terrorem Długiej Nocy i Erą Konfliktu, jednak nikt nie ośmielił się wypowiedzieć tego na głos.
Mimo trudnych warunków krucjata parła do przodu.
Terrańska Krucjata dotarła do krawędzi Maelstromu. Istniejące niegdyś bezpieczne przejścia zostały pochłonięte przez wielką anomalię. Z obawy o swoje okręty kapitanowie wydali rozkaz natychmiastowego wyjścia do Materium.
Imperialna flota wpadła prosto w zasadzkę floty Tysiąca Synów, prowadzonej przez Demonicznego Primarchę legionu. Armady starły się.
Gdy Magnus Czerwony uznał że flota lojalistów jest wystarczająco uszkodzona, dokończył rytuał wciągając okręty Guiillimana do Maelstromu.
Ze stu dwudziestu okrętów które wyruszyło w kierunku Terry, pozostało mniej niż połowa,. Niektóre zniszczone w zasadzce Tysiąca Synów, jednak większość zniknęła gdy flota została wciągnięta do osnowy. Niektóre kiedyś wyjdą do świata rzeczywistego inne jednak zaginą na zawsze lub czeka je gorszy los.
Krucjata ruszyła dalej, próbując wydostać się z ogromnej anomalii. Armie Imperium atakowały napotkane planety poszukując jakichkolwiek informacji. Na szklanym księżycu prowadzeni przez Guillimana lojaliści zniszczyli twierdzę Czerwonych Korsarzy, ostatni żywy heretyk stał się marionetką demona który dwoma głosami wydrwił Primarchę.
Następnie Krucjata napotkała mięsną planetę, która zakatowali by zdobyć mapy. Znajdująca się tam banda Dzieci Imperatora wywołała empyryczny rezonans, wydobywający dźwiękowe fale uderzeniowe z ust kryształowych czaszek.
Sama planeta przy pomocy augmetycznych macek wciągnęła kilka okrętów Mechanicus do paszczy o rozmiarach kontynentu. Ostrzał Imperialnej floty zniszczył tuzin kryształowych czaszek, oderwał metalowe macki planety i uszkodził kilka okrętów Marines Chaosu. Dzieci Imperatora uciekły zostawiając uszkodzone okręty lojalistom.
Lecąc przez krainę w której czas się zmieniał a rzeczywistość była wykrzywiana, Terrańska Krucjata była często nękana przez siły chaosu, dla których miejsce to było domem.
Pośród szerokiej na tysiące kilometrów chmury żrących zarodników imperialne okręty zostały otoczone przez ogromnych much zarazy, o rozmiarach fregat. Wielkie insekty uszkadzały mniejsze okręty krucjaty.
Święta Celestyna weszła do obserwatorium Nawigatorów na Honorze Macragge i posłała swoje błogosławione światło w postaci płonących fal, oczyszczając pustkę z odrażających demonicznych bestii.
W innym obszarze Maelstromu na okręty krucjaty przedostały się duchy osnowy. Zgromadziły się one nad świętymi reliktami na okrętach marines i zaczęły wypijać święte energie z zakonnych relikwii. Szarzy Rycerze szybko teleportowali się do kaplic sojuszników walcząc ramię w ramię z wściekłymi Kapelanami przeganiając osnowiańskie pijawki.
Flota leciała dalej, niemożliwy do określenia czas wydawał się stuleciami.
Terrańska Krucjata przyleciała nad Bathamor. Po wykryciu tam obecności renegatów Guilliman rozkazał atak. Imperialne siły wpadły w zasadzkę demonów Tzeentcha dowodzoną przez Kairosa Tkacza Przeznaczenia. Obie głowy demona wykpiły Guillimana. Imperialne siły dokonały odwrotu na orbitę.
Następnie armie krucjaty zaatakowały planetę czarnego marmuru i krwawych mórz. Lojaliści zniszczyli kilka twierdz Czerwonych Korsarzy, po czym przystąpiły do oblężenia ufortyfikowanego pałacu, który następnie zdobyły, tam Roboute Guilliman spotkał tajemniczą obcą postać, która po kilkukrotnym powtórzeniu Primarsze wiadomości zniknęła. Nie była to sztuczka Chaosu, w manifestacji dało się wyczuć eldarski wpływ.
Opuszczając planetę czarnego marmuru i krwawych mórz, flota krucjaty liczyła jedną trzecią tej, która wyruszyła z Ultramaru, jednak na jej czele stał okręt flagowy Guillimana Honor Macragge.
Statki Imperium miały nowy kurs, pochodzący z szeptów tajemniczej postaci.
Kierowali się na odległą gwiazdę czystej bieli, dopóki ta nie zmieniła się w płonącą wyrwę w rzeczywistości. Następnie krucjata zgodnie ze wskazówkami tajemniczej istoty zmieniła kurs. Po kilku dniach znaleźli się blisko trójki planet wirujących na około siebie w niekończącym się tańcu. Wszystko było dokładnie jak w tajemniczej wiadomości, w Guillimanie pojawiła się nadzieja że ucieknie z Maelstromu.
Zgodnie ze wskazówkami flota krucjaty ponownie zmieniła kurs, oddalając się od trójki planet, kierując się na konstelacje zielonych błysków.
Jeśli tajemnicza postać miała racje to niedługo siły Imperium wylecą z Maelstromu, jednak pierw będą musiały przelecieć przez „miejsce spoczynku ponurych duchów”.
Gdy Imperialni tam dolecieli ich oczom ukazały się tysiące wraków, między innymi okrętów Imperium, Eldarów, Hrud, a nawet wojenne sfery Krootów czy Dhowy Nicassarów. Wszystkie te wraki były ze sobą połączone wielkimi mosiężnymi łańcuchami.
Wrakowisko rozciągało się we wszystkie strony i nie było możliwości ominięcia go, droga ku wolności wiodła w przód..
Guilliman wydał rozkaz i krucjata ruszyła przez sieć wraków. Lot był bardzo wolny, wraki były od siebie w odległości około mili, nie pozwalając Imperialnym jednostkom na manewrowanie.
Po długim przelocie Arcymagos Cawl poinformował że wykrywa pustą przestrzeń z przodu i że zbliżają się do krawędzi Maelstromu. Nawigatorzy, którzy przez wiele dni byli w stanie śpiączki, wybudzili się i podekscytowani poinformowali że widzą światło Astronomicanu. W końcu ucieczka z Maelstromu stała się rzeczywistością.
Honor Macragge odepchnął wrak niszczyciela Iconoclast, otwierając drogę ku końcowi wrakowiska. Wtedy doszło do ataku, to była pułapka.
Czerwoni Korsarze umieścili swoje okręty na końcu cmentarzyska statków, dokładnie w miejscu w którym Tkacz Przeznaczenia przewidział że znajdzie się flota lojalistów. Zdrajcy dodali kadłubom swoich okrętów kosmetyczne uszkodzenia, wyłączyli systemy do absolutnego minimum i magnetycznie przyczepili do ogniw łańcucha swoje statki, udając zniszczone jednostki.
W jednej chwili flota zdrajców wróciła do życia.
Marines Chaosu wstępnie ostrzelali flotę Imperium, starając się zanadto jej nie uszkodzić po czym ruszyli do abordażu. Czerwoni Korsarze są przede wszystkim piratami.
Guilliman wydał swojej flocie rozkaz, bronić kluczowych miejsc okrętów, a ci którym uda się odeprzeć wrogi abordaż mieli uciec z Maelstromu. Następnie przezwyciężając odrazę do wszelkich religii życzył wszystkim błogosławieństwa Imperatora.
U boków Guillimana stali kapitan Sicarius, Święta Celestyna i Inkwizytor Greyfax.
Torpedy abordażowe dotarły do celów, dolne pokłady okrętu flagowego były stracone. Dewastatorzy sierżanta Apstrophisa utrzymywali grodź przed enginarium primus.
Potem nadeszła wiadomość że demoniczna istota pojawiła się na czele hordy chaosu i zmierzała ku mostkowi. Kilka chwil później grodzie mostku zadrżały, następnie wybuchły w fali nienaturalnych płomieni.
Atak Chaosu był szybki i brutalny, musiał taki być bo pomimo iż Ultramarines byli mniej liczni to mieli dobre pozycje obronne. Konsole mostka zostały sprytnie zaprojektowane by służyć za osłonę w przypadku abordażu, wielu lojalistycznych Marines zajęło wyższe pozycję na balkonach i pomostach.
Siły Chaosu były rozrywane na strzępy ostrzałem lojalistów, jednak zdrajcy zaczęli robić postępy.
Strumień purpurowego ognia zmienił jeden z pomostów w szlam, posyłając oddział Terminatorów Czerwonych Korsarzy sto stóp w dół. Wiązka granatów Krak rzucona w barykadę zabiła jednego weterana i zmusiła dwóch kolejnych do wycofania się. Jeden z Czerwonych Korsarzy zastrzelił kilku Ultramarines nim jego karabin plazmowy się przegrzał i wybuchł w jego rękach zabijając go. Armia Chaosu osłabiała obronę Guillimana swoim brawurowym atakiem.
Wtedy przybył Kairos.
Kronikarz Pollonius złapał się w agonii za głowę, gdy siła jego umysły została zwrócona przeciw niemu. Guillman odskoczył w bok ciągnąc za sobą Sicariusa, moment przed tym jak ciało psionika wybuchło w fali niebieskich płomieni.
Następnie ostrzał lojalistów został przemieniony, zamiast pocisków w zdrajców uderzało błyszczące światło i wstęgi srebrnej pary.
Do walki dołączyło więcej demonów i Terminatorzy Chaosu, za nimi podążał Kairos Tkacz Przeznaczenia.
Widząc Władcę Zmian Guilliman rzucił się w jego kierunku, Kapitan Sicarus podążył za swym panem, a Święta Celestyna i Inkwizytor Greyfax rzuciły się na wrogów po obu stronach.
Miecz Imperatora i Ręka Władzy wyrzynały wojska Chaosu znajdujące się przed Primarchą, Sicarius i jego bracia eliminowali wrogów starających się otoczyć Guillimana.
W tym samym czasie oślepiające światło biło od Świętej Celestyny gdy przebijała się przez demony, a Greyfax miażdżyła umysły zdrajców swoimi telepatycznymi mocami.
Nie było potrzeba niezrównanego jasnowidzenia Kairosa by przewidzieć że Primarcha będzie próbował go zabić. Demon przygotował więc własny plan. Dziewięciu Heroldów Tzeentcha na sygnał Wyroczni Tzeentcha rozpoczęło rytuał.
Z oczu i ust Guillimana zaczęły się wylewać strumienie energii. Primarcha został unieruchomiony przez macki swojego własnego poczucia winy, złości i odrazy. Zajęta walką Greyfax mogła tylko bezradnie patrzeć, podczas gdy Celestyna próbowała polecieć na pomoc Guillimanowi jednak została powstrzymana gdy kilka demonów uczepiło się jej skrzydeł. Sicarius próbował się przebić do swojego pana i rozkazał swoim braciom skupić ostrzał na demonach przeprowadzających rytuał, jednak pociski mające uderzyć w Kairosa zmieniały się w pył, a Heroldowie byli osłonięci ciałami innych demonów.
W końcu negatywne emocje owinęły Guillimana i stwardniały w ciężkie kryształowe łańcuchy. Z ciasno spętanymi rękoma i nogami Primarcha padł na kolana. Wyrocznia Tzeentcha rozkazał wojownikom Imperium opuścić broń, inaczej na ich oczach Roboute Guilliman zostanie zmiażdżony.
Ultramarines, Święta, Inkwizytor i inni opuścili broń i się poddali, bitwa się skończyła, a demon zwyciężył.
Ci Imperialni wojownicy, którzy się nie poddali pomimo groźby śmierci Primarchy zostali zabici, lub zmuszeni do kapitulacji. Czempion Imperatora Amalrich był pośród tych drugich, powalony i pobity do nieprzytomności przez tłum Czerwonych Korsarzy gdy samotnie utrzymywał wyłom przed enginarium.
Lojaliści i ich okręty zostali zabrani do najbliższej bazy Czerwonych Korsarzy, która ku ich zdziwieniu okazała się Być Fortecą Czarnegokamienia.
Guilliman i jego świta licząca setki Kosmicznych Marines, Szarych Rycerzy i Skitarii razem z wieloma wojennymi maszynami zostali pozbawieni broni i zaciągnięci do chronionych zaklęciem cel.
Mimo iż Marines Chaosu dowodzeni przez pirackiego Lorda Verngara Apostatę nie wiedzieli jak obudzić antyczny konstrukt i większość Fortecy Czarnegokamienia była nieaktywna, to garnizon był liczny, fortyfikacje dobrze zbudowane a flota potężna.
Kairos uznał iż będzie to odpowiednie więzienie dla Primarchy. Demon nie chciał zabić Guillimana, miał już przed oczami kilka wizji gdzie wypuszczenie półboga doprowadzonego do szaleństwa może dać niezwykle intrygujące rezultaty.
Czerwoni Korsarze chętnie pilnowaliby Guillimana w zamian za wizje przyszłości jakie może im dać demon, więc Tkacz Przeznaczenia był pewien iż Primarcha pozostanie uwięziony.
Być może przez wpływ Fortecy, lub anomalna obecność Guillimana w łańcuch przeznaczenia zniekształciła je tak że Kairos nie mógł wszystkiego dostrzec. Cokolwiek było przyczyną, gdy demon szykował się do opuszczenia Fortecy, nie przewidział hordy zbliżającej się do niej.
Wielka armada okrętów noszących runę Khorna zbliżało się do Fortecy Czarnegokamienia.
Przed flotą leciała krwawo czerwona kometa spowita w czarne płomienie, z ogromna siłą wbiła się w Fortece. Przybył Skarbrand.
Za Wygnańcem podążyły pojazdy desantowe.
Zaskoczeni Czerwoni Korsarze, szybko się zebrali i odpowiedzieli na atak khornitów.
Bezlitosne starcia między chaosem trwały, w międzyczasie w sercu Fortecy przez portal będący tam od początku jej istnienia przybyło kilka tajemniczych postaci.
Arlekini Śmiejącego się Boga, zakradli się do miejsca będącego więzieniem lojalistów.
Pilnujący więźniów Marines Chaosu, zostali wzięci z zaskoczenia i szybko wyeliminowani przez Eldarów. Ostatni z wyznawców Zgubnych Potęg dźgnięty mieczem w kolano, bolter wykopany z jego rąk a następnie powalony sięgał po pistolet. Zamarł gdy zobaczył zakapturzoną postać w zdobionej zbroi wspomaganej stojącą nad nim i celującą w jego twarz z dwóch ciężkich pistoletów.
Bez słowa Cypher wskazał jednym z pistoletów na cele. Warcząc nisko zdrajca wyciągnął z kieszeni runiczny amulet, mogący złamać zaklęcie trzymające cele zamknięte.
Cypher skinął głową w podzięce po czym zgniótł pancernym butem głowę Czerwonego Korsarza.
Upadły Anioł zabrał amulet, wyprostował się i jego oczom ukazała się zmieniająca się maska Sylandri Veilwalker.
Ona skontaktowała się z Guillimanem gdy błądził w Maelstromie, ona zwerbowała Cyphera do pomocy, ona poinstruowała Belisariusa Cawla by opuścił swą kuźnie na Marsie.
Skłoniło się szyderczo Upadłemu nim i wskazała swą laską na odległą celę.
Cypher złożył Guillimanowi ofertę nie do odrzucenia, Mroczny Anioł uwolni Primarchę, a w zamian zostanie zabrany przed Złoty Tron na Terrze. Lord Ultramaru nie miał innego wyboru niż zgodzić się.
Więźniowie zostali uwolnieni.
Uwolnieni Ultramarines mieli na sobie swoje pancerze, jednak nie mieli broni, uprzedzając ich pytanie Veilwalker ujawniła że broń marines, ich pojazdy a także ich sojusznicy są zamknięte w krypcie statycznej. Lojaliści nie ufali Eldarce, ale nie mieli innego wyjścia, a Guilliman nie zostawił by miecza swego ojca w tym gnieździe węży.
Kilkuset Ultramarines szybko dostało się do krypty. Pierwsza komora statyczna jaką otworzyli zawierała w sobie Świętą Celestynę i jej Geminae Superia, kolejna zawierała Arcymagosa Cawla i jego armie Skitarii, a ostatniej znaleźli nie tylko Wielkiego Mistrza Voldusa i jego Szarych Rycerzy ale także innych Marines krucjaty.
Kapitan Sicarius chciał szybko przebić się do Imperialnych okrętów i nimi odlecieć, Veilwalker jednak powiedziała że cała załoga operująca okrętami razem z Gwardzistami i Siostrami Bitwy została złożona w ofierze, a nawigatorzy wysłani do fortecy Hurona Czarne Serce.
Prorok Cieni zaproponowała inne rozwiązanie, przeprowadzi lojalistów pajęczym traktem na Terrę.
Wojownicy Imperium ruszyli w głąb Fortecy kierując się do portalu. Ucieczka imperialnych została jednak zauważona i posłano na nich bandy Czerwonych Korsarzy i demonów mające uniemożliwić ucieczkę.
Po ciężkich walkach armia Guillimana została otoczona.
W godzinie potrzeby pojawił się Legion Przeklętych, lojaliści ponownie mogli szybko ruszyć w kierunku serca Fortecy.
Gdy dotarli do wielkiej komnaty szerokiej na setki mil w sercu fortecy otworzyły się setki przejść, z jednych wychodziły demony Tzeentcha z innych Khorna, biegnące po ogromnych mostach na tyle szerokich by mógł nimi iść Tytan.
Większość demonów była daleko, jednak wiele z nich zdążyło by przechwycić Lojalistów nim ci zdążą dotrzeć do serca komnaty. Veilwalker wskazała odległą platformę ustawioną na flance czarnej kolumny, dało się na niej zauważyć słaby blask ezoterycznych energii. To była brama pajęczego traktu o której mówiła Arlekinka.
Guilliman natychmiast rozkazał natarcie, lojaliści przechodziły przez najbliższe mosty, prowadzeni w labiryncie połączonych platform i łukowych mostów przez trupy Ukrytej Ścieżki (ang. Veiled Path).
Czołgi Adeptus Astartes i Dreadknighty tworzyły szpice, Kosmiczni Marines, Szarzy Rycerze i Skitarii podążali za nimi.
Wywiązała się walka gdy Czerwoni Korsarze zlecieli z wyższych przejść a Działa Khorna miotały krzyczące Czaszki. Platforma szeroka niczym pole paradne stała się miejscem starcia gdy zgraja Demonicznych Maszyn starła się z czołgami Ultramarines.
W tym samym czasie armie Khorna i Tzeentcha bezlitośnie się ze sobą ścierały.
W oddali Guilliman zauważył Tkacza Przeznaczenia miotającego czarnoksięskie pociski w lojalistów z oddali. Wyrocznia Tzeentcha jednak nie miał ochoty stawić czoła gniewowi Primarchy i trzymał się na dystans.
Skarbrand miał zupełnie odwrotne podejście. Krwiopijca wyciął sobie drogę przez otwarty portal, jego żądny krwi ryk odbijał się echem w komnacie.
Pod wpływem demona marines stali się bardziej brawurowi i agresywni.
Skażony przez furię demona Amalrich ostatni Czarny Templariusz Terrańskiej Krucjaty rzucił się w nadchodzą falę demonów Khorna. Amalrich rzucił się do walki z potężnym Skarbrandem, czarne ostrze starło się z toporami demona.
Z Szarymi Rycerzami w awangardzie i Legionem Przeklętych w ariergardzie siły Krucjaty zbliżały się do portalu.
Cawl i jego Skitarii kosili zastęp za zastępem demonów.
Vindicatory Novamarines wysadziły trzy mosty, którymi demony chciały oflankować lojalistów.
Święta Celestyna i Greyfax walczyły ramie w ramię zarzynając trójkę Heraldów Tzeentcha.
Arlekini odgrywali swe tańce bitewne na około Imperialnych.
Skarbrand zaryczał z wściekłości, w jego piersi tkwił czarny miecz, jedyny widoczny znak po Amalrichu. Czempion Imperatora krwawo odkupił swą porażkę na Cadii.
Krwiopijca skoczył i wylądował pomiędzy Legionem Przeklętych, jego topory Rzeź i Masakra (ang. Slaughter and Carnage) zrzucały złamane ciała spowitych płomieniami widm w mrok poza platformami.
Wojownicy Imperium będący najbardziej z tyłu zaczęli zawracać, straceni dla szaleństwa Krwiopijcy.
Guilliman uświadomił sobie że zaczyna tracić kontrolę, rozkazał wszystkim imperialnym siłom iść w kierunku portalu.
Primarcha z mieczem w dłoni zajął pozycję na czele ostatniego mostu przed bramą pajęczego traktu.
Piechota i czołgi wymijały Guillimana na moście, podążając za Arlekinami do pajęczego traktu.
Tylko Święta Celestyna i Kapitan Sicarius pozostali, oczekując przed wejściem.
Skarbrand przebił się przez ostatnich Potępionych i ruszył na ostatni most. Wygnaniec przybył po czaszkę Guillimana i nie zamierzał pozwolić swojej ofierze uciec.
Primarcha i Krwiopijca starli się, Ostrze Imperatora zderzyło się z toporami wykutymi w piekielnej kuźni.
Guilliman nie tylko walczył z demonem, ale także z nienaturalnym gniewem, który zaczął zalewać jego racjonalny umysł. Toczył dwie bitwy naraz, jedną z wrogiem w rzeczywistości i drugą w swoim umyśle.
Pan Ultramaru w końcu wygrał walkę ze swoją furią i płomienie znikły. Droga ku bezpieczeństwu znowu się pojawiła, Celestyna i Sicarius ponaglali Guillimana by ruszył się nim będzie za późno.
Skarbrand nie mógł pozwolić swojej ofierze uciec i rzucił się w jej kierunku. Syn Imperatora odpowiedział ogniem z Ręki Władzy. Demon został odepchnięty, jednak dalej napierał.
Ostatni pocisk Guilliman wymierzył w Czarne Ostrze, nadal wbite w klatkę demona. Trafiony miecz zmienił się w burzę zabójczych odłamków. Tors Krwiopijcy został pocięty, sam demon zsunął się z platformy z wściekłym rykiem.
Natychmiast Guilliman ruszył przez most i wskoczył do portalu tuż za Żyjącą Świętą i Kapitanem Ultramarines.
Za nimi portal zamknął się z trzaskiem.
Około dwie trzecie wojowników Imperium przeżyło ucieczkę z Fortecy, najmniejsze straty ponieśli Szarzy Rycerze, niewielu też zginęło Arlekinów.
Cypher również przeżył i stał teraz na czele bandy marines w ciemnych pancerzach, po których jasno było widać że oczekują jego powrotu.
Sylandri Veilwalker powiedziała Guillimanowi że nie mają dużo czasu, jej zwiadowcy dostrzegli ciężko opancerzonych intruzów w zdobionych niebiesko złotych zbrojach. Wojownicy cuchnęli czarnoksięstwem chaosu, bez wątpienia piętno Tzeentcha.
Wszystko stało się jasne, Magnus nie wrzucił Terrańskiej Krucjaty do Maelstromu by ją zniszczyć, lecz osłabić, wprowadził swego brata na ścieżkę losu, która doprowadzi do jego uwięzienia w konkretnym miejscu i doprowadzi do ucieczki do tej części Pajęczego Traktu.
Guilliman poprosił swoich doradców o rady, by przewidzieć co Cyklop zaplanował, nim wejdą w pułapkę.
Wielki Mistrz Voldus wykorzystując wiedzę z antycznych bibliotek Tytana, rozwiązał zagadkę.
W Imperialnym Pałacu znajdowało się wejście do Pajęczego Traktu, ciężko bronione, zamknięte najpotężniejszymi zaklęciami w Imperium, jednak nadal istniało.
Guilliman szybko rozgryzł iż Magnus wiedział o tej bramie, były szepty że to właśnie przejście Cyklopa przez ta bramę było powodem katastrofy jaka spadła na Tysiąc Synów.
Karmazynowy Król nie potrzebował ich by zaprowadzili go do bramy, licząc że przybycie Guillimana spowoduje dezaktywacje obrony, by umożliwić przejście. Demoniczny Primarcha planował uderzyć w samo serce Imperium, w Złoty Tron Imperatora Ludzkości gdy brama zostanie otwarta przed Panem Ultramaru.
Krucjata nie mogła wyjść na Terrze, oznaczało to umożliwienie zdradzieckiemu Legionowi atak na kolebkę ludzkości.
Jednak Sylandri Veilwalker nigdy nie zamierzała obrać tej drogi. Prorok Cieni ujawniła że uśpiona przez tysiąclecia, ukryta przed ludźmi, samotna odnoga Pajęczego Traktu wiodła na Lune.
Do tej ukrytej iluzją, antycznej bramy musieli teraz podążyć lojaliści.
Krucjata szybko ruszyła, prowadzona przez Arlekinów Ukrytej Ścieżki.
W, końcu jednak wpadli w zasadzkę Tysiąca Synów, pierwsza salwa powaliła piętnastu wojowników, Rhino wybuchały od czarnoksięskich ataków.
Zewsząd zaczęli przybywać Marines Pieczęci, którym towarzyszyła horda wrzeszczących Tzaangorów.
Lojaliści szybko znaleźli osłonę i odpowiedzieli ogniem. Voldus poprowadził kontr szarżę, jego młot roztrzaskiwał golemy, którymi stali się marines Tysiąca Synów.
Guilliman zdał sobie sprawę że pozostanie tutaj oznacza porażkę, zwłaszcza gdy jego cel jest tak blisko, uniósł Miecz Imperatora wysoko i poprowadził natarcie by wyrwać się z zasadzki.
Nie wszyscy jednak mogli bezpiecznie uciec od walki i kolejne życia zostały stracone, razem z bezcennym gen-ziarnem gdy marines zostali ścięci wrogim ogniem.
Jednak z uskrzydloną Świętą wycinającą ścieżkę na ich czele lojaliści wyrwali się z zasadzki.
Byli otoczeni na każdym kroku, Marines Pieczęci i ryczące Tzaangory wychodziły z bocznych odnóg, lub broniły skrzyżowań traktu.
Nadal wojownicy Imperium nacierali dalej z Guillimanem, Voldusem, Greyfax, Celestyną i Cypherem na czele , przebijali się przez każda zasadzkę i blokadę.
Nareszcie lojaliści dotarli do runiczne zamkniętego portalu, mocując hełmy i aparaty oddechowe na miejsce. Następne prowadzeni przez Prorok Mroku wyszli z Pajęczego Traktu na powierzchnie Luny.
Wyszli z lekkiego światła w ciemność, z powietrza i lekkiego ciepła w zimną, zabójcza próżnie.
Brama znajdowała się w kraterze, którego większość była zanurzona w mroku, wiedząc że wróg podaży za nimi, szybko wspięli się po ścianach krateru.
Marines wysoko skakali w górę, w niskiej grawitacji, czołgi pięły się w górę miażdżąc skały na pył. Skitarii maszerowali nieugięcie w górę, ignorując czerniejące, zamarzające części organiczne, nie przetrwają długo na Lunie, jednak wytrzymają wystarczająco długo by służyć potrzebom Omnisjasza.
Nad nimi Święta Celestyna wzbiła się w ciemne niebiosa, jej Geminae Superia założyły swoje hełmy, Żyjąca Święta jednak nie miała takiej potrzeby.
Za nimi Arlekini zatrzymali się przy bramie, nim Veilwalker zdążyła ją zamknąć, brama stanęła w czarnoksięskich płomieniach, które zabiły wielu Edlarów.
Z spaczonego portalu zaczęli wychodzić Marines Pieczęci, którzy natychmiast rozpoczęli ostrzał przeklętymi pociskami w Imperialnych. Ciała w barwach Novamarines i Mortifikatorów spadały w wolnym tempie, Dreadknight upadł, jego pilot martwy.
Pozostali przy życiu lojaliści kierowali się ponad krawędź krateru, poza strefą ostrzału zdrajców. Tam odwrót się zakończył.
Wojownicy Imperium znajdowali się na powierzchni Luny niedaleko serca Mare Tempestus. Po każdej stronie wynurzały się pordzewiałe wraki starych i zniszczonych imperialnych okrętów, cmentarzysko zepsutych i wycofanych ze służby okrętów. W górze ciemność kosmosu upstrzona gwiazdami i bliższymi orbitalnymi dokami i stacjami obronnymi wiszącymi na orbicie. Gotyckie doki Luny jednak bladły w porównaniu z zapierającym dech w piersiach widokiem Terry.
Cel podróży był w zasięgu wzroku, jednak nie można było pozwolić wrogowi działać tak blisko Terry.
Guilliman wiedział że osnowiańskie zjawisko, które zachodziło na dole krateru z pewnością włączyło każdy możliwy alarm.
Nie minie dużo czasu nim przytłaczające Imperialne siły przylecą by zbadać co się dzieje, jednak nie wiadomo jakie nieodwracalne zniszczenia może wywołać Magnus, nim one przybędą.
Guilliman ponownie zobaczył wizję zesłaną przez Kairosa, rozbity świat spadający na spaloną płomieniami Terre. Nie mógł do tego dopuścić, musiał powstrzymać heretyków do przybycia pomocy.
Tysiąc Synów wylewało się z bramy pajęczego traktu. Marines Pieczęci i Scarab Occult prowadzeni przez czarnoksiężników na latających dyskach. Ich natarcie było powolne, ale nieustępliwe.
Widząc że krater zapewnia najlepszą szansę na powstrzymanie wroga, Guilliman rozstawił swoich wojowników, maszyny kroczące, czołgi na krawędzi krateru. Kosmiczni Marines, Skitarii, Drednoty, Land Raidery, Vindicatory, Onagery, serwitory bojowe i reszta otworzyli ogień.
Błyszczący pył wysypywał się z dziur w zdobionych zbrojach, swobodnie lecąc w słabej grawitacji Luny zostawiając ożywione magicznie pancerze by upadły.
Cypher i jego tajemniczy towarzysze zasypywali ogniem heretyckich Astartes, Greyfax wbijała srebrne kołki w marines pieczęci ze swojej kuszy, Voldus rozrywał zdrajców na strzępy mocami swojego umysłu, ostatni Arlekini również dołączyli do ostrzału.
Wydawało się że marines XV Legionu zostaną powstrzymani w kraterze, ich ogień powodował niewielkie straty wśród lojalistów jednak zdrajcy ponosili dużo większe straty.
Wtedy przybył Magnus, rozpostarł swe skrzydła szeroko i spojrzał na swojego brata ze złowrogim uśmiechem.
Cyklop wyprostował się, wzniósł swą zaklęta glewię i wypowiedział słowa mocy, które dało się słyszeć co przeczyło wszelkim prawom natury.
Purpurowe płomienie utworzyły lśniącą osłonę chroniącą Tysiąc Synów przed ostrzałem. Pociski mające trafić heretyków wybuchały na osłonie Magnusa.
Widząc nagłą zmianę sytuacji, lojaliści wycofali się wraków okrętów, by znaleźć osłonę, musieli się utrzymać bez względu na cenę.
Magnus wyszedł z krateru. Słowem Demoniczny Primarcha zniszczył 3 Dreadknighty, paląc ich ochronne runy i zgniatając pancerz. Gestem podniósł z ziemi Land Raider Ultramarines i uderzył nim w szeregi Skitarii niczym kulą armatnią. Następnie przywołał demony by wsparły go w bitwie
Widząc że Magnus zmasakruje jego armie jeśli mu na to pozwolić Guilliman rzucił się do szarzy. Przebił się przez marines pieczęci, płonący miecz zostawiał za nim ślad płomieni. Demoniczny Primarcha widząc to zaczął inkantację bólu, lecz nim skończył jego brat uderzył.
Magnus zdołał zablokować cios Guillimana,jednak impakt szarży odrzucił obydwu wojowników z dala od bitwy. Wpadli w wrak imperialnej fregaty i zostali pogrzebani lawiną złomu. W końcu bracia wydostali się i kontynuowali swój nadludzki pojedynek. Siły Terrańskiej Krucjaty rozpadły się na małe wysepki oporu, inektórzy kryli się za wrakami okrętów inni za skałami. Tysiąc Synów otoczyli ich nieustannie prowadząc ostrzał, demony zasypywały ich ogniem osnowy.
Teraz jednak przybyły posiłki.
Myśliwce przeleciał ostrzelały i zrzuciły bomby na marines pieczęci i horrory, wiązki laserowe, wybuchowe pociski rozrywały żołnierzy Tzeentcha na strzępy.
W tym samym czasie lewiatany z adamantium i plastali pojawiły się w górze, monitory Terrańskiej floty obronnej wleciały na niską orbitę, ich ogromne kształty rzucały ogromne cienie na pole bitwy.
Wspomagane przez triangulacyjne dane celownicze wysłane przez Arcymagosa Cawla okręty otworzyły precyzyjny ogień we wroga.
Nagle na Lunę z Terry teleportowali się giganci w złotych zbrojach. Adeptus Custodes natychmiast zaszarżowali we wroga, strzelając ze swoich włóczni w ruchu.
Czarnoksiężnicy rozkazali swoim wojownikom golemom odwrócić się i nawiązać walkę z nowym wrogiem, jednak bez skutki. Poruszając się nadludzką szybkością i umiejętnością Custodes wbili się w Heretyckich Astertes. Każdy z nich walczył niczym heros z legend ich włócznie strażnicze bez problemów cięły pancerze wspomagane i posyłały puste hełmy na powierzchnie Luny. Widząc pomoc ostatnie enklawy wojowników, którzy wyruszyli z Macragge walczyli z odnowioną furią.
Wielki Mistrz Voldus wyszedł z wraku transportowca, prowadząc pozostałych Szarych Rycerzy i Dreadknighty do szarzy, jego młot roztrzaskiwał ceramit psioniczne błyskawice tańczyły wokół niego pomimo starań czarnoksiężników by je wygnać.
Greyfax walczyła obok niego, jej żelazna wola zwalała na kolana czarodziejów Tzeentcha nim jej miecz odciął ich głowy.
Wykorzystując sytuację Święta Celestyna przeleciała przez szeregi wroga, płonące ostrze cięło na lewo i prawo, a jej Geminae Superia likwidowały demony ogniem boltowym.
Kapitan Sicarius podążył za Świętą, zbierając Ultramarines i Primogenitorów wycinał drogę ku Adeptus Custodes.
Przybywały kolejne imperialne siły. Żółte kapsuły desantowe uderzyły w ziemię. Z nich wyszli marines Imperialnych Pięści prowadząc precyzyjny ostrzał z Bolterów.
Nad głowami przelatywały żółte Stormraveny i Stormtalony, ich broń przebijała się przez Tysiąc Synów. Kilka zostało strąconych czarnoksięskimi pociskami i gradem pocisków z działek obrotowych.
Wśród imperialnych jednostek leciały trzy Valkyrie o czerwono czarnych kadłubach z symbolem Adeptus Astra Telephatica na bokach.
Manewrując między ostrzałem pojazdy kierowały się na Guillimana, nadal walczącego ze swym demonicznym bratem.
Jedna z Valkyri została trafiona czarnoksięskim ogniem i spadła. Dwie pozostałe doleciały w pobliże celu, piloci ostrzeliwali Magnusa, a z wnętrza pojazdów wyskoczyły dwie drużyny Sióstr Ciszy.
Wściekły Cyklop przy pomocy telekinezy rozbił jedną Valkyrie o drugą. Karmazynowy Król posłał w kierunku wojowniczek zielono-żółte płomienie, które rozpłynęły się przed nimi, pozbawione moce przez empyricznie martwą strefę na około psionicznych zer.
Widząc strategiczną przewagę Guilliman odskoczył w kierunku Sióstr Ciszy. One obronią go przed czarnoksięską potęgą Magnusa.
Demoniczny Primarcha posłał kolejną falę psionicznego zniszczenia i z frustracją patrzył jak znika tak samo jak poprzednia.
Wściekły rzucił się z glewią na swojego brata i jego nowe sojuszniczki. Primarchowie starli się ponownie.
Z walczącym Guillimanem skontaktował się Pusty Książę, Błazen Śmierci z Ukrytej Ścieżki, poinformował on imperialnego dowódcę że Magnus może zostać zniszczony tyko poprzez wrzucenie go do spaczonej bramy pajęczego traktu. Wszystko szło zgodnie z planem Sylandri Veilwalker.
Obaj półbogowie krwawili z wielu ran, jednak dalej wymieniali ciosy. Guilliman cofał Magnusa przy pomocy potężnych ciosów, widać było że wkłada w swe uderzenia całą pozostała siłę. Walka trwała dalej. W końcu Guilliman wbił Miecz Imperatora w klatkę piersiową Magnusa i odrzucił rannego demona w spaczony portal. Veilwalker zatrzasnęła bramę na zawsze odcinając Magnusa i posiłki Tysiąca Synów od Luny.
Tylko trzy Siostry Ciszy przeżyły.
Od razu po tym Arlekini tajemniczo znikli.
Demony znikły razem z Magnusem, ostatni heretyccy marines ruszyli w stronę portalu, o którym nie wiedzieli że został zamknięty na dobre, próbując się przebić przez nielicznych ocalałych Skitarii.
Zdrajcy nieugięcie wycofywali się w stronę Guillimana, marines pieczęci na zewnątrz chronili czarnoksiężników wewnątrz formacji.
Lojaliści otoczyli ich i zasypali ogniem piechoty jak i czołgów.
Primarcha wydał rozkazy przez vox po czym zaszarżował z pozostałymi Siostrami Ciszy na zdrajców.
Z drugiej strony na przygniecionych ogniem marines chaosu zaszarżowali Celestyna, Voldus, Greyfax, Cawl i Cypher z wojownikami tuż za nimi. Każdy z czarnoksiężników zginął z reki Pana Ultramaru, ich wojownicy golemy bez dowództwa i czarnoksięstwa zostali szybko wybici.
Bitwa się skończyła.
Na Lunę przybyli agenci Inkwizycji w poszukiwaniu spaczonych i czarnoksięskich przedmiotów i Magosi Xnoarcheolodzy by zbadać zamkniętą bramę pajęczego traktu.
Konsyliarz Imperialnych Pieści powierzchownie opatrzył rany Guillimana, po czym przybył duży złoty lądownik z dwugłową Aquilą Imperium. Z niego wyszli Custodes, którzy obstawili drogę na pokład. Guilliman i pozostali przy życiu członkowie Terrańskiej Krucjaty weszli na pokład z głowami wzniesionymi wysoko. Na pokładzie Kapitan Tarczy Ty Adronitus zdjął hełm, skłonił się przed Synem Imperatora i objaśnił cel podróży.
Primarcha zostanie jak najszybciej dostarczony na Terrę, lądownik wyląduje w porcie Mur Wieczności(ang. Eternity Wall), skąd pasażerowie udadzą się do Imperialnego Pałacu na czelę triumfalnego pochodu.
Straty Terrańskiej Krucjaty były ogromne, jednak dotarła ona do celu.
Po wylądowaniu, przez 2 dni Guilliman i reszta podróżowali na czele parady w superciężkich transporterach, miliardy zebrały się by ujrzeć Primarchę.
W końcu dotarli do pałacu, gdzie poruszali się pieszo, przeszli przez wiele bram, aż dotarli przed ostatnią z nich, za nią znajdował się Złoty Tron Pana Ludzkości.
Guilliman przechodził przez tłum pielgrzymów i petentów, którzy sięgali rekoma by dotknąć jego zbroi. Za Primarchą podążyli Kapitan Sicarius, Wielki Mistrz Voldus, Kapitan Tarczy Ty Adronitus, Cypher ze swoimi tajemniczymi braćmi, Arcymagos Belisarius Cawl, Inkwizytor Katarinya Greyfax i Święta Celestyna.
Żyjąca Święta była tylko niewiele mniej czczona od Guillimana, przed schodami prowadzącymi do Imperatora odwróciła się by pobłogosławić wszystkim.
Za dowódcami szli ostatni wojownicy Terrańskiej Krucjaty, pomimo tego co przeszli Kosmiczni Marines i Szarzy Rycerze byli wspaniałym widokiem dla tych którzy ich ujrzeli.
Guilliman zatrzymał się na szczycie schodów przed bramą, której strzegło 20 Custodes. Ich dowódca uderzył 3 razy swoją zdobioną włócznią o ostatni stopień i przedstawił się jako Dowódca Aquila Kalim Varanor. W formalnym wysokim gotyku Varanor zapytał kto przyszedł pod salę tronową Imperatora. Równie formalnie Kapitan Tarczy Adronitus przedstawił kolejno dowódców Terrańskiej Krucjaty. Odbyła się pełna ceremonia, zapytano o cel Guillimana, został podany: odbyć audiencję z Imperatorem, jego ojcem.
Primarsze udzielono zgody na przejście do sali tronowej, ale tylko jemu, reszta będzie musiała poczekać na zewnątrz.
Nie spodobało się to Cypherowi, który sięgnął po swoje pistolety. Upadły Anioł dotrzymał swojej części umowy, jednak Guilliman nie zaufa tak łatwo tej tajemniczej postaci, zwłaszcza po tym jak rozpoznał miecz na jego plecach, nie zamierzał dopuścić tej broni w okolice swojego ojca. Primarcha rozkazał Custodes pojmanie Cyphera i jego towarzysz, by zająć się nimi gdy upora się z bieżącymi kłopotami.
Cypher i Upadłe Anioły zostali aresztowani przez Custodes i zaprowadzeni do cel.
Guilliman udał się do sali tronowej na spotkanie z Imperatorem.
Mijały godziny pod czas których wojownicy Terrańskiej Krucjaty w milczeniu oczekiwali przed drzwiami sali tronowej.
Szepty tłumu zmieniły się w żarliwa modlitwę i więcej niż jeden petent ruszył do przodu by podarować Kapitanowi Sicariusowi, Wielkiemu Mistrzowi Voldusowi i ich braciom skromne dary i słowa podzięki.
Greyfax i Celestyna wybrały ten moment by odejść, Inkwizytor by zgłosić się do przełożonych w Ordo Hereticus, a Święta by rozpowszechnić swoje błogosławieństwo.
Geminae Superia[]
Historia i Opis[]
Geminae Superia to to bliźniacze Kanoniczki Eleanor i Genevieve z Zakonu Naszej Umęczonej Pani. Walczą one u boku Świętej Celestyny, gotowe oddać za nią życie, przyjmując wymierzony jej cios.
Bliźniaczki dowodziły Siostrami Bitwy z Zakonu Naszej Umęczonej Pani pod czas walk na Cadii, zacięcie broniły kaplicy Św. Morrican. Bazylika została zaatakowana przez hordę chaosu na czele której stały 3 Lordowie Czaszek (potężne demoniczne maszyny). Kontratak Sióstr dowodzony przez Genevieve zniszczył 2 z tych wielkich maszyn, jednak kanoniczka została ranna, a świątynia zaczęła się walić. Gdy Siostry Hospitaller zajęły się ranną Genevieve, Eleanor przeprowadziła odwrót.
Siostry Bitwy pod dowództwem bliźniaczych Kanoniczek brały udział w obronie Kasr Karf, zebrane przed bastionem dowodzenia, błogosławionymi miotaczami ognia przeganiały demony, a ich wiara wzmacniała morale poborowych Cadiańskiego 111.
Demoniczny Książę Urkanthos chcąc zniszczyć wiązkę zerową broniącą Cadie przed ostrzałem Fortecy Czarnego Kamienia, przebił się przez poborowych. Na jego drodze stanęły Siostry Bitwy z Zakonu Naszej Umęczonej Pani.
Z modlitwą na ustach Genevieve i Eleanor poprowadziły grupę Seraphim by zablokować demonowi drogę. Miecz Genevieve zadawał Urkanthosowi bolesne rany i demon zaczął się cofać pod naporem kanoniczki. Jednak on nie uciekał, a oczekiwał na okazję. W Końcu demoniczny książę wyrwał miecz z jej rąk, a jego szponiasta łapa zacisnęła się na jej gardle. Eleanor widząc że jej siostra jest w niebezpieczeństwie rzuciła się na na bestie. Swoim mieczem odcinając demonowi skrzydła. Jednak to nie wystarczyło. Kręgosłup Genevieve złamał się pod wpływem nadludzkiej siły Urkanthosa. Umierająca siostra ostatkiem sił przywaliła mu z bani między oczy.
Widząc śmierć swojej siostry Eleanor rzuciła się na demona, wbijając swój miecz obok czarnego serca bestii. Demoniczny książę zabił ją potężnym ciosem. Wbity w ciało demona miecz sprawiał mu ciągły ból, zwłaszcza gdy próbował go z siebie wyciągnąć. Jednak Urkanthos wypełnił swoje zadanie i zniszczył kondensatory wiązki zerowej.
Tymczasem na Cadię przybyła Święta Celestyna. Gdy Żyjąca Święta wylądowała przez Urkanthosem, stało się coś czego demon się nie spodziewał. Uwolniony od bólu sprawianego przez wbity wcześniej miecz odwrócił się. Przed nim stały ożywione przez Celestynę Kanoniczki Genevieve i Eleanor. Trójka Sióstr Bitwy pokonały wybrańca Abaddona.
Od tego czasu Geminae Superia zawsze towarzyszyły swojej Świętej, walcząc u jej boku, gotowe oddać za nią swoje życie, jednak nawet gdy do tego dojdzie Święta je wskrzesi.
Wyposażenie[]
Obydwie Siostry mają takie samo wyposażenie:
- Pancerz Wspomagany
- Plecak Skokowy
- Miecz Energetyczny
- Pistolet Boltowy
- Granaty Odłamkowe i Krak
Wyposażenie Świętej[]
- Płomienne Ostrze (ang. The Ardent Blade) - mówi się, że ten spowity płomieniami miecz jest manifestacją gniewu Imperatora.
- Zbroja Świętej Katarzyny (ang. Armour of Saint Katherine) - ten wspaniały złoty pancerz był niegdyś noszony do walki w słusznych bitwach przez kanonizowana siostrę Katarzynę Elysius (ang. Katherine Elysius), odkąd został namaszczony krwią Świętej Katarzyny uważa się, że ma święte moce ochronne.
- Granaty Odłamkowe i Krak
Ciekawostki[]
Święta Celestyna jako jedyna z Armii Adepta Sororitas ma plastikowy model, który został wypuszczony w styczniu 2017 do Gathering Storm: I Fall of Cadia.
Na pierwszej oficjalnej grafice ( i do stycznia 2017 jedynej, pierwszy obrazek u góry artykułu) miała białe włosy, mimo że oficjalny pomalowany model miał czarne.
Pierwszy model Świętej Celestyny różnił się mocno od obrazka ją przedstawiającego. Nie miała skrzydeł, zamiast niech było coś co twórca modelu określił jako „zasłona prysznicowa”. Doprowadziło to do licznych fanowskich konwersji modelu gdzie doczepiano skrzydła.
Nowy model dostał duże skrzydła, które jednak nie są naturalne (nie mają piór itd.).
Płonące Ostrze pomimo nazwy, opisu iż jego klinga płonie, a także statystyk z gry bitewnej, w której może zostać użyte jako broń do walki wręcz lub ciężki miotacz ognia, na modelu (starym i nowym) ma wygląd zwykłego miecza energetycznego z doczepionym bukietem kwiatów.
Źródła[]
Codex Adepta Sororitas 6th edition
Gathering Storm: I Fall of Cadia s. 32, 33, 35, 41, 42, 47, 48, 49 52, 53 58, 59, 60, 62, 63 64, 65, 68, 69, 72, 73, 74, 75, 76 ,77, 78, 80, 81, 82, 83, 84, 85, 86, 87, 88, 122, 123,
Gathering Storm: II Fracture of Biel-Tan s. 89, 92, 93
Gathering Storm: III Rise of the Primarch s. 8, 9, 12, 13, 14, 15, 16, 17, 18, 19, 20, 21, 24, 25, 26, 27, 28, 29, 32, 38, 40, 41, 42, 43, 44, 46, 47, 48, 49, 50, 51, 52, 53, 54, 55, 64, 65, 66, 67, 68, 69, 70, 71, 72, 73, 74, 75, 76, 77, 80, 81, 84, 86, 88, 89, 90, 92